To uderzy w Putina i całą Rosję. Parlament Europejski przyjął nową rezolucję

Mateusz Przyborowski
23 listopada 2022, 14:42 • 1 minuta czytania
Parlament Europejski przyjął rezolucję uznającą Rosję za państwo sponsorujące terroryzm. Deputowani przedstawili także swoje żądania w związku z agresją wojsk Putina na Ukrainę.
Roberta Metsola, przewodnicząca Parlamentu Europejskiego Fot. Jean-Francois Badias / Associated Press / East News

We wtorek, a więc dzień po uroczystościach z okazji 70-lecia Parlamentu Europejskiego w Strasburgu, eurodeputowani przyjęli rezolucję, która mocno uderza nie tylko we Władimira Putina, ale także w całą Rosję.

PE uznał Rosję za państwo sponsorujące terroryzm

494 europosłanek i europosłów uznało Rosję za państwo sponsorujące terroryzm. Przeciwko zagłosowało 58 deputowanych, a 44 wstrzymało się od głosu.

W dokumencie posłowie wyrazili "niezachwiane poparcie dla niepodległości, suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy w jej granicach uznanych przez społeczność międzynarodową". Potępili także nielegalną, niesprowokowaną i nieuzasadnioną agresywną wojnę Rosji przeciwko naszym wschodnim sąsiadom.

Eurodeputowani domagają się ponadto zaprzestania wszelkich działań wojskowych rosyjskiej armii i ataków na osiedla mieszkalne i infrastrukturę cywilną w Ukrainie. Żądają też, by Rosja wycofała swoją armię i sprzęt wojskowy z całego terytorium Ukrainy.

Posłowie wezwali państwa członkowskie Unii Europejskiej "do opracowania unijnych ram prawnych, które nałożą sankcje na rosyjski reżim". W rezolucji jest też mowa o zaprzestaniu przymusowych deportacji ukraińskiej ludności cywilnej i przymusowych adopcji ukraińskich dzieci, wezwano także do uwolnienia wszystkich osób przetrzymywanych w okupowanej Ukrainie.

Europosłowie wracają do sprawy z 2010 i 2014 roku

W przyjętym we wtorek dokumencie Parlament Europejski przypomina ponadto, że Federacja Rosyjska wciąż nie przyznaje się do zestrzelenia samolotu linii Malaysia Airlines nad wschodnią Ukrainą w 2014 roku, a także odmawia współpracy z międzynarodowymi organami wymiaru sprawiedliwości i nie chce zwrócić wraku i czarnych skrzynek polskiego samolotu Tu-154, który rozbił się pod Smoleńskiem w kwietniu 2010 roku.

Przypomnijmy, w ubiegłym tygodniu sąd okręgowy w Hadze stwierdził, że samolot pasażerski Boeing 777 malezyjskich linii lotniczych MH17 został zestrzelony 17 lipca 2014 roku przy użyciu rosyjskiego pocisku kierowanego ziemia-powietrze Buk. Większość ofiar katastrofy stanowili obywatele Holandii.

W sprawie oskarżono trzech Rosjan – Siergieja Dubinskiego, byłego oficera rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU, Olega Pułatowa, byłego żołnierza sił specjalnych GRU, oraz Igora Girkina, byłego pułkownika rosyjskiej FSB i byłego ministra obrony samozwańczej Donieckiej Obrony Ludowej. Wśród oskarżonych był także Ukrainiec Leonid Charczenko, który według prokuratorów był dowódcą jednostki bojowej rebeliantów i wykonywał rozkazy Dubinskiego.

Sąd uznał, że Dubinski, Girkin i Charczenko są winni zestrzelenia samolotu i skazał ich na dożywocie. Jednocześnie sąd uniewinnił Rosjanina Olega Pułatowa, uznając, że "nie ma dowodów na to, iż w jakikolwiek sposób przyczynił się on do rozmieszczenia systemu rakietowego".

O roli rezolucji w kwestii ściągnięcia z Rosji wraku tupolewa mówił naTemat Ryszard Czarnecki. Jak wyjaśnił w rozmowie z Dorotą Kuźnik, sprawa polskiego samolotu rządowego została przyjęta jako wątek pokrewny w sprawie samolotu malezyjskich linii lotniczych. – Jest wspólny głos w sprawie, a to już dużo – stwierdził europoseł PiS.