Lewandowski wściekał się na kolegów, a ci znów byli ślepi. Pokazał im, kto rządzi

Krzysztof Gaweł
30 października 2022, 11:19 • 1 minuta czytania
Robert Lewandowski przez 90 minut meczu z Valencią cierpiał i czekał na to, aż koledzy go zauważą. Musiał mieć dużo cierpliwości, choć kilka razy zrugał młodszych kolegów, którzy znów długo nie zauważali naszego snajpera w polu karnym. I gdy strzelił zwycięskiego gola, ci dosłownie rzucili się na niego w euforii. "Wybawca", "Talizman", "Najlepszy na świecie" – zachwycają się Polakiem media w Hiszpanii.
Lewandowski wściekał się na kolegów, a ci znów go nie widzieli. Więc im pokazał, kto rządzi Fot. Rex Features/East News

Ciężki wieczór w Walencji, zakończony golem i zwycięstwem Barcelony, już za Robertem Lewandowskim. Ale lekko nie było, a nasz snajper musiał mieć nerwy ze stali, by doczekać się na swoją piłkę w tym meczu. Długo obserwował poczynania kolegów, długo był cierpliwy, ale jeszcze przed przerwą stracił nerwy i zareagował. W 39. minucie Alejandro Balde dostał burę od kapitana polskiej kadry, bo nie podał piłki w dość ciekawej sytuacji.

Jeszcze przed przerwą mógł paść gol, jedyną dobrą piłkę w pierwszej połowie "Lewy" uderzył głową, ale miał pecha, bo trafił w słupek. Po zmianie stron nasz snajper nadal czekał i czekał, aż trener zdjął chaotycznego Ansu Fatiego i wpuścił Ferrana Torresa. Z Hiszpanem relacje Roberta Lewandowskiego ponoć nie są najlepsze, a 22-latek na murawie w zasadzie nie zauważa naszego asa. I dlatego też dostał burę po akcji, w której winien podawać.

"Popisem" Hiszpana była akcja z końcówki meczu, gdy z bliska mógł zdobyć gola, ale kopnął sam siebie. "Lewy" próbował dobijać piłkę do siatki, lecz w paradę wszedł mu Raphinha. Na szczęście Brazylijczyk zrehabilitował się kilka minut później, podał za plecy defensorów i Robert Lewandowski pokazał kolegom, dlaczego uważany jest za najlepszego napastnika na świecie. Trafił, zapewnił drużynie komplet punktów, a koledzy po prostu rzucili się na niego.

Media w Hiszpanii nie mają wątpliwości, kto został bohaterem spotkania. "Sport" nazwał Polaka "wybawicielem":

Dla "Mundo Deportivo" jest "talizmanem" Barcelony.

A w "Marce" napisano, że pojawił się w polu karnym "nagle" i zrobił swoje.

"Superbohater Lewandowski!" - to z kolei określenie z dziennika "AS", który również docenił postawę Polaka i jego trafienie.

Hiszpanie cały czas przekonują się, że nasz kapitan jest lisem pola karnego i że potrafi grać niebywale. A my na własne oczy widzimy, jak ważną ma funkcję w ekipie Xaviego Hernandeza. Polak nie tylko ma strzelać gole, ale też pomóc młodszym kolegom wejść na wyższy poziom. Na razie w LaLiga działa to całkiem dobrze, ale właśnie zimnej krwi i doświadczenia zabrakło w Lidze Mistrzów. Skład Barcy pełen jest żółtodziobów.

A ci potrzebują lidera w szatni i na boisku. I właśnie Robert Lewandowski takim liderem jest. Czasem popatrzy krzywo, czasem na burę lub podpowie. Dokładnie tak, jak robi to od lat w reprezentacji Polski. Wielu kibicom to zachowanie może się nie podobać, ale boisko rządzi się swoimi prawami. I jeśli ktoś widzi tyle co "Lewy" i ma takiego nosa do piłki, to czasem warto przełknąć gorzką pigułkę i posłuchać Polaka.

Tego piłkarze Barcy też uczą się dzień po dniu. - Wynik jest pozytywny, ale musimy uczyć się pewnych rzeczy. Musimy nauczyć się podejmować lepsze decyzje w polu karnym. To jest proces. W ostatnich jedenastu miesiącach bardzo się poprawiliśmy. Uważam, że jesteśmy na dobrej drodze - mówił po meczu Xavi, odnosząc się wymownie do nieskuteczności swoich napastników. I właśnie po to ma Roberta Lewandowskiego.