Michalik: Drodzy obrońcy Stuhra, może was to szokuje, ale zasady są takie same dla wszystkich

Eliza Michalik
21 października 2022, 10:15 • 1 minuta czytania
Trudno uwierzyć, że wszyscy, którzy słusznie domagają się od PiS praworządności, zawsze reagują tak samo, kiedy prawo narusza osoba z "ich strony" światopoglądowej lub politycznej: bronią sprawcy, umniejszają jego o winę, tłumaczą go, a czasem nawet atakują ofiary.
Eliza Michalik o sprawie Jerzego Stuhra Fot. Tadeusz Wypych/REPORTER

A jednak - Jerzy Stuhr prowadząc pod wpływem alkoholu potrącił motocyklistę i viola - oto w internecie rozpoczął się festiwal samozwańczych obrońców i "wspieraczy" aktora.


"Panie Jerzy, proszę się nie dać", "Proszę się trzymać, zawistnikom na pohybel", "Proszę nie czytać tego hejtu psorów", "Trzymamy z całą rodziną za pana kciuki", "Każdemu zdarza się błądzić, zachował się pan w tej sprawie jak mężczyzna", "Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem"... Serio? 

Zasady takie same dla wszystkich, także dla Stuhra

Otóż, drodzy obrońcy, może was to szokuje, ale - zasady są takie same dla wszystkich. Kropka. Nie ma od tego prawa wyjątków ani odstępstw.

Nieważne, kto dokonał jakiegoś czynu - prezydent, znany aktor, bankier, prostytutka czy kopacz rowów - musi ponieść dokładnie te same konsekwencje. Sędzia bierze oczywiście pod uwagę okoliczności zdarzenia, w tym łagodzące, zachowanie oskarżonego w trakcie procesu, przyznane do winy, ale jednak, wciąż, powinien wydać wyrok, nie biorąc pod uwagę zawodu i popularności skazywanego.

Tylko wtedy mamy do czynienia z państwem prawa.

Nikt nie ma prawa do łagodniejszego traktowania, pobłażania, ze względu na swoją rozpoznawalność, czy najwybitniejsze nawet dokonania zawodowe. Także gwiazdy ekranu, wybitni działacze społeczni, myśliciele i filantropi, muzycy i politycy nie powinni móc ujść przed konsekwencjami swoich czynów - jeśli chcemy żyć w państwie prawa.

Jerzy Stuhr jest wybitnym artystą, którego dokonania zawodowe bardzo podziwiam i szanuję, jest także osobowością medialną, publiczną, a dla wielu autorytetem. Jest też człowiekiem, który wsiadł do auta, mając 0,7 promila alkoholu we krwi i ruszył w podróż, którą ktoś mógł przypłacić życiem lub zdrowiem, jakaś rodzina nieszczęściem i żałobą.

Pisanie o tym nie jest atakowaniem go, a fakt, że pisowska strona robi na niego haniebną, pełną kłamstw nagonkę w TVP niczego nie może zmieniać w ocenie samego postępku.

Na nagonkę się oburzajmy, ale czyn pozostaje czynem.

"Trzeba było uważać"

Nie można się też oburzać, że prawica wykorzystuje ten wypadek do walenia w opozycję jak w bęben i mówić, że nie powinni tego robić. Bo gdyby prowadząc pod wpływem potrącił człowieka jakiś członek PiS, wszyscy sympatycy opozycji robiliby to samo. I mieliby do tego prawo.

Odpowiadam na to,  jak Duńczyk Maksowi w świetnym polskim filmie Va Banque: "Trzeba było uważać".

Trzeba było się nie podkładać.

To nie znaczy, że trzeba Jerzego Stuhra osądzać - nadal jest przecież tym samym fantastycznym człowiekiem i aktorem, nie znaczy to też, że trzeba go przestać szanować. To znaczy tylko tyle, że trzeba umieć przyznać, bez żadnych wykrętów i wymówek, że to, co zrobił, jest naganne i nie traktować go jak ofiary linczu, bo niestety, w tej sytuacji, sam jest sobie winien.

Jerzy Stuhr ma teraz złą prasę, podobnie jak jego syn Maciej, znany z wielu ostrych politycznych wypowiedzi - to są konsekwencje, z którymi każda osoba publiczna musi się w takiej sytuacji liczyć.

Niewątpliwie też po tym wypadku straci status mędrca i mentora i nieposzlakowaną opinię, jaką się dotąd cieszył. Żaden pisowiec, choćby najbardziej zacięty nie byłby jednak w stanie mu tego zrobić, gdyby aktor nie wsiadł po alkoholu do auta.

Jednak zła prasa minie, pozostanie człowiek i jego wielki dorobek i pozostaniemy my - z naszym zachowaniem, i postawą wobec tej sprawy, jakie by one nie były.

Wiele osób w Polsce zginęło lub straciło zdrowie przez pijanych kierowców. Sieją strach i terror. Każdy z nas wyjeżdżając w dłuższą trasę, zastanawia się, czy nie zabije go lub nie okaleczy jakiś nieodpowiedzialny i nietrzeźwy człowiek.

Pamiętajmy o tym i nie usprawiedliwiajmy zła, nie stosujmy moralności Kalego. Nie rzucajmy się też Jerzemu Stuhrowi do gardła i spokojnie pozwólmy ponieść konsekwencje własnego postępku.

Po prostu pamiętajmy o zasadach.