Michalik: Wiecie czym jest przemoc? Tym, co robi nam Jarosław Kaczyński i PiS
Jeśli Jarosław Kaczyński mówi, że kobiety nie rodzą, bo do 25 roku życia dają w szyję - to nie jest pogląd, tylko wyraz pogardy i przemoc słowna. Pogląd to zdanie o czymś lub o kimś wyrobione na podstawie wiedzy o zachowaniach i właściwościach tej osoby lub rzeczy.
Przemoc słowna to każda wypowiedź, która jest obelgą, wyrazem pogardy, próbą ośmieszenia i zdyskredytowania, umniejszenia czyjegoś człowieczeństwa, zdolności, kompetencji umysłowych lub moralnych, lekceważąca i poniżająca.
Werbalna przemoc jest też obwinianiem i bezlitosnym dyskredytowaniem. Przemocowe wypowiedzi pozbawiają ludzi wiary w siebie, powodują lęki i stany depresyjne, ataki paniki, gniew, bezsilność, wstyd, ból i wściekłość. Dokładnie tak jak wyzwiska i obelgi od lat używane przez Kaczyńskiego i jego polityczne środowisko.
Szef PiS dopuścił się przemocy nie po raz pierwszy. Właściwie należałoby powiedzieć, że przemoc to jego i jego partii styl i sposób działania. Wiedzą, że nie są w stanie nikogo przekonać do siebie po dobroci, argumentami, próbują więc zastraszyć lub zaszczuć wszystkich, którzy nie są ich wyborcami, tak, żeby się ich bali i z tego strachu siedzieli cicho, nawet gdy się ich krzywdzi.
Liczą zapewne na to, że przerażeni ludzie czują się bezsilni i nie ośmielą się postawić dręczycielom z obawy o szykany. Co byłoby zresztą obawą słuszną, bo w Polsce ludzie sprzeciwiający się otwarcie PiS i Kaczyńskiemu są prześladowani.
Lekarze, dziennikarze, sędziowie, adwokaci, prokuratorzy, nauczyciele, wojskowi, policjanci, urzędnicy - wszyscy ci, którzy działają zgodnie z prawem albo przyzwoitością, a nie zaleceniami prezesa tracą pracę, są prześladowani, zdarza się, że grożą im nieznani sprawcy (ostatnio Pawłowi Wojtunikowi, jego żonie i córkom Borysowi Budce i jego rodzinie, państwu Brejzom, sędziemu Żurkowi, prokuratorowi Parchimowiczowi, prokurator Wrzosek i wielu innym odważnym ludziom).
Jarosław Kaczyński i jego środowisko polityczne stosuje przemoc właściwie niemal wobec wszystkich grup społecznych: osób LGBT, kobiet, dzieci z in vitro i ich rodziców, członków opozycji, niezależnych dziennikarzy, ateistów, innowierców, naukowców, inteligencji - wszystkich, oprócz sympatyków i działaczy PiS. To jasny sygnał wysyłany w przestrzeń: kto jest z nami może liczyć na profity i bezkarność, kto nie z nami, tego zgnieciemy jak robaka - i znikąd nie przyjdzie pomoc.
Oczernianie i szykany to metody ze stałego repertuaru PiS. Grożenie więzieniem, kłamstwa rozpowszechniane w TV na temat oponentów, przetrzymywanie bezprawnie w aresztach protestujących obywateli, "gorszy sort", "kanalie", "resortowe dzieci", "pasożyt"”, a teraz pijaczki - to standardowe określenia prezesa PiS na każdego, kogo nie lubi. Nie lubić się zdaje zresztą wszystkich, łącznie z członkami jego własnej partii, tyle że w tym ostatnim przypadku powstrzymuje się od obelg.
My, lżeni ludzie nie możemy jednak odpowiedzieć tym samym, ponieważ jak grzyby po deszczu mnożą się groźby pozwów i zakazy prawne, jak zakaz obrażania "uczuć religijnych", o których każdy wie, że nie istnieją. Pod pretekstem szacunku do nieistniejących uczuć, na przykład religijnych władza po prostu cenzuruje obywateli.
Minister Ziobro chce zresztą dalej zaostrzać kary za "obrażanie" katolików - na przykład każąc więzieniem za "przeszkadzanie" w mszy, co oznacza, że praktycznie nie będzie można zaprotestować przeciw pedofilii księży lub demonstracyjnie wyjść z kościoła, gdy ksiądz zacznie agitować za PiS lub szczuć na kobiety, gejów lub lesbijki.
Uwagi Kaczyńskiego nie są tylko uwagami, ale postępującą krok po kroku agresją wobec obywateli.