West wkurzony wypadł ze studia. Nie spodobała mu się reakcja na jego antysemityzm
Kanye West był gościem poniedziałkowego odcinku podcastu "Timcast IRL". Program Tima Poola obserwuje na YouTube 1,4 miliona ludzi, a większość jego widowni ma prawicowe poglądy.
Ye nie był w studiu sam z prowadzącym – towarzyszyli mu dwaj pozostali, równie "barwni", goście, komentatorzy polityczni: Nick Fuentes, zwolennik białej supremacji i antysemita, który neguje Holokaust, oraz Milo Yiannopoulos, kontrowersyjny zwolennik alt-right, który nazywa się "byłym gejem" i również głosi wyższość białej rasy.
Oburzony Kanye West wychodzi ze studia. Tim Pool nie zgodził się z jego antysemickim komentarzem
Podczas rozmowy z Timem Poolem Kanye West podjął temat medialnej krytyki po jego niedawnych antysemickich komentarzach. "Jestem dziś nieco śpiący, ale kiedy się obudzę, zamierzam rozpocząć Death Con 3 (nawiązanie do alarmu mobilizacyjnego sił zbrojnych USA – red.) na ludności żydowskiej. Śmieszne jest to, że nie mogę być antysemitą, bo czarnoskóre osoby również są Żydami" – napisał pod koniec października na Twitterze.
Gdy antysemiccy demonstranci zebrali się na wiadukcie autostrady międzystanowej nr 405 w Los Angeles i wywiesili transparenty chwalące rapera ("Kanye ma rację na temat Żydów"), Kanye West się doigrał. Tymczasowo zablokowały go Instagram i Twitter, Adidas i GAP zerwały z nim lukratywne współprace, a agencja artystyczna CAA postanowiła, że nie chce już reprezentować byłego męża Kim Kardashian. Nawet gotowy już dokument o Kanye trafił na półkę.
Teraz West grzmiał w podcaście "Myślałem, że jestem Malcolmem X, ale okazało się, że bardziej jestem MLK (Martinem Lutherem Kingiem – red.). Każdego dnia wylewane są na mnie pomyje, w prasie i w kwestiach finansowych, a ja po prostu sobie stoję." – Kiedy dowiedziałem się, że chcą mnie wsadzić do więzienia, poczułem się tak, jakby pies ugryzł mnie w ramię i prawie uroniłem łzę. Prawie. Ale i tak przeszedłem przez to spacerkiem – dodał podczas nagrania na żywo, cytowany przez "Rolling Stone".
Prowadzący podcast zgodził się, że "oni byli wyjątkowo niesprawiedliwi”, co skłoniło Westa do zapytania, co Pool miał na myśli, mówiąc "oni". – Nie możemy powiedzieć, kim oni są – dodał, nawiązując najprawdopodobniej do swoich wcześniejszych antysemickich komentarzy, że to Żydzi kontrolują media.
Tim Pool sprecyzował, że chodzi mu o "prasę korporacyjną", ale Nick Fuentes nie dawał za wygraną. – Ale to oni, prawda? – naciskał komentator, mając na myśli Żydów. – Nie, to nie oni – odparł Pool.
Wtedy Kanye West nie wytrzymał. – Co masz na myśli, mówiąc, że to nie oni? – odparował, po czym wstał i wybiegł ze studia podcastowego, a Yiannopoulos i Fuentes pośpieszyli za nim. – Poszedł sobie – stwierdził prowadzący "Timcast IRL" i dodał: – Od razu to powiem: chcecie poruszyć jakiś temat, a potem myślicie, że wcale nie będziemy o tym rozmawiać?
Później jeden z członków ekipy Poola poinformował podcastera, że wszyscy trzej jego goście opuścili budynek.
Kanye West kandyduje na prezydenta. Znowu
25 listopada Kanye West ogłosił start w wyborach prezydenckich 2024. Raper kandydował już w 2020 roku, ale zdobył tylko 70 tysięcy głosów. Mimo że Ye nie zgłosił jeszcze oficjalnie swojej kandydatury do Federalnej Komisji Wyborczej, to już... obsadza członków swojej kampanii. Jej menedżerem ma być właśnie Milo Yiannopoulos.
Z tej okazji West spotkał się w ubiegłym tygodniu z Donaldem Trumpem w towarzystwie Nicka Fuentesa. Rozmowa miała miejsce w Mar-A-Lago na Florydzie, klubie golfowym byłego prezydenta (który niedawno również ogłosił, że będzie starał się o ponowną elekcję).
W podcaście "Timcast IRL" raper szczegółowo opisał swoje spotkanie z Trumpem. Wyjawił, że było ono zaplanowane na październik, ale po tym, jak Trump ogłosił swoją kandydaturę w wyborach, milioner przesunął spotkanie na listopad. Ye opowiedział, że po swoim antysemickim tweecie został przedstawiony Yiannopoulosowi, a ten zasugerował raperowi "rekrutację" Fuentesa. West miał być pod wrażeniem skrajnie prawicowego komentatora i zaprosił go na kolację z byłym prezydentem. Ten miał nie mieć pojęcia, kim jest Fuentes.
Przypomnijmy, że po obiedzie z Westem i Fuentesem Trump wydał oświadczenie. Nazwał w nim Ye "poważnie zaburzonym człowiekiem". Sam West wcześniej opublikował filmik, w którym opowiedział o spotkaniu. Stwierdził, że poprosił Donalda Trumpa, aby był jego wiceprezydentem oraz że były prezydent miał na niego krzyczeć, że przegra. "Ale czy kogoś to kiedykolwiek zatrzymało?" – pytał w filmiku.