Ustawa Jarosława Kaczyńskiego o obronie ojczyzny została podpisana przez prezydenta. PiS, skupiając się na zwiększeniu naszej obronności, nie zauważył, że tak naprawdę może osłabić polską armię. B. szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego gen. Stanisław Koziej wskazał na jeden szczególny element, który może uderzyć w kondycję sił zbrojnych.
Zwiększenie armii do 300 tys. i podniesienie nakładów do 3 proc. PKB to główne założenia ustawy Jarosława Kaczyńskiego. Co więcej, MON chce nauczyć młodzież korzystania z broni krótkiej i długiej
Gen. Stanisław Koziej wyjaśnił, że polska armia jest w "niezłej" kondycji. Jak dodał, dwukrotne zwiększenie jej liczebności może uderzyć w jakość i poziom wykszolenia wojska
– Widzimy ryzko, że realizacja tych założeń spowoduje pogorszenie jakości wojska w stosunku do stanu dzisiejszego – ostrzegł były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego
Ustawa Jarosława Kaczyńskiego o obronie ojczyzny – o co chodzi?
Na kanwie rosnącego zagrożenia w Europie, Jarosław Kaczyński opracował ustawę o obronie ojczyzny. W dobie inwazji Rosji na Ukrainę parlamentarzyści niemal jednogłośnie przegłosowali propozycję obozu rządzącego.
Jak pisaliśmy w naTemat, dokument liczący blisko 800 artykułów, zakłada przede wszystkim zwiększenie wydatków na obronność do 3 proc. PKB oraz zwiększenia liczebności naszego wojska do 300 tysięcy żołnierzy.
Rząd stanął przed odwiecznym dylematem w kwestii rozwoju sił zbrojnych – jakość czy wielkość. Niestety, wybrał wielkość. – Mądrość ludowa mówi, że najlepiej mieć wielką i dobrą jakościowo armię. Ale wtedy należałoby mieć duże pieniądze i na jedno, i na drugie – powiedział gen. Koziej.
– Tymczasem w świetle najnowszej ustawy, budżet wojska ma być zwiększony do 3 proc. PKB z 2,2 proc., czyli o 1/3. Natomiast decydenci polityczni chcą zwiększyć armię dwukrotnie: z obecnych ok. 150 tys. do 300 tys. – dodał.
Tak ustawa Kaczyńskiego uderzy w polską armię. "Będzie w gorszej kondycji niż dzisiaj"
– Widzimy więc niekonsekwencję w takich założeniach i ryzyko, że ich realizacja spowoduje pogorszenie jakości wojska w stosunku do stanu dzisiejszego. W takiej bowiem armii średnio na każdego żołnierza będzie przypadał o 1/3 mniejszy ułamek PKB, niż to jest dzisiaj – wyliczył.
Według byłego szefa BBN, przyjęcie paradygmatu ilościowego w programowaniu rozwoju sił zbrojnych to błędny kierunek. – Jeżeli chcemy rzeczywiście mieć tak dużą armię (300 tysięczną), to musimy dwukrotnie zwiększyć budżet wojskowy z 2,2 proc. do ok. 4,5 proc. PKB, aby przynajmniej utrzymać obecną dynamikę jej modernizacji – zaznaczył.
– Gdybyśmy chcieli przyspieszyć tempo tej modernizacji, to nakłady budżetowe na tak duże wojsko musiałyby być jeszcze większe – stwierdził.
Jak wyjaśnił gen. Koziej, na dotychczasowe zwiększenie budżetu wojskowego do 3 proc. PKB jest przyzwolenie. Było to wręcz oczekiwanie społeczne w obliczu wzrostu zagrożeń rosyjskich.
– Czy jednak jeszcze większe nakłady na wojsko byłyby możliwe? Wydaje się, że w dobie inflacji, kryzysu pocovidowego i problemów wokół środków unijnych byłoby to nie tylko trudne społecznie, ale też ryzykowne dla społeczno gospodarczego rozwoju państwa – ocenił.
Za wspomiane 3 proc. PKB można albo zwiększyć armię z utrzymaniem jej dotychczasowego poziomu, albo utrzymać dotychczasową wielkość armii i radykalnie zwiększyć wydatki na modernizację techniczną uzbrojenia i wyposażenia wojska.
– Większa armia wymusza przeznaczanie większych wydatków na pensje, bieżące utrzymanie wojska i jego infrastruktury kosztem środków na modernizację techniczną, szkolenie, czy też rekrutowanie do wojska jakościowo najlepszych kandydatów (ściąganie ich konkurencyjnymi na rynku uposażeniami i szansami na rozwój) – czyli kosztem środków na jakościowy rozwój sił zbrojnych – powiedział.
Polska armia a NATO. Ustawa Kaczyńskiego może zostawić nas w tyle
Były szef BBN zaznaczył, że armia musi cały czas modernizować się i podnosić swoją jakość. W przypadku Polski jest to kluczowe także przez wzgląd na nasze członkostwo w NATO.
– Ciągle zmienia się charakter zagrożenia, a wszyscy się zbroją i unowocześniają. Gdybyśmy tego nie robili, zostalibyśmy w tyle pod względem wyposażenia. Wówczas armia byłaby słabsza – powiedział.
