Dobre i jakby poza państwem. Kaczyński podzielił samorządy – tak jego słowa komentują ich włodarze

Katarzyna Zuchowicz
28 października 2022, 05:54 • 1 minuta czytania
Podczas wizyty w Radomiu prezes PiS jak zwykle jątrzył i podburzał nastroje, ale tym razem zrobił coś jeszcze. Jako gość Radomia personalnie zaatakował jego gospodarza. W przedziwny sposób podzielił też samorządy. – Tego nie dało się już słuchać. W tym momencie przełączyłem program – mówi nam jeden z burmistrzów. Tak włodarze odpowiadają na wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego.
Jarosław Kaczyński w Radomiu: Dziś w Polsce jest bardzo dużo dobrych samorządów, ale są też i takie, które działają tak, jakby po pierwsze były poza państwem, ale jakby więcej: jakby były przeciwko temu państwu. fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER/East News

Słowa były kuriozalne. Od nich zresztą Jarosław Kaczyński zaczął swoje wystąpienie w Radomiu. Nie zważając na to, że jest gościem w jakimś mieście, bez pardonu przypuścił atak na jego włodarza, z imienia i nazwiska wymieniając prezydenta Radomia Radosława Witkowskiego.


Tu w Radomiu mamy przykład czegoś, co jest chorobą naszego organizmu państwowego – mówił Kaczyński. Prezydentowi miasta dostało się za to, co robi, a właściwe czego nie robi, bo padły słowa, że "nie podejmuje się inwestycji mimo posiadania odpowiednich środków".

– Oczywiście ma różne uzasadnienia, że inflacja, że on nie może, że teraz to ma za mało, że trzeba mu dodać. Wydaje mi się, że w gruncie rzeczy chodzi o to, żeby pokazać, że w Polsce jest źle. Czyli żeby działać przeciwko władzy centralnej – dowodził Kaczyński.

Padło nawet: – Korzystam z okazji, żeby przypomnieć panu Witkowskiemu, że jego zadaniem nie jest wykonywanie zadań partyjnych, tylko jego zadaniem jest wykonywanie zadań państwowych, odnoszących się do interesów obywateli.

Niestety, nie udało nam się porozmawiać z prezydentem Radomia. Dlatego zapytaliśmy innych samorządowców z różnych stron Polski o inne słowa prezesa PiS, które też padły w tym kontekście.

Kaczyński w Radomiu dzieli samorządy

To właściwie był monolog o tym, że w polskiej strukturze określonej przez konstytucję samorządy są częścią aparatu państwowego. I to nie jest tak, że mamy oddzielną władzę rządową i oddzielną samorządową, bo w Polsce mamy władzę państwową składającą się z części rządowej i samorządowej.

– Dziś oczywiście w Polsce jest bardzo dużo dobrych samorządów, nie chcę uogólniać, ale są też i takie, które działają tak, jakby po pierwsze były poza państwem, ale jakby więcej – jakby były przeciwko temu państwu – dowodził Kaczyński.

Samorządy nie mogą oceniać państwa i swojego stosunku do państwa wedle tego, kto tam rządzi. To jest państwo polskie, to są polscy obywatele i mają służyć wszystkim. Mają służyć wszystkim niezależnie od tego, jakie mają poglądy polityczne. Taki jest sens istnienia samorządów i taki jest sens istnienia demokratycznej władzy generalnie, niezależnie od tego, na jakim poziomie jest wykonywana. Dziś mamy z tym ogromne kłopoty.Jarosław Kaczyńskiprezes PiS w Radomiu

– Przede wszystkim samorządy służą lokalnej społeczności. I do tego w Polsce są stworzone, żeby lokalnie służyły ich mieszkańcom. Nie rządowi, nie prezesowi Kaczyńskiemu, nie partii PiS. Ustawa jasno rozgranicza, co jest rolą rządu, a co rolą samorządu. Samorządy są jednostkami niezależnymi i być może partii rządzącej jest nie na rękę, że są niezależne od rządu i od niej, a zależne od lokalnych społeczności – reaguje w rozmowie z naTemat wiceprezydent Kielc Marcin Chłodnicki.

