"Mam wielką sympatię do narodu rosyjskiego". Papież znów szokuje, mówiąc o agresji na Ukrainę

Tomasz Ławnicki
07 listopada 2022, 08:01 • 1 minuta czytania
To nie pierwsza tego typu wypowiedź papieża Franciszka, ale za każdym razem te słowa wywołują poruszenie. Następca św. Piotra, wracając do Rzymu z pielgrzymki do Bahrajnu, stwierdził, że "to nie naród rosyjski prowadzi wojnę". Przyznał jednocześnie, że uderza go okrucieństwo trwającej wojny. Słowa te padły w trakcie spotkania z dziennikarzami na pokładzie samolotu.
Papież Franciszek podczas rozmowy z dziennikarzami na pokładzie samolotu, wracając z pielgrzymki do Bahrajnu. Fot. Maurizio Brambatti/Associated Press/East News

Czterodniowa pielgrzymka Franciszka do Bahrajnu w Zatoce Perskiej przeszła do historii. To była pierwsza kiedykolwiek wizyta papieża w tym kraju. Głowa Kościoła katolickiego spotkała się m.in. z Muzułmańską Radą Starszych.

– Bóg pokoju nigdy nie prowadzi do wojny, nigdy nie nawołuje do nienawiści, nigdy nie skłania do przemocy. A my, którzy w Niego wierzymy, jesteśmy powołani do krzewienia pokoju - mówił papież.

Franciszek: To nie naród rosyjski prowadzi wojnę

W drodze powrotnej do Rzymu na pokładzie samolotu Franciszek rozmawiał z dziennikarzami, zabierając głos m.in. w sprawie wojny trwającej w Ukrainie. I znów padły słowa, które mogą szokować. Papież stwierdził m.in., że "to nie naród rosyjski" prowadzi wojnę. Jego zdaniem "to najemnicy, żołnierze, którzy wyruszając na wojnę, traktują to jako przygodę".

Mam wielką sympatię do narodu rosyjskiego i mam też wielki sentyment do narodu ukraińskiego – podkreślał Franciszek w drodze z Bahrajnu. Jego słowa cytuje włoska telewizja Sky TG24.

Według Franciszka trwający konflikt to "trzecia wojna światowa". Papież jednak apelował, żeby nie patrzeć na to wyłącznie z europejskiej perspektywy. Zauważył, że wojny trwają niestety nieustannie w różnych zakątkach świata, choćby w Jemenie, Myanmarze czy Syrii. – Największym nieszczęściem na świecie jest produkcja broni – ocenił Franciszek.

Papież pochwalił watykański Sekretariat Stanu za działania w kwestii wojny w Ukrainie. – Stolica Apostolska odbyła wiele poufnych spotkań z dobrymi wynikami – poinformował, wspominając działania w kwestii jeńców. Przypomniał, że sam już dwa razy rozmawiał z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim.

Papież o Meloni i migrantach

W trakcie rozmowy z dziennikarzami na pokładzie samolotu papież złożył też życzenia nowemu rządowi Włoch, kierowanemu przez liderkę skrajnie prawicowej partii Bracia Włosi, Giorgię Meloni. Podkreślał, że "rząd jest dla wszystkich i życzy mu wszystkiego najlepszego, aby mógł posuwać Włochy naprzód".

Papież dodawał, że w kwestii migrantów z Afryki włoskie władze na własną rękę nie są w stanie wiele zrobić. Podkreślał, że potrzebna jest europejska współpraca. – Życie trzeba ratować, Morze Śródziemne to cmentarz, być może największy cmentarz – alarmował papież.

Papież o Putinie i prowokacji NATO

To nie pierwsze wypowiedzi papieża Franciszka na temat wojny w Ukrainie, które w naszej części świata brzmią szokująco. Następca św. Piotra m.in. w maju w wywiadzie dla "Corriere della Sera" stwierdził, że Władimir Putin mógł zostać sprowokowany "szczekaniem NATO pod drzwiami Rosji".

Na te słowa odpowiedział Kijów. Rzecznik ukraińskiego MSZ Ołeh Nikołenko dyplomatycznie odniósł się do wypowiedzi Franciszka. Wyraził wdzięczność za działania duchownego na rzecz pokoju, ale podkreślił, że nikt nie prowokował Rosji do inwazji na Ukrainę.