Kasia Cichopek: Kopciuszek, synowa idealna, wreszcie femme fatale. I może lepiej późno niż wcale
Gdy jesienią 2000 roku na antenie debiutuje "M jak miłość", nie zapowiada się na sukces. Polacy mają już swój ulubiony serial z kategorii "o zwykłych ludziach dla zwykłych ludzi" - "Klan" na jedynce. A poza tym na dwójce są już "Złotopolscy".
Wśród obsady oprócz znanych nazwisk pojawiło się też kilkoro aktorów młodego pokolenia - wśród nich jest Kasia. Licealistka z Warszawy, która zaledwie miesiąc przed emisją pierwszego odcinka świętowała swoją osiemnastkę.
Nie ma warunków na aktorkę zawodową, ale do roli Kingi - powiatowej Julii, która na przekór rodzicom spotyka się z ukochanym Piotrkiem, nadaje się idealnie. Okrągła buzia, szeroki uśmiech, dziewczęcy głosik - taka jest Kasia i taka ma też być jej postać - sympatyczna i uczynna Kinga. Gdy trzeba będzie iść na studia Kinga, tak samo, jak Kasia w rzeczywistości, wybierze psychologię.
Mija kilka lat, a oglądalność "M jak miłość" niespodziewanie rośnie. TVN zaczyna wtedy eksperymentować z serialami zupełnie innego typu. Wielkomiejskimi, aspirującymi, których bohaterzy mieszkają w pięknych wnętrzach, modnie się ubierają, chodzą na sushi i pilates. Część widzów zaczyna marzyć o życiu Magdy M., ale większość wciąż woli oglądać ludzi podobnych sobie. Takich jak Kasia Cichopek, która wyrasta na Julię Wieniawę anno domini 2005 ze wszystkimi ograniczeniami czasów.
Amerykańskie marzenia, polskie możliwości
Ma 23 lata, jest skromna, grzeczna, wciąż bardziej dziewczęca niż kobieca. Może i ładna, ale z taką urodą, która nie jest w stanie onieśmielić. Już szybciej zebrać komplementy rodziny na chrzcinach czy weselu.
I wtedy pojawia się zaproszenie do "Tańca z gwiazdami". Nie ma wówczas w Polsce chętniej oglądanego programu rozrywkowego. Już po pierwszej edycji szkoły tańca pękają w szwach, a tancerze, którzy pojawiają się wówczas w formacie jako instruktorzy, sami stają się gwiazdami.
Druga edycja ma być jeszcze głośniejsza (pierwszy odcinek obejrzy niemal 5 milionów osób), tym bardziej, że tym razem znanych nazwisk nie trzeba namawiać. Dla Kasi uczestnictwo w programie to wyróżnienie. Może i gra w najpopularniejszym serialu w Polsce, ale gdzie jej tam do Pawła Deląga czy Małgorzaty Foremniak, z którymi ma mierzyć się na parkiecie.
Niektóre pary łączy ze sobą produkcja - wiadomo na przykład, że dla budzącej skrajne emocje Foremniak najlepszym partnerem będzie Rafał Maserak. Ona - blond wamp dobiegający czterdziestki, on - najprzystojniejszy tancerz, którego południową urodą ekscytują się przed telewizorami babcie i wnuczki.
I oni wdadzą się w romans, tyle że skrzętnie ukrywany - w Polsce 38-latce z dwudziestokilkulatkiem spotykać się nie przystoi. Owocem drugiej edycji będzie też związek tancerki Anny Głogowskiej z Piotrem Gąsowskim.
I biorę ciebie, Kasiu
Tyle że Kasia Cichopek to nie Małgorzata Foremniak - produkcja nie spodziewa się, żeby "Kinga" miała potencjał na zostanie największą gwiazdą formatu. Dlatego Marcin Hakiel, który tańczył już w poprzedniej edycji, może zdecydować czy woli, żeby jego partnerką została Hanna Śleszyńska czy właśnie Kasia.
Trudno powiedzieć, co będzie tu decydujące. Może zaledwie 22-letniego Marcina onieśmiela znane nazwisko? Może zakłada, że z młodszą partnerką, która nie ma zbyt wielu zobowiązań zawodowych ani rodzinnych ma większe szanse na zwycięstwo? Albo też chodzi o wzrost - Hakiel mierzy zaledwie 168 cm. Może też Kasia po prostu mu się podoba?