Prezes Kaczyński jest mistrzem w stosowaniu zasady: dziel i rządź. Podział różnych grup społecznych i tworzenie tych podziałów, konfrontowanie tych grup i skłócanie ich ze sobą jest podstawą, którą stosuje w polityce. Dzisiaj zaczyna tworzyć podziały na lepsze i gorsze samorządy. Na te, które są dobre i złe. Nie! W Polsce jest jeden samorząd – podkreśla.

Zna wielu samorządowców z każdej strony sceny politycznej. – Kiedy się spotykamy, rozmawiamy o tych samych problemach. Samorząd jest dziś najmniej zepsuty partyjną polityką. Ona oczywiście tu sięga, ale partia ma tu najmniejszy wpływ. A to może przeszkadzać PiS i prezesowi, który chciałby mieć wszystko i wszystkich pod kontrolą, żeby nie było miejsca na obywatelskość, samorządność, procesy rozwoju demokracji lokalnej – mówi wiceprezydent Kielc.

Burmistrzowie o słowach Kaczyńskiego

Słowa Kaczyńskiego dzielą, jątrzą i nie wnoszą nic.

Andrzej Pietrasik, burmistrz Płońska w centralnej Polski, członek Zarządu Związku Miast Polskich: – Nie zgadzam się z tym, że w samorządach kierujemy się polityką. Nie widzę takiego działania wśród samorządowców, żeby samorząd kierował się polityką. Zawsze szukamy jakiegoś kompromisowego rozwiązania i działania zgodnie z prawem, obowiązującym w kraju, w którym mieszkam.

Jak się czuje ze słowami Kaczyńskiego? – Jako wieloletniemu burmistrzowi jest mi przykro. Nie widzę takich działań, żeby ktoś zachowywał się politycznie. Ja jestem za państwem. Za tym, żeby wspólnie budować państwo i je rozwijać. A że zgłaszamy uwagi, które czasem są krytyczne i nie zgadzamy się ze wszystkim, to nie znaczy, że jesteśmy przeciwko Polsce. To znaczy, że świadomie chcemy wykonywać nasze obowiązki i zadania, ale jeśli mamy wątpliwości, to zwracamy się do strony rządowej – mówi.

Burmistrz Karpacza Radosław Jęcek: – Nawet nie chcę tego komentować.

Dodaje tylko: – Dziś jeśli mieszkańcy nie dostaną węgla, to będzie to wina samorządów. Jak PiS przegra wybory, to się okaże, że samorządy je sfałszowały.

Burmistrz Sieniawy na Podkarpaciu mówi, że już nie dał rady słuchać Kaczyńskiego w Radomiu i przełączył program. Właśnie na słowach prezesa o samorządach, które były na samym początku.

– A państwo powinno służyć wszystkim samorządom równo, a nie tylko swoim. Niech nie oczekują wdzięczności, jeśli traktują nas w sposób skrajnie niesprawiedliwy. Jeśli jedne samorządy dostają ogromne pieniądze, a drugie wcale, to refleksje nasuwają się same – komentuje w rozmowie z naTemat Adam Woś.

Tak się złożyło, że nie jest zwolennikiem PiS, a dookoła niego są włodarze z PiS. I, jak mów, wszyscy wokół dostali miliony z rządowych dotacji, tylko nie on. – To o czymś świadczy. Prezes oczekiwałby, żebyśmy go za to całowali po rękach. A my po prostu nie mamy za co – mówi.

Mieszkańcy cztery razy wybrali go na urząd burmistrza. – Czuję się jako dobry samorząd, ale prezes stawia mnie w szeregu samorządów poza państwem. Robię to, co zgodnie z literą prawa do mnie należy. W żadnym przypadku nie łamię prawa. Nie należę tylko do klakierów, którzy klaszczą na każdy widok prezesa i każdą głupotę, którą palnie, bo taki jest mój obowiązek – mówi burmistrz Sieniawy.

