"Nie było rządu, który tak dbał o kobiety". Ziobro się chwali, ale o tym nie wspomina
Wewnętrzne tarcia w obozie władzy sprawiają, że Zjednoczona Prawica jest dzisiaj "zjednoczona" wyłącznie z nazwy. Nad niektórymi politykami Solidarnej Polski od kilku tygodni gromadzą się czarne chmury – wszystko przez publiczne i bezpardonowe ataki pod adresem premiera Mateusza Morawieckiego.
Szef rządu już zemścił się za wypowiedzi o "paśmie porażek" i Jacek Ozdoba – wiceminister klimatu i środowiska oraz muszkieter Zbigniewa Ziobry – utracił właśnie kompetencje w tym resorcie.
Spać spokojnie nie może także sam minister sprawiedliwości, ponieważ już w przyszłym tygodniu Sejm zagłosuje nad jego wotum nieufności. I chociaż Jarosław Kaczyński "bardzo boleje", wspominając konflikt Ziobro – Morawiecki, a PiS, w tym sam premier, zapewniają, że będą bronić przed dymisją prokuratora generalnego, Zbigniew Ziobro zdaje się brać sprawy w swoje ręce.
Ziobro: Nie było rządu, który tak dbał o kobiety
Na wtorkowej konferencji prasowej szef Solidarnej Polski oświadczył, że "Polska trafiła do wąskiego grona państw europejskich, które gwarantują najwyższy standard ochrony głównie kobietom i dzieciom w związku z przemocą domową".
– Myślę, że zmiany ustawowe, które wprowadził nasz rząd, przygotowane w Ministerstwie Sprawiedliwości, są najlepszą odpowiedzią na zarzuty rozmaitych środowisk lewicowych, opozycji, które poddają w wątpliwość troskę naszego rządu, Ministerstwa Sprawiedliwości, o los polskich kobiet – stwierdził.
Nie zabrakło oczywiście porównania do rządów poprzedników.
"Nie było do tej pory rządu, który z takim zaangażowaniem dbał o sprawy kobiet i ich bezpieczeństwo. Świadczą o tym nie tylko przepisy dotyczące przeciwdziałania przemocy domowej, ale też zmiany dotyczące np. egzekwowania alimentów. Dzięki tym zmianom ściągalność alimentów w Polsce zwiększyła się nie o 10 czy 15 proc., ale o 230 proc. w stosunku do rządu Donalda Tuska".
– My, w odróżnieniu od naszych krytyków, nie wygłaszamy głośnych haseł, ale wprowadzamy realne zmiany, które w konkretnych sytuacjach związanych ze stosowaniem przemocy poprawiają o lata świetlne los kobiet i dzieci, które dotknięte są tego rodzaju sytuacjami – powiedział polityk.
Według Ziobry przed wprowadzeniem zmian średni czas oczekiwania na usunięcie z domu sprawcy przemocy domowej trwał około pół roku, teraz – około godziny. – To jest wielki dorobek tego rządu, wielki dorobek przede wszystkim Ministerstwa Sprawiedliwości. Cieszę się i jestem dumny, że mogłem te zmiany nadzorować, przygotowywać – dodał.
Skoro jest tak dobrze, dlaczego kobiety wściekają się na rząd?
No dobrze, a czego minister sprawiedliwości nie powiedział na swojej konferencji prasowej i dlaczego – skoro jest tak dobrze i jest to pierwszy w historii rząd, który TAK dba o los kobiet – tysiące polskich kobiet jest wściekłych na ten właśnie rząd? Radni PiS z Jeleniej Góry popisali się niedawno swoją mądrością na temat in vitro. Tuż przed sesją rozdawali ulotki z hasłami: "Gdzieś w zamrażalniku znajduje się 25 naszych dzieci, które być może będą żyły, a może zostaną zabite" czy "Dziecko poczęte z próbówki jest produktem, a nie życiem. Nie jest istotą, a zwierzęciem".
Jeden z radnych partii rządzącej oświadczył zebranym, że in vitro to "nieludzka procedura hodowania ludzi" i "nie ma nic wspólnego z leczeniem niepłodności". Pan radny wykazał się nie tylko ignorancją i kłamstwem – tezy jego i klubowych koleżanek (!) i kolegów są krzywdzące dla tysięcy par (KOBIET i mężczyzn), które dzięki tej właśnie metodzie starają się o dziecko.
O tym Zbigniew Ziobro nie powiedział. Słów prezesa PiS o "dawaniu w szyję" prokurator generalny również chyba nie słyszał.
W październikowym sondażu IBRiS dla Onetu zaledwie 10 proc. Polek i Polaków stwierdziło, że zaostrzenie przepisów aborcyjnych było dobrą decyzją. Nastroje Polek i Polaków, które przebijają się w wynikach tego badania, jasno wskazują, że wyrok Trybunału pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej skłonił do refleksji społeczeństwo, w którym dotąd temat aborcji był bardzo delikatnym.
Przypomnijmy, że w związku z nowymi przepisami zdelegalizowana została również aborcja ciąż z ciężkimi uszkodzeniami płodu. Od tego czasu doszło do szeregu doniesień medialnych dotyczących skutków tej decyzji.
Niektórzy lekarze nie wykonali aborcji kobietom w stanie zagrożenia życia, w konsekwencji czego te zmarły. Jako powód podawane były przepisy antyaborcyjne i fakt, że lekarze bali się, że zostaną pociągnięci do odpowiedzialności.
Przykładem może być tutaj trzydziestoletnia Izabela z Pszczyny. Kobieta zmarła w szpitalu na sepsę, ponieważ lekarze zwlekali z przeprowadzaniem aborcji, mimo poważnych wad wrodzonych płodu.
O tym Zbigniew Ziobro również nie powiedział.