Gen. Koziej zwrócił uwagę na operacje wojenne, które możemy w przyszłości prowadzić z naszymi partnerami. – Przeciwnik zawsze atakuje w najsłabsze ogniwo drugiej strony. Gdyby nasza armia odstawała pod względem jakości, bylibyśmy najczęściej atakowani i ponosilibyśmy największe straty – wyjaśnił.
Oznacza to, że nie możemy pozwolić sobie na odstawanie od naszych sojuszników, a być ich co najmniej równorzędnym partnerem. – Dlatego jakość wyszkolenia, modernizacja techniczna, rekrutacja dobrych ochotników do wojska, a nie każdego, kto się zgłosi – to powinny być priorytety rozwoju naszych sił zbrojnych – zaznaczył.
Poza ustawą Kaczyńskiego MON chce nauczyć młodzież strzelania
Ministerstwo Obrony Narodowej ogłosiło, że absolwenci szkoł ponadpodstawowych będą potrafili korzystać z broni krótkiej i długiej. Rząd chce wprowadzić do szkół lekcje przysposobienia obronnego. Dzieci w 8. klasach szkół podstawowych będą uczyć się budowy broni.
– Jestem za tego typu programami, aby upowszechniać wiedzę i świadomość obywatela w przypadku wystąpienia sytuacji krytycznych. Siła obronna narodu zależy od powszechnego poczucia odpowiedzialności – powiedział gen. Koziej.
Jak dodał, kwestie obrony cywilnej powinny być niezwykle ważnym elementem przysposobienia obronnego. – Mowa o pomocy ratowniczej, medycznej. Nauki, jak zachowywać się w przypadku wszelkich zagrożeń dla bezpieczeństwa, nie tylko militarnych, ale również terrorystycznych, czy cywilnych – wymienił.
Ekspert wyjaśnił, że większość obywateli pewnie za mało wie o tym, jak zachować się w przypadku zamachu czy ataku bombowego. – Świat, w którym żyjemy, sprawia, że jesteśmy coraz bardziej krajem frontowym między Wschodem a Zachodem. Musimy być przygotowani na różne sytuacje krytyczne – powiedział gen. Koziej.
Ustawa Kaczyńskiego zakłada ochotniczą służbę wojskową
Ustawa o obronie ojczyzny daje ochotnikom prawo do odbycia rocznej zasadniczej służby wojskowej. – To szkolenie byłoby opłacane, więc nie jest to też dziura w życiorysie. To pozwala na zdobycie kwalifikacji. Studenci na uczelniach wyższych też powinni mieć zachęty do przejścia szkolenia wojskowego – wyjaśnił.
Gen. Koziej powiedział, że ważne jest również przygotowanie naszych rezerw na wypadek konieczności uzupełniania strat w zależności od potrzeb mobilizacyjnych. – Żeby tych rezerwistów mieć, musimy do tego przynajmniej zachęcać ludzi. Zagwarantować przynajmniej minimalne przeszkolenie. Ustawa o obronie ojczyzny ustanawia dobre rozwiązania w tym względzie – dodał.
Ustawa Kaczyńskiego a polska armia. W jakiej kondycji są nasze siły zbrojne?
W dobie dyskusji o stanie Wojska Polskiego zapomnieliśmy, w jakiej sytuacji obecnie są nasze siły zbrojnie. – Nasza armia jest w niezłym stanie, aczkolwiek ma szereg słabości, zwłaszcza w kwestii systemowego unowocześniania – powiedział.
Jak wyjaśnił, w Polsce mamy do czynienia z "wyspowym" unowocześnianiem armii. – Mamy wysepki nowoczesności w siłach zbrojnych, ale one są zbyt małe, by mówić, że nasze siły zbrojne są nowoczesne. To słabość w zakresie wyposażenia technicznego – dodał.
Według byłego szefa BBN, naszą najsłabszą stroną jest obrona powietrzna. – Należałoby jak najszybciej tę kwestię naprawić. Ale nie chodzi o kupienie dwóch baterii Patriot, tylko o zbudowanie całego tego systemu – ocenił.
– Budowanie tego systemu po troszeczku nie da przyrostu zdolności operacyjnych sił zbrojnych, a na tym nam zależy. Mamy nierównomierne wyposażenie techniczne – wyjaśnił.
Drugim wyznacznikiem jest poziom wyszkolenia naszej kadry i żołnierzy. – W tej dziedzinie nie jest źle. Mamy doświadczoną kadrę, która przeszła przez różne misje, w Afganistanie, a część nawet w Iraku. Bierzemy udział w ćwiczeniach NATO i sami je regularnie organizujemy – wyliczył gen. Koziej.
Wad możemy doszukiwać się w organizacji naszych wojsk. Ekspert zwrócił uwagę na Wojska Obrony Terytorialnej. – One pozostają poza systemem dowodzenia wojskowego. WOT nie podlega dowódcy generalnemu tylko bezpośrednio ministrowi obrony narodowej – zaznaczył.
Jak dodał, w ten sposób tworzone są dwie armie w Wojsku Polskim. – Armia operacyjna i WOT, a to nie jest dobre pod względem operacyjnym. Warto wskazać, że WOT w zbyt dużym stopniu są ukierunkowane na zadanie niebojowe, a cywilne, czyli zarządzania kryzysowego – podkreślił.
Wojsko powinno być przygotowane przede wszystkim do realizacji zadań bojowych, wojennych. – Nie może zastępować zadań obrony cywilnej, której w zasadzie nie mamy. To jest zła filozofia. Po prostu należy zbudować obronę cywilną – stwierdził.