Błaszczak wchodzi do medialnej rozgrywki. MON zakłada własną telewizję

Alicja Skiba
11 października 2022, 14:49 • 1 minuta czytania
Wojskowa telewizja internetowa? Taki ma pomysł ministerstwo obrony. Szef resortu Mariusz Błaszczak zadecydował o powstaniu projektu, w ramach którego będą realizowane produkcje filmowe, nagrania wideo i programy telewizyjne. Chodzi o "popularyzowanie kultury, tradycji i dziejów oręża polskiego".
Powstanie wojskowa telewizja. Tak zadecydował minister obrony Fot. Piotr Molecki/East News

Mariusz Błaszczak zarządził w zaszłym tygodniu o zmianie przepisów dotyczących Wojskowego Instytutu Wydawniczego. W ich ramach instytucja będzie odpowiedzialna za upowszechnianie wiedzy na temat Wojska Polskiego, a także "popularyzowanie kultury, tradycji i dziejów oręża".

Wszystko ma odbywać się na drodze działalności wydawniczej, edukacyjnej i wychowawczej. Instytut będzie zajmował się produkcją audio i audiowizualną, czyli krótko mówiąc, powstanie telewizja internetowa.

Masowe odejścia żołnierzy z armii. Ambitny plan Błaszczaka bierze w łeb

Decyzja o projekcie być może ma związek z coraz mniejszą liczbą chętnych do wstąpienia do wojska. Jak relacjonowaliśmy we wrześniu, wygląda na to, że budowa 300-tysięcznej polskiej armii może spalić na panewce – żołnierze masowo odchodzą.

Mówi się, że w tym roku może paść rekord. Departament Kadr Ministerstwa Obrony Narodowej stara się sprawdzić, dlaczego i rozsyła ankiety odchodzącym.

Liczby wskazują na to, że polska armia się kurczy. "Dziennik Gazeta Prawna" podawał, że 31 lipca w Polsce było 111 tys. 259 żołnierzy zawodowych, czyli o 300 mniej niż w ubiegłym roku. Z kolei według Onetu, pod koniec tego roku może odejść jeszcze więcej wojskowych.

Może Cię również zainteresować: Polskie myśliwce poderwane do dyżuru bojowego nad innym państwem. "Kryzys bezpieczeństwa"

– Już teraz w wojsku są takie dziury kadrowe, że głowa boli. Jak jednostka jest skompletowana na poziomie 70 proc., to już jest powód do radości. W wielu jednostkach jest znacznie gorzej – powiedział portalowi jeden z oficerów.

Ministerstwo Obrony Narodowej rozsyła żołnierzom, którzy zdecydowali się opuścić armię ankiety o tym, czemu podjęli taką decyzję. Jednym z pytań jest, czy chodzi o "niekorzystne zmiany w sposobie naliczania odprawy mieszkaniowej" lub "obawy o niekorzystne zmiany warunków socjalno-bytowych pełnienia zawodowej służby wojskowej".

Taki rodzaj monitorowania morale w wojsku jest bezprecedensowy. Autorzy ankiety anonimowej podkreślają, że jej celem jest "badanie opinii żołnierzy na temat przyczyn składania wypowiedzeń stosunku służbowego zawodowej służby wojskowej".

PiS zadał cios polskiej armii?

Ustawa o obronie ojczyzny, jak już opisywaliśmy w naTemat, przeszła przez Sejm wiosną i zakłada przede wszystkim zwiększenie wydatków na obronność do 3 proc. PKB oraz zwiększenie liczebności naszego wojska do 300 tysięcy żołnierzy. Dokument ten został opracowany na kanwie zagrożenia w Europie, w związku z wojną w Ukrainie.

Przeczytaj także: Bunt wojska ws. pikników patriotycznych. Błaszczak musiał interweniować

Jak ocenił były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego gen. Stanisław Koziej, rząd stanął przed dylematem "jakość czy wielkość" i "niestety wybrał wielkość". – Mądrość ludowa mówi, że najlepiej mieć wielką i dobrą jakościowo armię. Ale wtedy należałoby mieć duże pieniądze i na jedno, i na drugie – powiedział gen. Koziej.

– Tymczasem w świetle najnowszej ustawy, budżet wojska ma być zwiększony do 3 proc. PKB z 2,2 proc., czyli o 1/3. Natomiast decydenci polityczni chcą zwiększyć armię dwukrotnie: z obecnych ok. 150 tys. do 300 tys. – dodał.