"Rosja ponosi ostateczną odpowiedzialność". Szef NATO oficjalnie o eksplozjach w Przewodowie

Alan Wysocki
16 listopada 2022, 14:27 • 1 minuta czytania
Jens Stoltenberg poinformował o ustaleniach Rady Północnoatlantyckiej po eksplozji w Przewodowie koło Hrubieszowa. Sekretarz generalny NATO podkreślił, że najprawdopodobniej doszło do wypadku. – Nie mamy żadnych wskazówek, że był to wynik przemyślanego ataku – oznajmił podczas konferencji prasowej.
Szef NATO mówi o Przewodowie. Stoltenberg: Rosja ponosi odpowiedzialność. Fot. Olivier Matthys / Associated Press / East News

Szef NATO mówi o Przewodowie. Stoltenberg: Rosja ponosi odpowiedzialność

Podczas konferencji prasowej Jens Stoltenberg powiedział, że do eksplozji w Przewodowie doszło w dniu, gdy Rosja prowadziła zmasowany atak rakietowy na Ukrainę. Jak pisaliśmy w naTemat, grad pocisków spadł między innymi na Kijów i Lwów.

Sekretarz generalny NATO zaznaczył, że wstępne analizy sugerują, że do wypadku doprowadził ukraiński pocisk przeciwlotniczy. Został on wystrzelony, by bronić terytorium Ukrainy przed rosyjskimi rakietami manewrującymi.

Ukraina nie ponosi za to żadnej odpowiedzialności. Rosja ponosi ostateczną odpowiedzialność, ponieważ nadal prowadzi nielegalną wojnę przeciw Ukrainie – ogłosił Stoltenberg.

Jeszcze wcześniej głos w sprawie zabrał Joe Biden. Prezydent USA także zauważył, że "mało prawdopodobne, by pocisk wystrzelono z Rosji". Tę kwestię także poruszył sekretarz generalny NATO.

"Nie mamy żadnych wskazówek, że był to wynik przemyślanego ataku"

– Śledztwo trwa, ale na razie nie mamy żadnych wskazówek, że był to wynik przemyślanego ataku – powiedział. Z ustaleń Sojuszu nie wynika, by Władimir Putin miał planować jakiekolwiek działania, które byłyby wymierzone przeciwko NATO.

Warto podkreślić, że już od początku wojny w Ukrainie Sojusz Północnoatlantycki zwiększa swoją obecność na wschodniej flance. Stoltenberg podkreślił, że systemy obrony przeciwlotniczej działają cały czas. Liderzy Zachodu są także w stałym kontakcie ze stroną polską.

– NATO zwiększyło od początku inwazji swoją obecność we wschodniej części terytorium Sojuszu. Zwiększa to nasze możliwości obrony przeciwlotniczej i monitorowania, aby mieć pełen przegląd sytuacji, co dzieje się na granicy polsko-ukraińskiej – zapewnił.

Ukraina odpowiada na słowa Zachodu. Twierdzą, że nie mają z tym nic wspólnego

Tuż po oficjalnych komunikatach liderów Zachodu głos zabrała administracja Wołodymyra Zełenskiego. Kijów zaprzecza i domaga się wyjaśnień, na jakiej podstawie wysunięto podobne oskarżenia.

"Opowiadamy się za wspólnym zbadaniem incydentu z lądowaniem rakiety w Polsce. Jesteśmy gotowi przekazać dowód rosyjskiego śladu, który posiadamy" – oświadczył na Twitterze sekretarz Rady Obrony Ukrainy Ołeksij Daniłow.

"Oczekujemy od naszych partnerów informacji, na podstawie których wyciągnięto wniosek, że jest to pocisk obrony przeciwlotniczej" – dodał.