Wiadomo, że po latach będzie wspominał, jak pierwszy raz zobaczył ją na sali prób. Włosy związane w dwa kucyki, jak u małej dziewczynki, wydały mu się urocze. W jednym z licznych wywiadów, w których dziennikarze zwykli wypytywać Hakiela i Cichopek o "receptę na udany związek", Marcin mówił właśnie o tym - żeby w gorszych chwilach pamiętać osobę, w której się zakochało. Ten zachwyt.
Od początku spędzają ze sobą więcej czasu niż inne pary. Próby ruszają latem 2005 roku, a Marcin i Kasia jeszcze studiują (on - finanse w Gdańsku, ona - psychologię w Warszawie), więc mają mnóstwo wolnego.
Poza tym są niemal rówieśnikami, a Marcin nie ma jeszcze za wielu znajomych w stolicy. Najpierw po prostu zaczynają się kumplować. Trudno powiedzieć, czy Kasia jest jeszcze w związku z Mateuszem. 2005 rok to jeszcze nie czasy serwisów plotkarskich, ale po jej pierwszym, poważnym związku można znaleźć kilka śladów w prasie papierowej.
Mateusz z Wiednia
Gdy około 2003 roku popularność "M jak miłość" zaczyna rosnąć, aktorami zaczynają interesować się i media. A najciekawsze dla czytelników jest tu oczywiście młode pokolenie - trudno w końcu napisać coś sensacyjnego o takiej Teresie Lipowskiej.
Młodziutka Kasia opowie wtedy jednemu z czasopism, że jest zakochana. Mateusz to syn znajomych jej rodziców. Zbliżyli się do siebie, gdy spędzała wakacje w Wiedniu - chłopak studiował tam architekturę, a ona pojechała na kilkutygodniowy kurs językowy. Cichopek dodała wtedy, że oszczędza na mieszkanie, bo plany mają poważne, ale na razie muszą zadowolić się kilkoma spotkaniami w miesiącu.
Wróćmy jednak do 2005 i Marcina. Choć tancerz jeszcze tego nie wie, największe sukcesy taneczne ma już za sobą. Z Magdą Soszyńską - która również będzie instruktorką w "Tańcu z gwiazdami" - ma już na koncie 12. miejsce w mistrzostwach świata, a potem jeszcze 5. w pucharze Europy. Dalej nie zajdzie.
Nie ma urody Maseraka, jest raczej "ładnym chłopcem" - drobnym, jasnym blondynem z lekką zrośniętymi brwiami. Jednak na setkach z programu widać, że ma dużo do powiedzenia - choć złośliwi powiedzieliby, że po prostu lubi grać pierwsze skrzypce.
Tanecznie pantofelki
Wreszcie nadchodzi jesień 2005 roku, a wraz z nią nowa ramówka TVN-u. Perłą w koronie jest oczywiście "Taniec z gwiazdami". Już pierwszy odcinek naznacza faworytów. Przez kolejne dziewięć odcinków Kasia i Marcin tylko dwa razy nie będą najlepsi. Polska wariuje na punkcie Cichopek.
To klasyczna historia o Kopciuszku. Niepozorna, ciepła dziewczyna, synowa idealna, ale żadna tam gwiazda okazuje się nagle czarnym koniem. Ma grację, poczucie rytmu, a na domiar okazuje się wcale nie taka zahukana, za jaką można by ją brać.
– Dowcipkujemy, śmiejemy się, wygłupiamy, a przy okazji tańczymy – mówi Kasia o lekcjach tańca i właśnie tak to wygląda - zero napinki, chorych ambicji, po prostu zabawa lubiących się dzieciaków. Nawet sceptykom trudno nie polubić tej pary.
Z czasem dochodzą do tego i stracone kilogramy. Cichopek nie sposób nazwać grubą, ale mamy rok 2005 i standardy "wymarzonej figury" skalibrowane raczej na Kate Moss niż Shakirę (dość wspomnieć, że Kasia bywa wówczas nazywana "pyzą").
