Luksusowe ferrari roztrzaskało się na drodze w Warszawie. Drogowcy mieli spory problem
- Do rozbicia wartego setki tysięcy złotych samochodu doszło na warszawskich Włochach, nieopodal lotniska Okęcie
- W zdarzeniu ucierpiał jedynie samochód, którego drogowcy nie byli w stanie wydostać przez wiele godzin
- Samochód przykryto plandeką, co wzbudziło podejrzenia obserwatorów
Jak wynika z informacji przekazanych przez Komendę Stołeczną Policji, osoby podróżujące sportowym autem nie odniosły poważnych obrażeń.
– Została tylko uszkodzona infrastruktura drogowa i oczywiście sam pojazd. Kierujący samochodem był trzeźwy – powiedziała cytowana przez stołeczną "Gazetę Wyborczą" st. sierż. Gabriela Putyra.
Niebieskie Ferrari Roma, nad którego prędkością prawdopodobnie nie zapanował kierujący, uderzyło w bariery między pasami jezdni. Jak podaje gazeta, auto ma zmiażdżony przód i urwane zawieszenie. Wbiło się na tyle skutecznie, że pracownicy, którzy odpowiadali za przetransportowanie auta do salonu, znajdującego się zaledwie kilkaset metrów dalej, przez długie godziny starali się wydostać je z pasa zieleni.
Co dalej z rozbitym, luksusowym autem?
Podobna sytuacja z uszkodzonym luksusowym autem w stolicy miała miejsce jakiś czas temu na Woli. Przez wiele miesięcy na jednym z tamtejszych parkingów stało rozbite lamborghini. Auto było kompletnie zdewastowane i jak sugerowało wielu, nadawało się jedynie do kasacji.
Po tak długim okresie, a także wielu kradzieżach, których dokonano wokół auta (skradziono m.in. emblematy, a nawet koła), samochód zniknął z parkingu i trafił na portal aukcyjny. Wystawiono je za 1,15 mln zł.
Auto ma 5,2-litrowy silnik V10 o mocy 610 KM. Przebieg pojazdu na chwilę obecną to 125 tys. kilometrów. Zarejestrowany w Gruzji Huracan to przedstawiciel odmiany LP-610-4. Sprzedawca deklaruje, że "auto zostało naprawione, jak należy", przez co nie wymaga dodatkowego wkładu finansowego od nabywcy. W rozliczeniu przyjmie też inne auta, domy czy łodzie. Auto w mieście spala 17,8 litrów na 100 kilometrów.
Jak ustaliła policja, właściciel auta wcześniej był sprawcą niebezpiecznego wypadku. Jak przekazał dziennikarz TVN Warszawa do incydentu doszło 15 stycznia przy ulicy Wolskiej. Kierowca lamborghini miał zderzyć się z toyotą i renaultem. Sprawca kolizji odjechał zniszczonym pojazdem, a następnie porzucił samochód. Na miejsce wezwano policję. Poszkodowani zostali zbadani na obecność alkoholu, jednak obaj mężczyźni byli trzeźwi – pisaliśmy w naTemat w styczniu.
Pojazd został porzucony na Odolanach, przy ulicy Jana Kazimierza. Zniszczenie tak drogiego samochodu wywołało zainteresowanie przechodniów, a także mediów.