"Delikatne i kontrowersyjne". Trener walczył o Kamila Stocha, ale sędziowie byli bezlitośni

Krzysztof Gaweł
07 listopada 2022, 12:17 • 1 minuta czytania
Kamil Stoch został w niedzielę zdyskwalifikowany za nieprzepisowy kombinezon i nie miał okazji wystartować w drugich zawodach w Wiśle. Dziennikarze opisali kulisy decyzji sędziów, którzy zmierzyli kombinezon Polaka i zdecydowali, że ten był nieprzepisowy. Interweniował Thomas Thurnbichler i sztab polskiej kadry, ale niewiele to dało. "Pomiar kombinezonów jest kwestią delikatną i kontrowersyjną" – mówił zawiedziony skoczek.
Trener polskiej kadry do końca walczył o Kamila Stocha, ale sędziowie byli bezlitośni Fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER

Puchar Świata w skokach narciarskich w sezonie 2022/2023 rozpoczęty, a dla Biało-Czerwonych dwa konkursy w Wiśle to była prawdziwa karuzela emocji. Dawid Kubacki dominował na skoczni im. Adama Małysza, dwa razy wygrał i jest zdecydowanym liderem PŚ. Kamil Stoch w sobotę miał pecha i awarię wiązania w narcie, a w niedzielę nie dostał się do zawodów. Wszystko po tym, jak sędziowie go zdyskwalifikowali za złamanie przepisów.


– Przepisy dotyczą wszystkich zawodników, bez wyjątku. Sam pomiar kombinezonów jest dość delikatną i kontrowersyjną kwestią. Pół centymetra wyżej, bądź niżej na kombinezonie, robi na jego obwodzie kilka centymetrów różnicy. Stało się, jak się stało i trzeba wyciągnąć wnioski na przyszłość – mówił Kamil Stoch, który nie został dopuszczony do rywalizacji w drugich zawodach sezonu. A szkoda, bo uzyskał 128,5 metra i oddał dobry skok.

– Ten weekend był dobry pod względem pracy wykonanej przeze mnie, pod technicznym względem. To, póki co, dla mnie najważniejsze – ocenił trzykrotny mistrz olimpijski dla Skijumping.pl. Jest w dobrej formie, ale na razie ma pecha i nie potrafi jej zaprezentować w zawodach. To jednak początek sezonu i na pewno w każdych kolejnych zawodach będzie lepiej. Atmosfera w kadrze jest świetna, a trener Thomas Thurnbichler jest nieocenionym wsparciem.

Znamienna była sytuacja z niedzieli, gdy sędziowie wezwali Kamila Stocha i zdecydowali, że jego strój nie spełnia wymogów FIS, co oznacza dyskwalifikację. Austriak wysłał do delegatów technicznych asystenta Mathiasa Hafele, a potem sam pojawił się u sędziów i interweniował ws. naszego mistrza. Niewiele to dało, ale eksperci i sami skoczkowie zobaczyli, że szkoleniowiec walczy o wspólne dobro drużyny. A to bardzo ważne.

– Sytuację z Kamilem bierzemy na siebie. To nie powinno się przydarzyć. Należy się skupić na wszystkim. Poczyniliśmy progres jako cały zespół. Traktujemy to jako pewnego rodzaju siłę napędową. Teraz musimy wrócić do pracy, możemy skakać lepiej – cytuje naszego selekcjonera portal Skijumping.pl. Jak powiedział sam szkoleniowiec polskiej kadry, najpewniej wie, gdzie leży problem ze strojami skoczków.

– Wiem, że był jeden punkt w okolicy bioder, gdzie kombinezon był o dwa centymetry zbyt obszerny. Muszę na ten temat porozmawiać bardziej szczegółowo z kontrolerem sprzętu, Christianem Katholem. Chcę otrzymać klarowną informację. Ten problem możemy zazwyczaj rozwiązać w pięć minut. Po prostu należy sprawić, by kombinezon był nieco ciaśniejszy – tłumaczył dziennikarzom w Wiśle. I faktycznie długo rozmawiał z sędziami ws. kombinezonu.

To kolejna odsłona technologicznej rywalizacji w skokach narciarskich, bo każda z drużyn od początku sezonu testuje nowe rozwiązania i szuka luk w przepisach, które pozwalają osiągnąć przewagę nad rywalami. Ostatnio oskarżał nasz team Stefan Horngacher, trener Niemców, który uważa, że polskie buty Nagaba łamią przepisy. Biało-Czerwoni robią swoje i nie zważają na zaczepki rywali.

A trener Thomas Thurnbichler robi swoje i trzeba powiedzieć, że wszyscy są zadowoleni, że trafił do naszej kadry. Kolejne w tym sezonie zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich zaplanowano na weekend 26-27 listopada w fińskiej Ruce (HS 142). Rywalizacja powinna odbyć się na śniegu, a długa przerwa spowodowana jest mundialem w Katarze i przesunięciem zawodów przez FIS.