Do tego ludzie kochają metamorfozy. A tu metamorfoza jest podwójna. Widownia ma wrażenie, że na ich oczach Kasia przeistacza się z dziewczynki w kobietę. Coraz piękniejsza, zgrabniejsza, mniej zachowawcza, a do tego wesoła i sympatyczna. Gdy w piątym odcinku produkcja prostuje jej loki i ubiera w wysadzany sztucznymi kamieniami push-up, Polska wariuje.
Wampy pokroju Edyty Herbuś czy Małgorzaty Foremniak to dla krajan jeszcze za dużo. Jakieś takie za ładne, za seksowne, zbyt pewne siebie. Ale jest Kasia - seksowny Kopciuszek.
I wedle relacji samych zainteresowanych pożądanie pojawiło się dopiero w trakcie programu, gdy Marcin uczył ją tańczyć przepełnioną erotyzmem rumbę. Czy Kasia poczuła to samo, co widzowie? Że z nieśmiałej dziewczynki staje się kobietą, która wyciąga ręce po to, na co ma ochotę?
Finał z udziałem tej dwójki przeszedł do historii formatu. Oto Kasia została wystylizowana na Babe - postać z "Dirty Dancing". Grzeczną córeczkę tatusia, która niespodziewanie odkrywa taniec, ale i seks przy boku tancerza.
Niebawem Cichopek stanie się najpopularniejszą aktorką w Polsce. Jej imię i nazwisko będzie w kolejnych miesiącach wyszukiwane w internecie tak często, że jedyną konkurencją będzie tu dla niej Doda. Polacy wklepują wówczas w Google’a imię tej ostatniej z niechęci. Opcjonalnie: żeby się ponabijać.
Kasi Cichopek szuka się z miłości, albo raczej - dla jej miłości z Marcinem Hakielem. Bo i trudno wyobrazić sobie lepszą love story. Przynajmniej w Polsce. Przez kolejne kilka lat to właśnie Cichopek będzie najpopularniejszą polską celebrytką. Przynajmniej wedle wyników z wyszukiwarek. Nigdy do końca nie zmonetyzuje tej popularności.
Amedialne początki
Początkowo ta dwójka raczej stroni od mediów. Z późniejszych relacji wiadomo między innymi, że to Marcin wyznaje miłość Kasi, która po programie kupuje wreszcie wymarzone mieszkanie. Słowo "kocham" padnie w górach, dlatego też góry wybiorą na miejsce zaręczyn, ale i ślubu.
Pobierają się młodo - on ma wówczas zaledwie 25 lat, ona jest o rok starsza. Kasia, jak na supergwiazdę przystało, pójdzie do ołtarza w kiecce od Macieja Zienia, święcącego wówczas triumfy na salonach. Mimo młodego wieku Kasia i Marcin prowadzą już wtedy szkoły tańca, ale też wydają lekcje ze swoim udziałem na DVD.
Cichopek niby mówi o marzeniach o roli w firmie, ale wciąż tylko gra w "M jak miłość". Całkiem jak gdyby była niewolnicą Kingi. Jej koleżanka z planu, ale też przyjaciółka w życiu prywatnym - Anna Mucha z powodzeniem wyrywa się z okowów postaci serialowej Madzi. Tyle że Mucha nigdy nie wydawała się ludziom tak swojska i jednowymiarowa jak Cichopek, dla której bycie dziewczyną z sąsiedztwa staje się klątwą.
I choć dziewczyny z sąsiedztwa na dużym ekranie sprawdzają się głównie jako dziewczyny z sąsiedztwa, telewizja - a raczej telewidzowie - je kochają. I tak Cichopek zaczyna karierę prezenterki i konferansjerki, która z czasem stanie się jej główną aktywnością zawodową.
Jako że skupia na sobie coraz więcej uwagi, szczególnie się nawet nie wysilając, pojawiają się i pierwsze "hejty" - niemające wtedy nawet swojej nazwy. Określanie jej ze względu na wciąż dziecinną twarz mianem "pyza" (czasem: "beza") wchodzi do mainstreamu. Na łamach "Polityki" z "Cichopkomanii" nabija się facet jej przyjaciółki - Kuba Wojewódzki - który dość trafnie zauważa, że jak na największą polską gwiazdę, Kasia jest szokująco mdła i pospolita.
