Siemoniak dla naTemat: PiS zaniedbał obronę przeciwrakietową, ale tym razem i tak nie mogła pomóc

Anna Dryjańska
16 listopada 2022, 15:19 • 1 minuta czytania
Tomasz Siemoniak w rozmowie z naTemat podkreśla, że przez ostatnie 7 lat PiS zaniedbał obronę przeciwrakietową i przeciwlotniczą, ale niezależnie od tego eksplozji w Przewodowie pewnie i tak nie dałoby się uniknąć. – Nie ma co tworzyć złudzenia, że są takie systemy, które każdą rakietę w każdej sytuacji są w stanie wychwycić – mówi minister obrony w latach 2011-2015.
Tomasz Siemoniak, wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej, minister obrony narodowej w rządzie PO-PSL (2011-2015). fot. Wojciech Olkusnik/East News

Od wtorku wieczorem kraj żyje eksplozją w Przewodowie. Pierwszym źródłem, z którego Polacy mogli się dowiedzieć o tym, że w przygranicznej wsi spadły rakiety, była amerykańska agencja informacyjna Associated Press. Do środy przed południem nie było wiadomo, kto je wystrzelił.

Na platformach społecznościowych internauci gorączkowo spekulowali, czy Rosja zaatakowała Polskę, a rząd wzywał do zachowania spokoju. Po kilkunastu godzinach od incydentu prezydent USA Joe Biden przekazał liderom państw NATO, że eksplozja w Przewodowie to nieszczęśliwy wypadek – niezamierzony efekt działań ukraińskiej obrony powietrznej, która odpiera napaść Rosji.

Wybuch rakiet w Przewodowie. Tomasz Siemoniak komentuje

Incydent komentuje dla naTemat Tomasz Siemoniak, wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej. Polityk KO podkreśla, że winę za wybuch w Przewodowie ponosi Rosja – bo to ten kraj wywołał wojnę, która toczy się za naszą wschodnią granicą.

– Nie ma żadnej wątpliwości, że pełną odpowiedzialność za wojnę, napaść na Ukrainę i wszelkie straty, ponosi Rosja. To jest kwestia oczywista. Sprawę trzeba wyjaśnić, a amerykańscy eksperci współpracują z polskim rządem. I prezydent Biden ma tu wiedzę ze źródeł, natomiast niezależnie od tego, czy to była rakieta wystrzelona przez agresorów, czy przez obrońców, to istota sprawy się nie zmieni – mówi minister obrony w rządzie PO-PSL.

Obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa w Polsce

Tomasz Siemoniak jest zdania, że Polska ma dużo do zrobienia w dziedzinie obrony przeciwrakietowej i przeciwlotniczej. Wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej uważa, że rządzące Prawo i Sprawiedliwość zaniedbało ten obszar.

Obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa to jeden z wielu obszarów zaniedbanych bardzo przez siedem lat rządów PiS-u. My pozostawiliśmy praktycznie gotowe porozumienie między rządami Polski i Stanów Zjednoczonych o zakupie ośmiu baterii Patriot.Tomasz Siemoniak

Do realizacji projektu, podkreśla poseł KO, jednak nie doszło.

– Po okresie zwłoki, przeciągania, hamowania, w końcu po odejściu ministra Macierewicza podpisano umowę na dwie baterie. Pierwsza z nich przyjechała na testy, wciąż nie ma umowy na następne sześć, a dla Polski osiem baterii to jest absolutne minimum – ocenia Tomasz Siemoniak.

Były minister obrony zwraca uwagę na to, że obrona przeciwrakietowa i przeciwlotnicza są kluczowe dla utrzymania zdolności bojowych wojska.

– Cóż po czołgach, cóż po innego rodzaju sprzęcie, jeżeli przestrzeń powietrzna nie będzie dobrze broniona? – pyta retorycznie Tomasz Siemoniak.

Siemoniak: Obrona powietrzna zwykle chroni obiekty krytyczne

Część internautów, którzy śledzą sprawę wybuchu w Przewodowie, zastanawia się, czy Polska w ogóle ma obronę przeciwrakietową, skoro rakiety spadły na polskie terytorium.

Tomasz Siemoniak – mimo całego krytycyzmu wobec polityki PiS – wskazuje, że nawet gdyby rząd kupił osiem Patriotów, zdarzenia takiego jak w Przewodowie trudno jest uniknąć.

– Oczywiście nie ma co tworzyć złudzenia, że są takie systemy, które każdą rakietę w każdej sytuacji są w stanie wychwycić. Na to może sobie pozwolić Izrael z "żelazną kopułą", ale jest państwem mniejszym terytorialnie i ten typ zagrożenia rakietowego też jest inny – tłumaczy szef MON w latach 2011-2015.

– Zwykle systemy obrony powietrznej służą obronie jednostek wojskowych, obiektów krytycznych, ważnych elementów na terytorium danego kraju, więc ja bym w kontekście wczorajszego zdarzenia nie ruszał tego wątku – ucina polityk.

Jednak, kontynuuje poseł, nie zwalnia to władz z obowiązku stworzenia solidnego systemu obrony powietrznej.

– Liczę na to, że umowa na te następne sześć baterii Patriot będzie szybko podpisana. Oczekiwałbym – mówił o tym dziś na posiedzeniu klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej Donald Tusk – że jednak polski rząd przemyśli udział w europejskim projekcie obrony przeciwrakietowej niezależnie od naszego zaawansowania. Warto brać udział we wszystkim, co zwiększa bezpieczeństwo nieba nad Polską i Europą – ocenia Tomasz Siemoniak.

Siemoniak o wybuchu rakiet w Przewodowie: Trzeba wyciągnąć wnioski

Wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej zwraca uwagę na ludzki wymiar eksplozji w Przewodowie.

– To ogromna tragedia, składam wyrazy współczucia rodzinom ofiar. To kompletnie niewinne osoby, które nie miały nic wspólnego z działaniami wojskowymi – mówi Siemoniak.

Minister obrony w rządzie PO–PSL podkreśla, że ten dramat nie pozwala zapomnieć o tym, co się dzieje w Ukrainie, która od 9 miesięcy codziennie broni się przed rosyjską inwazją.

– Nie ma wojny tylko w telewizorze. Wojna to są realne zagrożenia, a takie sytuacje biorą się z tego, że Rosja dokonała wczoraj zmasowanego ataku na Ukrainę. W gruncie rzeczy czy bliżej granicy wschodniej, czy dalej, Polska od 24 lutego jest państwem bardziej zagrożonym. Trzeba z tego wyciągać wnioski i na poziomie państwowo–wojskowym – konkluduje Tomasz Siemoniak.