Bunt przeciwko FIFA w Katarze. Czy wreszcie czeka nas koniec Gianniego Infantino?

Krzysztof Gaweł
23 listopada 2022, 22:15 • 1 minuta czytania
Duńska federacja piłkarska (DBU) nie zamierza godzić się z polityką FIFA, która brutalnie obeszła się z federacjami zamierzającymi wyrazić w Katarze swój sprzeciw przeciwko łamaniu praw LGBTQ+. Inicjatywa "One Love" została storpedowana, uczestnikom MŚ zagrożono surowymi konsekwencjami. Duńczycy wezwali więc do obalenia prezydenta Gianniego Infantino i władz FIFA, albo rozłamu w potężnej federacji. Czy to początek rewolucji?
Bunt przeciwko FIFA w Katarze. Czy wreszcie czeka nas koniec Gianniego Infantino? Fot. Rex Features/East News

Dania na mundialu w Katarze miała zamanifestować swoje wsparcie dla LGBTQ+, a jej kapitan Simon Kjaer zamierzał wystąpić w tęczowej opasce z napisem "One Love", by okazać, że są na świecie kraje, które nie godzą się z polityką panującą w tym arabskim kraju. Do inicjatywy z radością przyłączyli się Niemcy, Anglicy, Walijczycy, Holendrzy, Belgowie czy Francuzi. Jak się jednak okazało, pomysł został storpedowany przez FIFA.

A w zasadzie federacje zastraszono surowymi konsekwencjami, które mogły spotkać kapitanów za tego typu manifestacje. Katarczycy, a w ślad za nimi organizacja kierowana przez Gianniego Infantino, nie życzą sobie takich wystąpień, bo w ich kraju tzw. czyny homoseksualne są karalne, od wysokiej grzywny, kończąc nawet na karze więzienia. To zupełnie inne realia, niż europejskie. A gospodarze nie zamierzają się ugiąć pod presją.

FIFA również nie pozostała obojętna i ostrzegała pomysłodawców jeszcze przed turniejem. Federacja ogłosiła, że będzie stosować kary wobec tych przedstawicieli, którzy na MŚ będą uprawiać politykę niezwiązaną ze sportem. To rzecz jasna czysta hipokryzja ze strony Gianniego Infantino oraz jego popleczników, ale wygodna samej organizacji oraz oczywiście katarskim mocodawcom FIFA, którzy wydali miliardy dolarów po to, by wszystko poszło po ich myśli...

"Byliśmy gotowi zapłacić kary, które byłyby nakładane za naruszenie przepisów dotyczących strojów. Nie możemy jednak stawiać naszych zawodników w sytuacji, w której mogliby zostać ukarani, a nawet zmuszeni do opuszczenia boiska" – napisano w oficjalnym oświadczeniu holenderskiej federacji piłki nożnej (KNVB), która wycofała się ze wsparcia dla akcji podczas tegorocznych MŚ. Po kolei rezygnowali wszyscy zainteresowani, aż zostali na placu boju Niemcy oraz Duńczycy. Oni też odpuścili, ale tylko pozornie.

Niemcy przed środowym meczem z Japonią okazali swoje zażenowanie decyzją FIFA. Mocno na jej działanie odpowiedziała cała kadra Hansiego Flicka. Manuel Neuer, Niklas Süle, Antonio Rüdiger, Nico Schlotterbeck, David Raum, Joshua Kimmich, İlkay Gündoğan, Sarge Gnabry, Thomas Müller, Jamal Musiala i Kai Havertz przed obiektywami fotoreporterów stanęli z ustami zakrytymi dłońmi. To nie koniec.

Duńczycy też z postawią i brutalnym działaniem FIFA nie zamierzają się zgodzić.

"Nigdy nie doświadczyłem czegoś podobnego. Nie jestem zawiedziony, jestem wściekły. To co się tu dzieje jest całkowicie nieakceptowalne. Rasizm, hipokryzja i wiele innych rzeczy nie do przyjęcia. Czas wziąć sprawy w swoje ręce i zacząć działać" – grzmiał Jesper Møller, prezes duńskiego związku DBU, na zwołanej w Katarze konferencji prasowej. Wzięli w niej udział również dyrektor federacji Jakob Jensen oraz dyrektor piłkarskiej reprezentacji Peter Møller.

Duńczycy zadeklarowali, że mają dość sytuacji, które prowokuje FIFA i że rozmawiają z innymi federacjami od miesięcy o tym, co dzieje się w piłkarskiej centrali. Nie zamierzają też poprzeć Gianniego Infantino w wyborach prezydenckich, które w federacji mają się odbyć na początku 2023 roku. "W FIFA zrzeszonych jest 211 krajów i jak wiem, Infantino ma poparcie 207. Dania nie jest i nie będzie jednym z nich" – zapewnił dziennikarzy Jesper Møller.

"Normalnie jest tak, że piłka nożna łączy ludzi, ale tutaj tak nie jest. Nie możemy tego tak zostawić" – dodał dyrektor DBU Jakob Jensen. Duńczycy zastanawiają się więc nad tym, jakiego kontrkandydata wystawić w wyborach w FIFA. Jeśli się nie uda, mają śmiały plan: bunt przeciw federacji i rozłam z organizacją, która od dawna nie liczy się z nikim i niczym, tylko z pieniędzmi.

Czy ten śmiały plan się uda? Trzeba trzymać kciuki za Danię, nasz PZPN nie zareagował w ogóle. Bo przecież łączy nas piłka, prawda?

Swój sprzeciw już w Katarze wyrazili dziennikarze oraz oficjele. W czwartek szerokim echem odbiła się informacja o tym, że niemiecka minister Nancy Faeser zasiadła na trybunach Khalifa International Stadium obok Gianniego Infantino w opasce "One Love", co zaraz uchwyciły media. Założyła ją też była znakomita piłkarka Alex Scott, która w trakcie studia przedmeczowego prezentowała tęczową opaskę na murawie. Tak samo jak dziennikarka Claudia Neumann z Niemiec.

To bardzo ważne, ale wciąż drobne gesty, które szybko znikną w mundialowym szumie. FIFA nigdy nie stanie po stronie słabszych, chyba że "Duński Dynamit" podłożony pod tę skorumpowaną i ohydną organizację rozsadzi ją na dobre, a federacja zostanie gruntownie przebudowana. Inaczej będziemy regularnie raczeni skandalami i nadużyciami ze strony piłkarskiej centrali, nad którymi będzie słodko uśmiechał się łysol Gianni Infantino.