Stępień wyznała, że czuje ciągłą presję. "Odbierają mi nadzieję, że jeszcze mogę żyć"
- Cztery miesiące temu Magdalena Stępień i Jakub Rzeźniczak pochowali syna. Oliwier zmarł, mając zaledwie roczek
- Kobieta nie ukrywa, że bardzo bolą ją komentarze internautów, którzy sugerują, że aktualnie "lansuje się na śmierci dziecka"
- W podcaście "I tak mamy" Stępień opowiedziała o presji, której doświadcza ze strony ludzi
Magdalena Stępień w gorzkim wyznaniu. "Chcieliby, żebym poszła i się zabiła"
Mały Oliwier Rzeźniczak odszedł 27 lipca po walce z rzadkim nowotworem wątroby. Chłopiec miał zaledwie roczek, a o jego życie długo walczyli rodzice. Modelka zebrała pieniądze w internetowej zbiórce i poleciała z synem do Izraela, gdzie maluch był leczony w specjalistycznej klinice. Niestety, po pół roku Oliwierek zmarł, a jego śmierć poruszyła całą Polskę.
Martyna Wyrzykowska i Natalia Hołownia w podcaście "I tak mamy" podziękowały Magdzie Stępień za to, co robi dla rodziców, którzy mierzą się z podobną tragedią. Prowadzące pytały byłą uczestniczkę "Top Model" o to, jak wyglądała komunikacja z lekarzami i czy miała świadomość tego najczarniejszego scenariusza.
– Ja nie wierzyłam w to, że on umrze. Walczyłam do końca. Jak już mówili mi, że jest bardzo źle, to ja chciałam robić z nim wszystko, co mogłam. Kupić jakieś ubranka, zabawkę, a z drugiej strony miałam cały czas w głowie, że to może być ostatnia taka jego zabawka – powiedziała Stępień, łamiącym się głosem.
– Chciałam mieć poczucie, że zrobiłam, co mogłam. On tak cierpiał. To jest straszne – dodała, zalewając się łzami. Była partnerka Jakuba Rzeźniczaka podkreśliła, że ma dość tego, iż cały czas ludzie oceniają to, jak przeżywa żałobę.
– Myślę, że większość ludzi nie ma takiego wsparcia, jak ja. To nie jest tak, że ja z siebie zrobiłam guru, tylko zauważyłam, że jest taka potrzeba. Ludzie najchętniej by chcieli, żebym poszła i się zabiła. Odbierają mi nadzieję, że jeszcze mogę jakoś żyć. Nie wiedzą, co ja przeżyłam na onkologii. Oni nie rozumieją tego, że mi to pomaga, widzą tylko Magdę, która lansuje się na śmierci dziecka – oznajmiła.
Stępień zaznaczyła, że czuje ciągłą presję. Dodała, że ludzie najchętniej chcieliby, żeby już do końca życia się nie uśmiechała i cierpiała każdego. Wskazała, że tego rodzaju przemoc werbalna może zaprowadzić do kolejnej tragedii.
– "Jak ona tak może?". Mam takie poczucie, że ciągle się muszę ludziom tłumaczyć, że pójdę ze znajomymi, napiję się wina, albo kawy, że sobie kupię nową kurtkę, bo jest zima. Ja bym się bała robić coś takiego, bałabym się mieć kogoś na sumieniu. Ja mam ludzi wokół siebie, a jak to trafi na kogoś, kto jest sam, to ta osoba naprawdę może się zabić – wytłumaczyła.
Cięgi od internatów codziennie zbiera także zawodnik Wisły Płock. Zwłaszcza w ostatnich dniach spłynęła na niego fala hejtu za to, że wziął ślub z Pauliną Nowicką - zaledwie cztery miesiące po śmierci dziecka.
"Serio, tak szybko żałoba minęła? Ja po psie dłużej nie mogłam się pozbierać…"; "Przykre to, że matka dziecka walczy z tym, aby przetrwać kolejny dzień, że tak bardzo przeżywa to, że straciliście dziecko, a Tobie to tak szybko umknęło" – atakowali go internauci w komentarzach pod zdjęciem z ceremonii.