Bąk specjalnie dla naTemat o życiu w Katarze i szansach Polaków. "Nie wszystko można kupić"
- Piłkarskie MŚ w Katarze trwają od 20 listopada do 18 grudnia
- Polska trafiła do grupy z Meksykiem, Arabią Saudyjską oraz Argentyną
- Biało-Czerwoni po raz ostatni awansowali do fazy grupowej MŚ w 1986 roku
Jacek Bąk w piłkarskiej reprezentacji Polski rozegrał 96 oficjalnych meczów, będąc kadrowiczem w latach 1993-2008. Pierwszym klubem rosłego obrońcy był Motor Lublin, czyli drużyna z jego rodzinnego miasta, a w swojej zagrał w wielu dużych europejskich firmach.
Bąk poza grą w Lechu Poznań był zawodnikiem m.in. francuskich Olympique Lyon czy RC Lens, występował także w Austrii Wiedeń. Dodatkowo ciekawą kwestią kariery Bąka pod kątem MŚ 2022 są dwa lata spędzone w lidze katarskiej, w zespole Al-Rajjan (lata 2005-07).
Warto również podkreślić, że Bąk m.in. w roli kapitana reprezentacji Polski zagrał na trzech dużych turniejach. Były to mistrzostwa świata w 2002 i 2006 roku. Bąk wystąpił również na mistrzostwach Europy w 2008 roku, pierwszych w historii, na które Polacy zdołali awansować.
Maciej Piasecki: Jesteśmy po inauguracji mundialu w Katarze. Mając doświadczenia z życia w tym kraju, jest pan zaskoczony tym, jak te MŚ wyglądają?
Jacek Bąk: Dla mnie to nie jest żadne zaskoczenie. Jak obserwuję mundial w Katarze i doniesienia medialne o zachowaniu Katarczyków, to tak to po prostu wygląda od lat. Tę kulturę poznałem wszerz i wzdłuż. To bardziej Europejczycy powinni się przystosować do tego, co ich czeka w najbliższym czasie, jeśli tam pojechali. Chociażby kwestia zakazanego alkoholu na stadionach. Myślę jednak, że nie będzie jakiegoś problemu z takimi codziennymi kwestiami.
A z czym może być problem?
Największym skandalem jest to, jak doszło do tego mundialu. Przecież dobrze wiadomo, że Katar kupił mistrzostwa świata od FIFA. Co tutaj się dużo oszukiwać. Dlatego jestem bardzo zadowolony z tego, jak wyglądał mecz otwarcia. Ekwador pokazał, że ta drużyna Kataru jest taka, jak ta, w której ja grałem przed laty. Podwórkowi zawodnicy. Trochę czasu co prawda minęło, ale to nadal jest katarska piłka podobnej klasy.
Wiedziałem, że Ekwador to wygra. Jedyne czego się obawiałem, to sędziowania. Przez pewien czas było mówione, że ma sędziować nasz sędzia, Szymon Marciniak. A tu nagle wyszło, że jednak głównym arbitrem będzie Włoch Daniele Orsato. Coś mi zaśmierdziało z taką zmianą, ale widać było na boisku, że sędzia i tak by nie pomógł.
Wiadomo, że Ekwadorczycy się nie położą, żeby im Katarczycy bramkę strzelili. Ale i tak jestem bardzo zadowolony z wygranej Ekwadoru, szkoda tylko, że tak mało. Liczę na to, że w spotkaniach z Senegalem i Holandią reprezentacja Kataru przegra wyżej.
Wygrał jednak sport, a nie pieniądze.
Właśnie! Dobrze by było pokazać wszystkim szejkom na miejscu, że nie wystarczy wyłożyć pieniędzy i zbudować zespół. Do tego potrzeba trochę wiedzy i talentu. A co najważniejsze, reprezentanci muszą grać w lepszych ligach. Tego w drużynie Kataru nie ma.
Katarscy kibice zaczęli wychodzić ze stadionu jeszcze na długo przed końcem meczu. Typowe dla tej "kultury kibicowskiej"?
Typowe. Oni nie potrafią przegrywać. Super jest to, że sport pokazuje, że nie można wszystkiego kupić. Mecz z Ekwadorem pokazał, w jakim przedziale światowej piłki jest drużyna Kataru. Liga katarska to jest liga szkolna. Byłem tam dwa lata. Niektórzy występujący w tych rozgrywkach nie mają co się mierzyć nawet ze średniakami wśród reprezentacji.
W czasach pańskiego pobytu przypadki łamania praw człowieka w Katarze również były na porządku dziennym?
Niestety nic się nie zmieniło. Sytuacje dotyczące łamania praw człowieka działy się często. Koledzy z boiska opowiadali mi, że np. ktoś spadł z rusztowania z 40-50 piętra. I dlatego na okrągło gdzieś jeżdżą karetki i słychać sygnały. Początkowo nie wiedziałem o szczegółach, ale później koledzy z Kataru opowiadali mi, jak to wygląda na co dzień. To jest bardzo słabe.
Opowiem panu o warunkach, w jakich mieszkali robotnicy. To jest nie do pomyślenia. Ludzie, którzy zajmowali się sprzętem, z Pakistanu oraz Indii jak dobrze pamiętam. Kiedy zajrzałem do nich do pokoju, przeraziłem się. Pomieszczenie dwa na dwa metry, do tego tak gorąco w środku, że trudno to opisać. Katarczycy traktują pracowników tak, że to jest po prostu szok. Tak bogate państwo i taki wyzysk? To jest nie do pomyślenia.
