Ataki Rosjan nie były zemstą? Wpadka propagandystów, zdradzili na wizji prawdziwy cel Putina
- Władimir Putin uzasadniał w poniedziałek, że ataki to odpowiedź na "terroryzm" stosowany przez "reżim kijowski"
- Propagandyści kremlowscy zdradzili nieopatrznie na wizji, że chodzi m.in. o podniesienie rosyjskich nastrojów
- Jeden z nich stwierdził na wizji, że wszyscy obywatele Ukrainy powinni być traktowani jako "cele wojskowe"
Niedługo po tym, jak w sobotę rano doszło do spektakularnych eksplozji na Moście Krymskim, Rosja zaczęła przeprowadzać zmasowane ataki na cywilne cele w ukraińskich miastach. Władimir Putin uzasadnił w komunikacie, że to odpowiedź na "metody terrorystyczne", które rzekomo stosuje "reżim kijowski".
Czytaj też: Witalij Kliczko relacjonuje atak na Kijów. Podał liczbę rannych i zabitych cywilów
Tymczasem to może nie być jedyny cel. Jak poinformowała Julia Davis, dziennikarka amerykańskiego serwisu "The Daily Beast", czołowi propagandyści rosyjskiego dyktatora przypadkiem ujawnili inny powód tych zbrodniczych działań na wizji rosyjskiego kanału państwowego.
"Chodziło o podniesienie nastrojów odbiorców rosyjskich: 'symboliczne uderzenia są bardzo ważne – żyjemy w erze informacyjnej' " – napisała Davis na swoim Twitterze.
– Wybuch, który wstrząsnął mostem Krymskim w zeszłym tygodniu, był atakiem na jeden z symboli "dumy Rosji" – mówił w trakcie programu "Niedzielny wieczór z Władimirem Sołowjowem" szef Komitetu Obrony Dumy Państwowej Andriej Kartapołow. Następnie zdradził, jakie były inne symbole. Okazuje się, że zatopiony okręt "Moskwa" i... Władimir Putin.
Może Cię zainteresować: Ukraińcy pokazali, jak szybko naprawili zbombardowaną drogę. "Wszystko odbudujemy"
Propagandysta wezwał następnie Rosjan do tego, by jednoczyli się wokół Putina. W ocenie Davis, zdradził tym samym, że w atakach chodziło o powstrzymanie słabnącego poparcia wobec "bezmyślnej wojny Putina".
Z kolei były rosyjski komisarz ds. praw człowieka Konstantin Dołgow stwierdził w programie "60 minut" w rosyjskiej telewizji państwowej, że "wszyscy obywatele Ukrainy oraz jej infrastruktura powinny być uważane za cele wojskowe".
Rosjanie zbombardowali Nikopol nad Dnieprem. Użyli zakazanej broni
Od poniedziałku (10 października) Rosja przeprowadza zmasowany atak na całym terytorium Ukrainy. Wybuchy odnotowano m.in. w Chmielnickim, Żytomierzu, Charkowie, Odessie czy Dnieprze W całym kraju ogłoszono alarmy rakietowe. Tylko pierwszego dnia Rosja wystrzeliła 83 rakiety, z czego ponad połowa została zestrzelona przez obronę powietrzną.
We wtorek zaś kolejne pociski spadły na Lwów. Doszło do trzech eksplozji. Według szefa okręgu lwowskiego celem ataku był zakład energetyczny. Miasto było częściowo bez prądu.
Przeczytaj też: Koniec śledztwa ws. wybuchu na Moście Krymskim. Rosjanom zajęło to tylko cztery dni
Ukraińskie media powołując się na państwową służbę do spraw sytuacji kryzysowych, podały, że zginęło co najmniej 20 osób, a 108 zostało rannych.
Na tym niestety nie koniec. Ukraińskie media, w tym agencja Ukrinform, poinformowały, że Rosja kontynuowała bombardowania w nocy z wtorku na środę w Nikopolu, mieście położonym niedaleko od Zaporoża. Z nieoficjalnych informacji wynika, że Rosjanie strzelali z okolic największej w Europie elektrowni atomowej.
Do bombardowań doszło w środę również w Awdijiwce w obwodzie donieckim. Zginęło co najmniej 7 osób.