Mimo to można podejrzewać, że jej zarobki idą w górę. Młoda para decyduje się bowiem zainwestować w luksusowy, ponad 500-metrowy dom na warszawskim Wilanowie. To czas kredytów we frankach, który wezmą na siebie i oni, by z czasem gorzko tego pożałować. Dom, w którym topią miliony, w końcu sprzedadzą.
Wkrótce Marcin zostaje managerem Kasi i jak to zwykle bywa, układy prywatno-zawodowe nie układają się najlepiej. Zastępuje go więc Tatiana Mindewicz-Puacz znana dziś z roli mentorki w "Projekcie Lady". Dla Cichopek mentorką była jednak widać średnią, bo i jej kariera - przynajmniej ta aktorska - stoi w miejscu. Rozhulane już wówczas serwisy plotkarskie nabijają się z kolei z reklam środków na odchudzanie, w których występuje Cichopek.
Minuta ciszy
No a potem zainteresowanie Kasią stopniowo się wypala. Internet jest coraz bardziej dostępny, ona coraz starsza, zaś Polacy coraz bardziej zainteresowani gwiazdami-skandalistkami, do których Kasi zaliczyć się nie da.
Od czasu do czasu pojawia się (zwykle z Marcinem) na okładkach kolorowych pisemek dla pań, by opowiadać o miłości. Bo i kilkanaście lat w jednym związku to w polskim show-biznesie rzadko spotykany wynik. I za każdym razem Kasia mówiła to samo - że ważna jest rozmowa, dzielenie się obowiązkami, bycie dla siebie przyjaciółmi.
Wtórował jest zresztą i Hakiel, wychwalany przez żonę za to, że umie SAM zająć się dziećmi - nakarmić, przebrać, położyć spać. Choć z bańkowej perspektywy chwalenie faceta za to, że umie zrobić przy własnych dzieciach to, co matka, to śmiech na sali, Polska powiatowa znów jest zachwycona. Dobry, kochany Marcin. Pięknie tańczy i jeszcze dobry tata!
W kilka lat z najgorętszej pary show-biznesu, "Cichopkowie" stają się parą mdłą i przewidywalną. Może i dlatego portale plotkarskie regularnie wróżą koniec tego związku. W grę mają wchodzić zazdrość, problemy finansowe, wreszcie niesymetryczny rozwój karier. Jak było naprawdę, nie sposób ustalić, jako że Marcin i Kasia poza swój lukrowany wizerunek wzoru cnót wyjść nigdy się nie zdecydowali.
I pewnie to dlatego rozpad ich małżeństwa, a w szczególności ujawnienie romansu Cichopek z kolegą z pracy budzi dziś takie odium i żarty kalibru, przy którym spokojnie można by iść do sądu (i wygrać).
Może i publika kocha cukier. Nie znosi natomiast, gdy ich cukrowi idole okazują się nie tyle domowym wypiekiem, co cukiernianą kreacją. Bo i owszem - długotrwałość romansu sugerowana przez Paulinę Smaszcz, byłą żonę Macieja Kurzajewskiego, może być zwyczajnym pomówieniem. Ale równie dobrze może nim nie być.
Paradoksalnie huczny koniec mitu "wielkiej miłości" pierwszych słodziaków RP może wyzwolić Katarzynę Cichopek z okowów tego, w co weszła nieświadomie jako niespełna 18-latka.
Bycia wieczną, 40-letnią już "Kasią", postrzeganą przez pryzmat serialowej Kingi. Do szlifów matki i żony dodała wreszcie i szlif kochanki. Najbardziej zaskakujący zwrot akcji od czasów "Tańca z gwiazdami", gdy okazało się, że niepozorna Kasia umie tańczyć. Teraz okazało się także, że umie walczyć o własne szczęście nawet kosztem utraty twarzy.
Jakie grzechy i grzeszki ma na sumieniu Marcin Hakiel, nie dowiemy się pewnie już nigdy.
Czytaj także: https://natemat.pl/336943,ksiazka-jaroslawa-jakimowicza-zycie-jak-film-pokazuje-jakimowicza-prywatnie