FIFA jednak milczy.
FIFA przyjęła monetę i się na to zgadza. A co ma zrobić? Infantino mieszka w Katarze, jego dzieci chodzą do tamtejszych szkół. O czym my mówimy? Wiadomo, że każdy może mieszkać, gdzie chce. Ale nie ma się co oszukiwać, co do działań FIFA.
Ma pan kontakt z ludźmi z Kataru?
Mam z dwójką kolegów.
Opisywali kulisy mundialu?
Przede wszystkim zapraszali na miejsce, przekonywali, że fajnie to wygląda. Powstało to w błyskawicznym tempie i to akurat prawda. Tylko co z tego? Przecież po mundialu nikt nie będzie przychodził na te stadiony. To wszystko będzie stało i gniło, a wpakowano w przygotowanie tego turnieju jakieś 200 miliardów dolarów. Ale kto bogatemu zabroni?
Reprezentacja Polski rozpocznie mundial od meczu z Meksykiem. Były kapitan kadry czuje napięcie przed inauguracją Biało-Czerwonych?
Adrenalina na pewno skoczy. Co prawda nie będzie mnie na boisku, ale przed telewizorem. Szkoda, bo nie mogę nic zrobić, jakoś pomóc chłopakom. Będę jednak mocno trzymał kciuki.
Czego spodziewa się Jacek Bąk po kadrze Czesława Michniewicza we wtorek?
Wygranej. Nie remisu, a zwycięstwa. Tego się spodziewam. Na pewno jak zagramy taki mecz, jak ten ostatni przed wylotem, to będzie źle. Jeśli powtórzymy granie z Chile, to dostaniemy od Meksyku srogie baty. Ale jak zagramy w takim stylu, jak z Hiszpanami na mistrzostwach Europy w ubiegłym roku, to powinno być dobrze. I będziemy się cieszyć z trzech punktów.
Czyli słowa Grzegorza Krychowiaka o naszym brzydkim, ale gwarantującym wygrane stylu, niekoniecznie powinny się sprawdzić?
Gdyby się zastanowić, to nie chciałbym pięknej porażki. Wolę się przemęczyć na fotelu, oglądając mecz Polaków, ale widzieć zwycięstwo. Każdy by chciał, żebyśmy grali świetną piłkę. Ale jak miałbym wybrać, to wolę trzy punkty.
Meksyk nie jest dla nas zbyt dużym wyzwaniem?
Oglądałem mecz Meksyku ze Szwecją, też ich ostatni przed wylotem do Kataru. Muszę przyznać, że spodziewałem się po Meksykanach dużo więcej. To nie jest taka drużyna, której już przed meczem powinniśmy się bać. Na pewno jak dojdzie Krystian Bielik, Robert Lewandowski, Piotrek Zieliński, Bereszyński wejdzie na lewą stronę obrony, Cach na prawej, do tego Zalewski, to nie ma co się obawiać. I mówię to z całym szacunkiem do tych graczy.
Brzmi całkiem nieźle.
I to nie są puste słowa. Mam naprawdę fajną drużynę. Nawet Lewandowski mówi, że nie jesteśmy faworytem, to fajne zagranie. Będziemy spoglądać trochę z tyłu na Meksyk i liczę, że zaatakujemy w odpowiednim momencie. Naszym największym problemem jest obrona.
Mówi to obrońca, wymowne.
Nie gra Glik, nie gra Bednarek. Kiwior gra, to dobra informacja.
Czyli na środku duet Glik-Kiwior?
Tak, jak najbardziej Glik-Kiwior na środku. Co do tego pierwszego, on nas po prostu nie zawiódł w kadrze. Robił swoje. W meczu z Chile miał co prawda trochę problemów, ale murawa na stadionie Legii Warszawa nie dawała zbyt wielu okazji do dobrej gry. W Katarze będziemy mieć murawę równą niczym stół bilardowy.
Jak pan wspomina swoje duże turnieje w reprezentacji Polski? Wyników nie było, ale zapewne emocje są trudne do powtórzenia w innych realiach zawodowej kariery.
Na pewno towarzyszyło nam spore napięcie, żeby coś osiągnąć. Każdy z nas chciał grać jak najdłużej w turniejach, jak najlepiej reprezentując barwy narodowe. Wychodziło jednak co innego. Z perspektywy czasu uważam, że za dużo dostawaliśmy w kość przed turniejami. To dotyczyło trzech dużych imprez, w których brałem udział, za Engela, Beenhakkera i Janasa.
Więc jaki powinien być klucz?
Dobrym pomysłem powinno być raczej podtrzymanie, dobre rozpracowanie przeciwnika. A myśmy wtedy dostawali po dwa treningi dziennie. Później wychodziło się na boisko, każdy chciał grać jak najlepiej, a nie starczyło nam pary. Szło się jak do pożaru na rywala, a to wcale nie jest potrzebne. Trzeba robić po prostu swoje.
Mundial w środku klubowego sezonu może zatem pomóc polskiej kadrze?
Jak najbardziej. Trener Michniewicz nie powinien zamęczyć kadry. Głównie taktyka, jakieś małe gierki, lekkie treningi, stałe fragmenty gry. Dużo odpoczynku, oglądania tego, jak grają rywale. I do boju!