logo
Ekspert wypunktował, jak ustawa Kaczyńskiego osłabi polską armię Fot. Krzysztof Radzki / East News
Reklama.

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google.

  • Zwiększenie armii do 300 tys. i podniesienie nakładów do 3 proc. PKB to główne założenia ustawy Jarosława Kaczyńskiego. Co więcej, MON chce nauczyć młodzież korzystania z broni krótkiej i długiej
  • Gen. Stanisław Koziej wyjaśnił, że polska armia jest w "niezłej" kondycji. Jak dodał, dwukrotne zwiększenie jej liczebności może uderzyć w jakość i poziom wykszolenia wojska
  • – Widzimy ryzko, że realizacja tych założeń spowoduje pogorszenie jakości wojska w stosunku do stanu dzisiejszego – ostrzegł były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego
  • Ustawa Jarosława Kaczyńskiego o obronie ojczyzny – o co chodzi?

    Na kanwie rosnącego zagrożenia w Europie, Jarosław Kaczyński opracował ustawę o obronie ojczyzny. W dobie inwazji Rosji na Ukrainę parlamentarzyści niemal jednogłośnie przegłosowali propozycję obozu rządzącego.

    Jak pisaliśmy w naTemat, dokument liczący blisko 800 artykułów, zakłada przede wszystkim zwiększenie wydatków na obronność do 3 proc. PKB oraz zwiększenia liczebności naszego wojska do 300 tysięcy żołnierzy.

    Rząd stanął przed odwiecznym dylematem w kwestii rozwoju sił zbrojnych – jakość czy wielkość. Niestety, wybrał wielkość. – Mądrość ludowa mówi, że najlepiej mieć wielką i dobrą jakościowo armię. Ale wtedy należałoby mieć duże pieniądze i na jedno, i na drugie – powiedział gen. Koziej.

    – Tymczasem w świetle najnowszej ustawy, budżet wojska ma być zwiększony do 3 proc. PKB z 2,2 proc., czyli o 1/3. Natomiast decydenci polityczni chcą zwiększyć armię dwukrotnie: z obecnych ok. 150 tys. do 300 tys. – dodał.

    Tak ustawa Kaczyńskiego uderzy w polską armię. "Będzie w gorszej kondycji niż dzisiaj"

    – Widzimy więc niekonsekwencję w takich założeniach i ryzyko, że ich realizacja spowoduje pogorszenie jakości wojska w stosunku do stanu dzisiejszego. W takiej bowiem armii średnio na każdego żołnierza będzie przypadał o 1/3 mniejszy ułamek PKB, niż to jest dzisiaj – wyliczył.

    Według byłego szefa BBN, przyjęcie paradygmatu ilościowego w programowaniu rozwoju sił zbrojnych to błędny kierunek. – Jeżeli chcemy rzeczywiście mieć tak dużą armię (300 tysięczną), to musimy dwukrotnie zwiększyć budżet wojskowy z 2,2 proc. do ok. 4,5 proc. PKB, aby przynajmniej utrzymać obecną dynamikę jej modernizacji – zaznaczył.

    – Gdybyśmy chcieli przyspieszyć tempo tej modernizacji, to nakłady budżetowe na tak duże wojsko musiałyby być jeszcze większe – stwierdził.

    Jak wyjaśnił gen. Koziej, na dotychczasowe zwiększenie budżetu wojskowego do 3 proc. PKB jest przyzwolenie. Było to wręcz oczekiwanie społeczne w obliczu wzrostu zagrożeń rosyjskich.

    – Czy jednak jeszcze większe nakłady na wojsko byłyby możliwe? Wydaje się, że w dobie inflacji, kryzysu pocovidowego i problemów wokół środków unijnych byłoby to nie tylko trudne społecznie, ale też ryzykowne dla społeczno gospodarczego rozwoju państwa – ocenił.

    Za wspomiane 3 proc. PKB można albo zwiększyć armię z utrzymaniem jej dotychczasowego poziomu, albo utrzymać dotychczasową wielkość armii i radykalnie zwiększyć wydatki na modernizację techniczną uzbrojenia i wyposażenia wojska.

    – Większa armia wymusza przeznaczanie większych wydatków na pensje, bieżące utrzymanie wojska i jego infrastruktury kosztem środków na modernizację techniczną, szkolenie, czy też rekrutowanie do wojska jakościowo najlepszych kandydatów (ściąganie ich konkurencyjnymi na rynku uposażeniami i szansami na rozwój) – czyli kosztem środków na jakościowy rozwój sił zbrojnych – powiedział.

    Polska armia a NATO. Ustawa Kaczyńskiego może zostawić nas w tyle

    Były szef BBN zaznaczył, że armia musi cały czas modernizować się i podnosić swoją jakość. W przypadku Polski jest to kluczowe także przez wzgląd na nasze członkostwo w NATO.

    – Ciągle zmienia się charakter zagrożenia, a wszyscy się zbroją i unowocześniają. Gdybyśmy tego nie robili, zostalibyśmy w tyle pod względem wyposażenia. Wówczas armia byłaby słabsza – powiedział.

    Gen. Koziej zwrócił uwagę na operacje wojenne, które możemy w przyszłości prowadzić z naszymi partnerami. – Przeciwnik zawsze atakuje w najsłabsze ogniwo drugiej strony. Gdyby nasza armia odstawała pod względem jakości, bylibyśmy najczęściej atakowani i ponosilibyśmy największe straty – wyjaśnił.

