Brytyjczyków czeka déjà vu? Jeden z byłych premierów chce znów rządzić
- Po ponad miesiącu na stanowisku z funkcji premiera Wielkiej Brytanii zrezygnowała Liz Truss
- Co ciekawe, media donoszą, że na to stanowisko chce wrócić Boris Johnson
- Został on zmuszony do rezygnacji z funkcji lidera Konserwatystów po serii skandali
Po 44 dniach ze stanowiska premiera Wielkiej Brytanii zrezygnowała Liz Truss. – W obecnej sytuacji nie jestem w stanie zrealizować mandatu, który otrzymałam od Partii Konserwatywnej – ogłosiła czwartkowe popołudnie przed Downing Street 10.
Tym samym Lizz Truss stała się najkrócej urzędującym premierem w historii tego kraju. Do tej pory ten "zaszczyt" przypadał Georgowi Canningowi, który zmarł po 5 miesiącach urzędowania w 1827 roku.
Formalnie polityczka zrezygnowała na razie tylko z funkcji liderki Partii Konserwatywnej, na czele rządu pozostanie do czasu wyboru swojego następcy lub następczyni. Na to stanowisko ma szykować się jeden z byłych premierów Wielkiej Brytanii.
Boris Johnson znów chce być premierem
Zarówno The Times jak i Daily Telegraph donoszą, że Boris Johnson - który został zmuszony do rezygnacji z funkcji lidera Konserwatystów w lipcu po serii skandali - przygotowuje się do ponownego ubiegania się o najwyższe stanowisko w Wielkiej Brytanii.
"Powiedziano mi, że Boris Johnson ma wystartować w konkursie na lidera torysów" – informuje dziennikarz The Times Steven Swinford. Dowiedział się on, iż były premier uważa, iż to sprawa interesu narodowego.
Dodajmy także, że przeciwnicy Truss zarzucali jej, że niepotrzebnie w czasach kryzysu przeprowadziła rewolucję w podatkach. Jej rząd dokonał kilku niefortunnych decyzji. Jedną z nich było m.in. obniżenie podatków dla najbogatszych. Niezadowolenie społeczne wzbudziły również cięcia wydatków publicznych. W konsekwencji funt odnotował drastyczny spadek.
Kto jeszcze może zastąpić Truss?
Media gorączkowo spekulują na temat tego, kto mógłby ją zastąpić na stanowisku lidera partii Torysów i premiera. Jej były rywal Rishi Sunak jest faworytem bukmacherów do przejęcia władzy. Za nim plasują się Penny Mordaunt i sekretarz obrony Ben Wallace.
O co chodziło w skandalu, który ostatecznie pozbawił Borisa Johnsona funkcji? Otóż, na początku lipca wyszło na jaw, że kłamał w kwestii posła konserwatystów Chrisa Pinchera. Wbrew temu, co utrzymywał, w momencie nominowania go zastępcą whipa (osoby odpowiedzialnej za dyscyplinę w klubie poselskim) i wiceministrem spraw zagranicznych, wiedział o skargach dotyczących molestowania seksualnego.
Informacje na temat zarzutów wobec parlamentarzysty wypłynęły do opinii publicznej w czerwcu i wtedy Pincher zrezygnował z funkcji. Jednak sam Johnson jeszcze 5 lipca twierdził, że nie miał świadomości, iż wcześniej formowano takie oskarżenia.
Wtedy wieczorem wydało się jednak, że premier nie mówił prawdy. To spowodowało, że członkowie jego rządu zaczęli hurtowo rezygnować z zajmowanych stanowisk. Johnsona kosztowało to ostatecznie stanowisko.