Tomasz Ziółkowski o "premii Morawieckiego dla piłkarzy": Śniadanie za 30 mln? [OPINIA]

Tomasz Ziółkowski
09 grudnia 2022, 16:26 • 1 minuta czytania
W pierwszym odruchu kliknięcia taki tytuł daje nadzieję! Być może Ministerstwo Kultury pod dowództwem Piotra Glińskiego kupiło okazyjnie rękopis słynnej książki Trumana Capote’a z "Śniadanie u Tiffany’ego". Niestety wczytując się w kolejne wiadomości, pojawia się pytanie o "Śniadanie Morawieckiego", które z tym u Tiffany’ego, łączy jedynie życie na koszt innych. I to koniec nadziei! 
Mateusz Morawiecki Fot: Oleg Marusic/REPORTER n/z: Mateusz Morawiecki

Dziennikarze Wirtualnej Polski poinformowali, że premier Morawiecki obiecał reprezentantom Polski za wyjście z grupy premie 30 mln złotych. Podobno o pieniądzach rozmawiano w Warszawie przed wylotem piłkarzy do Kataru.


Śniadanie z udziałem premiera Morawieckiego bije rekordy absurdu. Dlatego uzasadnione jest pytanie: Czy w dobie kryzysu ekonomicznego Mateusz Morawiecki musiał obiecać na śniadaniu z piłkarzami 30 mln złotych na premie?

Szkoda, że Pan Premier omija szerokim łukiem ludzi i miejsca związane z tolerancją. Spacerując po placu Zbawiciela, który jest symbolem tolerancji, mógłby się dowiedzieć, że "dziewczyny z Charlotty" ( cytat ze sztuki teatralnej pt "pożaru w Burdelu") oferują śniadanie za 30 złotych, i to jeszcze z prawem wyboru kawy lub herbaty i koszykiem pieczywa z domowymi konfiturami. A nawet jeśli to nie było śniadanie, to zestawami lunchowymi, też można delektować się w ciekawym towarzystwie za dobrą cenę. 

Co ciekawe po ostatnim gwizdku sędziego meczu Polska-Argentyna, formalnie wycofanie się z obietnicy premii dla piłkarzy utrudnia art. 919 kodeksu cywilnego, który dotyczy przyrzeczenia publicznego. Jest to przepis bezwzględnie obowiązujący. A pamiętajmy, że żyjemy w kraju prawa, a także...sprawiedliwości! 

Art.  919. §  1. 

Kto przez ogłoszenie publiczne przyrzekł nagrodę za wykonanie oznaczonej czynności, obowiązany jest przyrzeczenia dotrzymać.

§  2. 

Jeżeli w przyrzeczeniu nie był oznaczony termin wykonania czynności ani nie było zastrzeżenia, że przyrzeczenie jest nieodwołalne, przyrzekający może je odwołać. Odwołanie powinno nastąpić przez ogłoszenie publiczne w taki sam sposób, w jaki było uczynione przyrzeczenie. Odwołanie jest bezskuteczne względem osoby, która wcześniej czynność wykonała. 

Jak nauczyć premiera odpowiedzialności za słowa?

Zgodnie z prawem Pan Premier miał czas na odwołanie przyrzeczenia publicznego do ostatniego gwizdka, ostatniego meczu w naszej grupie. Przypomnę, że już po przegranej z Argentyną czekaliśmy z wysoce podniesionym ciśnieniem na wynik meczu Meksyk-Arabia Saudyjska. Nie skorzystał z tego prawa i teraz, jeśli Premier w ramach przyrzeczenia publicznego obiecał premie, podając ich wysokość, to piłkarze mogą zarządzać obiecanej premii, a następnie np. przekazać pieniądze na wybrane przez siebie cele charytatywne.

Jeśli taka obietnica premii miała miejsce nasi biało-czerwoni, mogą teraz nauczyć Premiera znaczenia wyrażenia "odpowiedzialność za słowa" i za uzyskane zgodnie z art. 919 KC. pieniądze wesprzeć fundacje, potrzebujące dzieci lub wybrane przez siebie organizacje I zgodnie z art. 118 KC mają na to 6 lat (przedawnienie). 