    Oznacza to, że nie możemy pozwolić sobie na odstawanie od naszych sojuszników, a być ich co najmniej równorzędnym partnerem. – Dlatego jakość wyszkolenia, modernizacja techniczna, rekrutacja dobrych ochotników do wojska, a nie każdego, kto się zgłosi – to powinny być priorytety rozwoju naszych sił zbrojnych – zaznaczył.

    Poza ustawą Kaczyńskiego MON chce nauczyć młodzież strzelania

    Ministerstwo Obrony Narodowej ogłosiło, że absolwenci szkoł ponadpodstawowych będą potrafili korzystać z broni krótkiej i długiej. Rząd chce wprowadzić do szkół lekcje przysposobienia obronnego. Dzieci w 8. klasach szkół podstawowych będą uczyć się budowy broni.

    – Jestem za tego typu programami, aby upowszechniać wiedzę i świadomość obywatela w przypadku wystąpienia sytuacji krytycznych. Siła obronna narodu zależy od powszechnego poczucia odpowiedzialności – powiedział gen. Koziej.

    Jak dodał, kwestie obrony cywilnej powinny być niezwykle ważnym elementem przysposobienia obronnego. – Mowa o pomocy ratowniczej, medycznej. Nauki, jak zachowywać się w przypadku wszelkich zagrożeń dla bezpieczeństwa, nie tylko militarnych, ale również terrorystycznych, czy cywilnych – wymienił.

    Na tę kwestię w rozmowie z naTemat zwrócił uwagę gen. Waldemar Skrzypczak. – Co mi z tego, że nauczę młodzież strzelać, jak młodzież nie będzie wiedziała, jak zachować się w obliczu broni masowego rażenia? – zapytał.

    Ekspert wyjaśnił, że większość obywateli pewnie za mało wie o tym, jak zachować się w przypadku zamachu czy ataku bombowego. – Świat, w którym żyjemy, sprawia, że jesteśmy coraz bardziej krajem frontowym między Wschodem a Zachodem. Musimy być przygotowani na różne sytuacje krytyczne – powiedział gen. Koziej.

    Ustawa Kaczyńskiego zakłada ochotniczą służbę wojskową

    Ustawa o obronie ojczyzny daje ochotnikom prawo do odbycia rocznej zasadniczej służby wojskowej. – To szkolenie byłoby opłacane, więc nie jest to też dziura w życiorysie. To pozwala na zdobycie kwalifikacji. Studenci na uczelniach wyższych też powinni mieć zachęty do przejścia szkolenia wojskowego – wyjaśnił.

    Gen. Koziej powiedział, że ważne jest również przygotowanie naszych rezerw na wypadek konieczności uzupełniania strat w zależności od potrzeb mobilizacyjnych. – Żeby tych rezerwistów mieć, musimy do tego przynajmniej zachęcać ludzi. Zagwarantować przynajmniej minimalne przeszkolenie. Ustawa o obronie ojczyzny ustanawia dobre rozwiązania w tym względzie – dodał.

    Ustawa Kaczyńskiego a polska armia. W jakiej kondycji są nasze siły zbrojne?

    W dobie dyskusji o stanie Wojska Polskiego zapomnieliśmy, w jakiej sytuacji obecnie są nasze siły zbrojnie. – Nasza armia jest w niezłym stanie, aczkolwiek ma szereg słabości, zwłaszcza w kwestii systemowego unowocześniania – powiedział.

    Jak wyjaśnił, w Polsce mamy do czynienia z "wyspowym" unowocześnianiem armii. – Mamy wysepki nowoczesności w siłach zbrojnych, ale one są zbyt małe, by mówić, że nasze siły zbrojne są nowoczesne. To słabość w zakresie wyposażenia technicznego – dodał.

    Według byłego szefa BBN, naszą najsłabszą stroną jest obrona powietrzna. – Należałoby jak najszybciej tę kwestię naprawić. Ale nie chodzi o kupienie dwóch baterii Patriot, tylko o zbudowanie całego tego systemu – ocenił.

    – Budowanie tego systemu po troszeczku nie da przyrostu zdolności operacyjnych sił zbrojnych, a na tym nam zależy. Mamy nierównomierne wyposażenie techniczne – wyjaśnił.

    Drugim wyznacznikiem jest poziom wyszkolenia naszej kadry i żołnierzy. – W tej dziedzinie nie jest źle. Mamy doświadczoną kadrę, która przeszła przez różne misje, w Afganistanie, a część nawet w Iraku. Bierzemy udział w ćwiczeniach NATO i sami je regularnie organizujemy – wyliczył gen. Koziej.

    Wad możemy doszukiwać się w organizacji naszych wojsk. Ekspert zwrócił uwagę na Wojska Obrony Terytorialnej. – One pozostają poza systemem dowodzenia wojskowego. WOT nie podlega dowódcy generalnemu tylko bezpośrednio ministrowi obrony narodowej – zaznaczył.

    Jak dodał, w ten sposób tworzone są dwie armie w Wojsku Polskim. – Armia operacyjna i WOT, a to nie jest dobre pod względem operacyjnym. Warto wskazać, że WOT w zbyt dużym stopniu są ukierunkowane na zadanie niebojowe, a cywilne, czyli zarządzania kryzysowego – podkreślił.

    Wojsko powinno być przygotowane przede wszystkim do realizacji zadań bojowych, wojennych. – Nie może zastępować zadań obrony cywilnej, której w zasadzie nie mamy. To jest zła filozofia. Po prostu należy zbudować obronę cywilną – stwierdził.

    Czytaj także: