Kuriozalna odpowiedź rzecznika Putina na pytanie o eksplozje w Przewodowie
- Dmitrij Pieskow został zapytany przez dziennikarzy CNN o eksplozje, do których doszło w Przewodowie koło Hrubieszowa
- Choć w sprawie głos zabrali już przywódcy państw Zachodu, to rzecznik Władimira Putina stwierdził jednak, że nie ma pojęcia, o co chodzi
- – Nie mam żadnych informacji – odparł
Rzecznik Władimira Putina nie wie, co stało się w Przewodowie
– Niestety nie mam żadnych informacji na ten temat – odparł Dmitrij Pieskow, pytany przez dziennikarzy CNN o eksplozje w Przewodowie.
Relacja Pieskowa jest o tyle ciekawa, że głos w sprawie zdążyło już zabrać Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej. Jak pisaliśmy w naTemat, w oficjalnym stanowisku stwierdzono, że mówienie o "rosyjskich" rakietach to "prowokacja".
"Wypowiedzi polskich mediów i urzędników o rzekomym upadku 'rosyjskich' rakiet w rejonie osady Przewodów to celowa prowokacja mająca na celu eskalację sytuacji" – możemy przeczytać.
Propagandyści podkreślili, że nie tylko doszło do prowokacji, ale także nie prowadzono żadnych działań nawet w samym pobliżu ukraińsko-polskiej granicy.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych w Warszawie, pomimo tłumaczeń ze strony Kremla, wezwało na dywanik ambasadora Rosji w Polsce. Warto bowiem podkreślić, że do incydentu doszło w momencie, gdy Kreml wystrzelił na Ukrainie rekordową liczbę aż 100 rakiet.
Tuż po zdarzeniu doszło do pilnych konsultacji z przywódcami państw G7 i NATO. Doszło do nich na marginesie szczytu G20. Joe Biden stwierdził, że jest mało prawdopodobne, by pocisk został wystrzelony z terytorium Rosji. Wciąż jednak trwa śledztwo, które ma wyjaśnić okoliczności sprawy.
Co stało się w Przewodowie koło Hrubieszowa?
W związku z trudną sytuacją i zamieszaniem medialnym bardzo ważne jest kierowanie się tylko i wyłącznie oficjalnymi komunikatami publikowanymi przez rząd. W przeciwnym wypadku tworzymy przestrzeń do kreowania dezinformacji i siania paniki.
O tym, co się stało w Przewodowie koło Hrubieszowa informował polski MSZ, mówili Andrzej Duda oraz Mateusz Morawiecki. – Polska jest członkiem najsilniejszego sojuszu militarnego na świecie. Zarówno prezydent Andrzej Duda, ja i wicepremier Mariusz Błaszczak rozmawialiśmy z naszymi partnerami z innych państw – podkreślił premier podczas konferencji prasowej. Rzecznik rządu Piotr Müller i szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera potwierdzili zaś, że do wybuchu doszło. – Zdecydowaliśmy o tym, by podjąć się weryfikacji, czy zachodzą przesłanki, aby uruchomić procedury wynikające z art. 4 Paktu Północnoatlantyckiego – ogłosili.
W oficjalnym stanowisku szefa polskiej dyplomacji możemy zaś przeczytać, że "spadł pocisk produkcji rosyjskiej, w wyniku czego śmierć poniosło dwóch obywateli Rzeczypospolitej Polskiej".
W rozmowie z Dorotą Kuźnik dla naTemat głos zabrał także były szef BBN gen. Stanisław Koziej. – Można się było spodziewać takiego incydentu. Sam zresztą o tym mówiłem, że NATO powinno ustanowić wysuniętą strefę obrony przeciwrakietowej dla pocisków lecących w kierunku polskiej granicy – skomentował.
– To mogła być rakieta, ale też na przykład dron dalekosiężny, które jak wiemy, Rosja otrzymuje z Iranu. Na takie informacje trzeba jeszcze poczekać – dodał.