Duda potwierdza: Nie była to rakieta wymierzona w Polskę, był to nieszczęśliwy wypadek

Tomasz Ławnicki
16 listopada 2022, 12:09 • 1 minuta czytania
– Nie była to rakieta wymierzona w Polskę – oświadczył prezydent Andrzej Duda tuż przed posiedzeniem Rady Bezpieczeństwa Narodowego z udziałem członków rządu Mateusza Morawieckiego. Prezydent przyznał: Nic nie wskazuje na to, że rakieta, która spadła w okolicach Hrubieszowa, została wystrzelona przez siły rosyjskie.
Prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki przed posiedzeniem Rady Bezpieczeństwa Narodowego Fot. Adam Burakowski/REPORTER

Prezydent i premier: To nie był atak, lecz nieszczęśliwy wypadek

– Najprawdopodobniej była to rakieta typu S-300 produkcji rosyjskiej, wyprodukowana w latach 70. Nic nie wskazuje na to, że została ona wystrzelona przez siły rosyjskie - stwierdził prezydent Andrzej Duda. Jak podkreślił, incydent, w którym zginęły dwie osoby, to najpewniej nieszczęśliwy wypadek.


"Jest wysokie prawdopodobieństwo, że była to rakieta ukraińskiej obrony przeciwlotniczej, która spadła na terytorium Polski" – przyznał prezydent tuż przed posiedzeniem Rady Bezpieczeństwa Narodowego.

Andrzej Duda przypominał, że wczoraj Rosja przypuściła zmasowany atak na Ukrainę, wystrzelonych zostało około 80 rakiet. Ukraińska obrona przeciwlotnicza próbowała zniwelować skutki tego ataku. – Nic nie wskazuje na to, że był to intencjonalny atak na Polskę – zapewniał Duda.

Chcemy podkreślić, by mieszkańcy wschodniej Polski nie niepokoili się wzmożoną obecnością służb i wojska. Podjęliśmy tę decyzję intencjonalnie. Proszę zachować spokój - nasze bezpieczeństwo jest zapewnione. Andrzej Dudaprezydent RP

Ukraiński premier Denys Szmyhal dzwonił w tej sprawie do szefa polskiego rządu Mateusza Morawieckiego. Wyjaśniał, że wiele rosyjskich pocisków było wycelowanych tereny przy granicy z Polską.

Premier Morawiecki podczas wspólnego wystąpienia z prezydentem Dudą podkreślał, że okoliczności zdarzenia cały czas są wyjaśniane.

– Większość dowodów przez nas zebranych pokazuje, że uruchomienie art. 4 NATO być może tym razem nie będzie niezbędne, ale ten instrument jest wciąż w naszych rękach i dopiero podejmiemy decyzję. Natomiast wszystkie procedury zadziałały i pokazały, że jesteśmy częścią tego najsilniejszego na świecie sojuszu militarnego - powiedział Mateusz Morawiecki, odnosząc się do art. 4 Traktatu Północnoatlantyckiego.

Także premier podkreślał, że "nic nie wskazuje na to, żeby wczorajsza sytuacja była atakiem na terytorium Polski". – Mieliśmy do czynienia najprawdopodobniej z nieszczęśliwym zdarzeniem, w wyniku którego zginęli polscy obywatele – wyjaśniał Morawiecki.

– Jesteśmy w stałym kontakcie ze wszystkimi sojuszniczym służbami. Stamtąd dostajemy również potwierdzenie materiału dowodowego, który zebrały nasze służby i który wkrótce posłuży nam do wyciągnięcia wniosków – dodawał szef rządu.

Ustalenia USA ws. eksplozji w Polsce

Już wcześniej prezydent USA Joe Biden przyznawał, że nic nie wskazuje na to, by rakieta, jaka spadła na terytorium Polski, została wystrzelona z Rosji.

Eksplozja w Przewodowie na Lubelszczyźnie była wynikiem działań ukraińskiej obrony przeciwlotniczej. Wybuch rakiety we wschodniej Polsce został spowodowany przez ukraińską rakietę obrony powietrznej – wynika z ustaleń USA.

Tę wiadomość amerykański prezydent Joe Biden przekazał liderom państw z grupy G7 oraz partnerów z NATO – poinformowała agencja Reutera, powołując się na źródła w Sojuszu Północnoatlantyckim. Agencja podkreśla, że eksplozja ta "wywołała globalny alarm, że konflikt na Ukrainie może rozlać się na sąsiednie kraje".