Szybkie działania prokuratury. Scheuring-Wielgus już z zarzutami za protest w kościele

Natalia Kamińska
29 listopada 2022, 16:45 • 1 minuta czytania
Prokuratura w Toruniu postawiła posłance Lewicy Joannie Scheuring-Wielgus zarzuty złośliwego przeszkadzania we mszy świętej i obrazy uczuć religijnych. Chodzi o jej akcję w kościele w 2020 roku.
Joanna Scheuring-Wielgus Fot. Piotr Molecki/East News

Wiadomo, jakie zarzuty usłyszała Joanna Scheuring-Wielgus

"Dzisiaj jako podejrzana zeznawałam, dlaczego weszłam do kościoła z napisem 'Kobieto sama umiesz decydować'. Prokurator Marcin Licznerski uparcie chciał skazać mego męża, a teraz mnie. Broni mnie mec. Artur Nowak" - napisała na Twitterze Joanna Scheuring-Wielgus po wyjściu z prokuratury.

We wtorek śledczy uznali bowiem, że polityczka Lewicy złośliwe przeszkadzała w wykonywaniu aktu religijnego Kościoła katolickiego i dopuściła się "znieważenia miejsca przeznaczonego do wykonywania obrzędów religijnych i obrazy uczuć religijnych innych osób". Na początku listopada Sejm w uchylił immunitet Scheuring-Wielgus.

– Brak reakcji państwa i prokuratury mógłby stanowić zachętę do kolejnych naruszeń swobody kultu religijnego, co uderzałoby w fundamenty polskiego państwa – uzasadniał wówczas ten wniosek poseł PiS Zbigniew Dolata.

Scheuring-Wielgus odpierała zarzuty, mówiąc między innymi, że to nie ona wprowadziła politykę do Kościoła. – Zrobili to księża, biskupi i politycy PiS. To nie ja wprowadziłam temat praw kobiet do Kościoła, zrobili to księża i biskupi – podkreślała.

O co chodzi w sprawie polityczki Lewicy?

W październiku 2020, w trakcie masowych protestów po tym, jak Trybunał Konstytucyjny zaostrzył prawo aborcyjne, posłanka przyszła z mężem do jednego z kościołów w Toruniu.

W rękach trzymali transparenty z hasłami: "Kobieto! Sama umiesz decydować" oraz "Kobiety powinny mieć prawo do decydowania czy urodzić, czy nie, a nie państwo w oparciu o ideologię katolicką".

Pod koniec października polityczka w rozmowie z naszą redakcją mówiła o specyficznej sytuacji politycznej w jej rodzinnym Toruniu i wpływie o. Tadeusza Rydzyka na to miasto.

– Jako rodowita torunianka i lokalna patriotka nie zgadzam się na tworzenie takiego wizerunku miasta, czy całego regionu. Toruń nie należy do Rydzyka. On niestety w jakiś sposób stał się jednym z elementów funkcjonowania naszego miasta, ale zawsze ostro protestuję, gdy ktoś mówi o Toruniu tylko i włącznie w kontekście Rydzyka – przekonywała.

Posłanka przypomniała także, że z Rydzyka nie jest torunianinem z krwi i kości. – On do naszego miasta przybył na początku lat 90-tych z Niemiec i nigdy się nie zasymilował. Po prostu na toruńskiej ziemi wybudował sobie imperium biznesowe. Mieszkanki i mieszkańcy Torunia nie są i nigdy nie byli tym zachwyceni – przypomniała.