Tymczasem w Radomiu Kaczyński mówił jeszcze:

My rozdajemy środki, które oczywiście się należą, one są wspólne. I wobec tego równe traktowanie poszczególnych części kraju jest naszym obowiązkiem. My taki obowiązek wykonujemy. Natomiast niektórzy tego nie tylko nie doceniają, ale jeszcze do tego, można powiedzieć, to sabotują.Jarosław KaczyńskiRadom

Jak powiedział, prezes PiS to jest dzisiaj zjawisko, które, "można powiedzieć, zostało niezwykle mocno wyeksponowane":

– Można powiedzieć, że ujawniło się w całej swojej okazałości, podkreślam jeśli chodzi o część samorządów, jeśli chodzi o sprawę węgla, która dzisiaj jest istotna ze względu na zbliżającą się zimę i ze względu na kryzys i ze względu na to, że – jak mi się wydaje – opozycja doszła do wniosku, że może zima będzie tym momentem decydującym. Że, używając potocznego języka, my się na zimie wywrócimy. Otóż nie wywrócimy się na zimie.

Ale oczywiście odmowa w dystrybucji węgla jest pewnym utrudnieniem. Może się zdarzyć, że gdzieś, ktoś, będzie miał jakiś kłopot z kupieniem węgla właśnie dzięki temu. W skali ogólnokrajowej to będą incydenty. Ale wiadomo, że przy pomocy kamery, życzliwych nam telewizji, można wszystko pokazać zupełnie inaczej, niż jest w rzeczywistości. Jarosław KaczyńskiRadom

W każdej naszej rozmowie z samorządowcami wyłania się temat węgla.

Samorządy a sprawa węgla

Adam Woś z Sieniawy mówi, że kwestię węgla rozwiązuje u siebie po ludzku, a nie politycznie: – Oczywiście jest to niezwykle skomplikowane i trudne. Ja rozwiązałem ten problem w ten sposób, że znalazłem kontrahenta, który na własną rękę będzie sprowadzał węgiel i sprzedawał moim mieszkańcom za 2 tys. zł. My nie jesteśmy w stanie się tym zajmować, bo nie mamy miejsca do składowania, urządzeń do dystrybucji, nic.

Wiadomo, że część samorządów nie jest na to przygotowana. – W moim przypadku jedyne, co mogę zrobić, to zlecić to firmie zewnętrznej. Jednak te, którym chcieliśmy to zlecić, nie chciały się podjąć takiego działania – mówi burmistrz Płońska.

Nikt, jak podkreślają, nie rozgrywa tego polityczne. Andrzej Pietrasik zaznacza, że Związek Miast Polskich i Unia Metropolii Polskich miały wątpliwości, czy samorządy mogą zająć się dystrybucją węgla z powodów prawnych.

– To się ma nijak do tego, czy ktoś kieruje się polityką. Chodzi o stosowanie prawa, co powinno być jasne i czytelne dla mieszkańców i dla mnie. Tu widzę różne obawy i zapytania, czy od strony formalno-prawnej samorząd może dystrybuować węgiel. W moim najbliższym otoczeniu samorządy chcą dystrybuować węgiel, tylko do końca nie wiemy, jaka jest skala naszej odpowiedzialności – mówi.

Każdy chce pomóc ludziom. – Jeśli dostajemy zadanie, żeby zająć się dostarczeniem źródeł energii naszym mieszkańcom, to zrobimy to. Czy nam się to podoba, czy nie, zrobimy to, bo chcemy zabezpieczyć naszych mieszkańców. Tak zrobi 99 proc. samorządowców. Nie będą patrzeć na to, czy to jest rząd PiS, czy nie. Na naszym poziomie będziemy robili wszystko, żeby w każdym samorządzie jak najbardziej zniwelować te problemy dla mieszkańców – mówi Marcin Chłodnicki.

Ale trudno pominąć coś jeszcze. – Przez lata rządów PiS widać, jak bardzo próbuje się centralizować państwo przez ograniczanie roli samorządów, narzucanie na nie dodatkowych obowiązków i dodatkowych obciążeń finansowych. A z drugiej strony – żeby psuć wizerunek samorządów wśród ludzi – mówi wiceprezydent Kielc.

– To państwo jest odpowiedzialne za stan energetyki państwa, a nie samorządy. Dziś zrzucają to na nas. Jeśli jakość węgla będzie zła, jeśli go nie będzie, to ci, którzy na co dzień nie żyją polityką, będą zrzucać za to odpowiedzialność na wójta, burmistrza, prezydenta. Według mnie to przemyślana działalność, która ma na celu zaszkodzenie samorządowi. Bo PiS i ten rząd nie lubi nic, co jest demokratyczne, obywatelskie i niezależne od nich – podkreśla.