Kolejny znany ekspert punktuje błędy rządu ws. zbrojeń. "Cierpną mi uszy"
- Czołgi wylatują w powietrze, są niszczone. A my kupujemy czołgi – mówi o ostatnich zakupach MON Paweł "Naval" Mateńczuk, były żołnierz GROM
- Wskazuje też, że polski rząd nie zadbał o uzbrojenie odpowiednio wcześniej
- Podobnie o strategii MON wypowiadał się dla naTemat.pl generał Stanisław Koziej. – To podstawowy błąd generalski – mówił
W poniedziałek Ministerstwo Obrony Narodowej pochwaliło się odbiorem pierwszej partii południowokoreańskich czołgów K2. Na uroczystości zorganizowanej z tej okazji pojawili się m.in. szef resortu Mariusz Błaszczak i Andrzej Duda. – Aby zapobiec agresji, aby zatrzymać wroga, posiadanie tego wyposażenia przez armię jest konieczne – ogłosił prezydent.
Oprócz czołgów, których w ramach kontraktu ma trafić do Polski aż tysiąc (w kilku partiach – na razie dostarczono nam ich tylko dziesięć), do Polski z Korei Południowej sprowadzono także armatohaubice K9 (na razie dostarczono 24). Kontrakty na czołgi i armatohaubice będą kosztować odpowiednio 3,37 i 2,4 mld dolarów netto.
MON chwali się czołgami, były żołnierz wskazuje na przykład z Ukrainy. "Tak się walczy"
Czy w związku z ostatnimi zakupami MON polska armia wskakuje na wyższy poziom? Paweł "Naval" Mateńczuk, weteran jednostki wojskowej GROM, w programie "Newsroom" Wp.pl stwierdził bez ogródek: – Punkt widzenia analityka? Widzę, jak polska armia jest słaba, że w momencie wybuchu wojny zaczynamy ją odtwarzać.
Skrytykował też rząd za spóźnione działania i pytał "co się działo do lutego 2022, że nie było zakupów czy modernizacji?". – Cierpną mi uszy, jak słyszę, że jeden z polityków mówi, że mamy 150-tysięczną armię albo że ją będziemy mieli. Proszę zobaczyć [co się dzieje – red.] w Ukrainie, jak wygląda mięso armatnie – skwitował gorzko.
Zwrócił też uwagę, że ktoś, kto dziś wchodzi do wojska, nie od razu będzie specjalistą. – Jak długo trzeba szkolić załogę czołgów? Gdzie jest strategia do tego, gdzie jest zabezpieczenie lotnicze czy przeciwrakietowe? – pytał.
Zwrócił też uwagę, że na przykładzie Ukrainy widać, że "czołg sam w sobie to jest bardzo prosty cel". – Dziś musimy mieć przede wszystkim zabezpieczenie przeciwrakietowe, przeciwdronowe. Tak dzisiaj się walczy. Jak Rosja walczy z Ukrainą? Likwiduje całą infrastrukturę krytyczną Ukrainy. Już nie wjeżdżają czołgami. Bo wiedzą, że czołgi wylatują w powietrze, są niszczone. A my kupujemy czołgi – mówił Mateńczuk.
Na koniec zwrócił się do odpowiedzialnych za kontrakt. – I takie moje proste pytanie do tych, którzy kupują te czołgi – jakie my mamy zadanie i jaką mamy strategię w strukturach NATO? W jaką część strategii są wpasowane polskie czołgi? - pytał. Dodał też, że "wojsko powinno mieć plan na 25 lat", a politycy nie są w stanie zapewnić takiej stabilności. – Zawsze w trakcie trwania kontraktów jest zmiana – skwitował.
"Tradycyjny błąd generalski"
Wcześniej zakupy MON skrytykował też w rozmowie z naTemat.pl były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, gen. Stanisław Koziej.
– My musimy się przygotować na bitwę przyszłą. Ona nigdy nie będzie wyglądać tak, jak dawniej. To tradycyjny błąd generalski – podkreślał. – Mówiono, że generałowie przygotowują się do wojen minionych. Widzimy, że w buty generałów wchodzą politycy decydujący o zakupach na dziś, które będą potrzebne głównie w strategicznej perspektywie – oceniał.
– Robimy potężne zakupy, ale one nie są na dzisiaj tylko na przyszłość – 5, 10 czy 20 lat, a niektóre i lat 40. Ukraina, walcząc z Rosją, dała nam czas, żeby dokładnie te zakupy przemyśleć – wskazywał.
We wtorek MON zgodził się na propozycję władz Niemiec, by w Polsce (przy granicy z Ukrainą) stacjonowały baterie Patriot. Wcześniej polskie władze oponowały jednak przed tym rozwiązaniem, proponując, by chroniły one ukraińskie niebo. Wywołało to dyplomatyczny zgrzyt. Prezydent miał w tej kwestii inne zdanie niż rząd.