Jednak czytając kolejne wypowiedzi uczestników rozmowy z Mateuszem Morawieckim, coraz więcej osób ma kłopoty z pamięcią. Spotkanie przy okrągłych stołach miało być symbolem solidarności rządu z piłkarzami, a stało się pośmiewiskiem zaśmiecającym życie utrudnionej od lat codzienności Polaków.

Kapitan Robert Lewandowski długo się zastanawiał i wreszcie 9.12.2022 przemówił w wywiadzie dla onet.pl: "Tylko że to wszystko się dzieje poza piłkarzami, którzy razem z kibicami są ofiarami tej sytuacji. Każdy głos jest wykorzystywany, przekręcony, dopasowany do tezy, która danej osobie pasuje. I chyba piłka, zamiast łączyć ludzi, to nas tu podzieliła. I to jest dla mnie najgorsze(…)"

Premier Morawiecki chciał zostać pierwszym kibicem RP, a teraz rodzi się pytanie, czy już jest pierwszym hejterem naszych piłkarzy? Tym bardziej że ten sam Premier Morawiecki już w 2019 roku przed wyborami obiecał 130 mln dla …PZPN.

Czy o tym w tzw. Rządzie już niewielu o tym pamięta? Podobnie jak o tym, że PZPN jest finansowany pośrednio, również z pieniędzy za prawa do transmisji, na które płaci…TVP?

Czy doradcy nie poinformowali Premiera o premiach, które zarówno PZPN, jak i piłkarze otrzymają z FIFA ? Jak podaje portal strefabiznesu.pl to ok. 13 mln dolarów za awans do mistrzostwa świata i wyjście z grupy.

Pytań jest więcej, ale zamiast konkretnych odpowiedzi słyszymy i widzimy koleje sztuczki pijarowskie, tak dalece odklejone w swojej narracji od sztuczek piłkarskich. 

Piłkarze nie potrzebują pomocy polityków

W piłkę nożną w reprezentacji nie grają pijarowcy PZPN-u, nie grają pijarowcy premiera Morawieckiego lub pijarowcy piłkarzy -  grają tylko piłkarze. Realnie wielcy piłkarze i wielcy sportowcy nie potrzebują pomocy polityków. Hajime Moriyasu, trener reprezentacji Japonii kłaniając się kibicom, dał przykład jak pożegnać się z mistrzostwami świata z szacunkiem, z klasą, z nadzieją na przyszłość. 

Chorwat Luca Modrič, po tym, jak reprezentacja Chorwacji została wicemistrzem świata w 2018 roku, poinformował, że premie ok. 25 mln euro wypłacone z budżetu FIFA za sukces piłkarze przekażą na cele charytatywne.

Francuz Kylian Mbappe zdecydował się na przekazanie swojej premii za mistrzostwa świata w Rosji na rzecz fundacji charytatywnej. Robert Lewandowski jeszcze przed mistrzostwami świata w Katarze wpłacił 500 tys. zł na Centrum Zdrowia Dziecka, a wcześniej przekazał wspólnie z Anną Lewandowską 1 mln euro na walkę z pandemią.

Iga Świątek w Światowym Dniu Zdrowia Psychicznego przekazała swoją wygraną w turnieju na organizacje wspierające zdrowie psychiczne dzieci. Kamil Glik w pierwszych dniach wojny kupił wyposażoną karetkę dla szpitala ukraińskiego. To zaledwie część działalności edukacyjnej i charytatywnej utalentowanych sportowców, bez udziału tzw. polityków.

Jestem dumny, kiedy wśród najlepszych i najlepiej opłacanych na świecie modelek, artystów, pisarek i pisarzy, sportowców, a w tym piłkarzy, znajduję Polaków. To ich wielki sukces zasługujący na najwyższe słowa uznania. Tym bardziej że za te sukcesy nie płaca politycy z budżetu państwa.

Pieniądze nie mogą wywoływać tylko tradycyjnej "polskiej zawiści".

Przed Mistrzostwami Świata w Katarze polscy piłkarze pokazali charakter - zaprotestowali i powiedzieli, że nie zagrają z Rosją! Świat nas wówczas podziwiał.

Tylko co się stało teraz z drużyną z charakterem, która wyrzuciła Rosję z rywalizacji sportowej? Na to pytanie nasi piłkarze powinni sobie odpowiedzieć w ciszy bez próby parodii "couchingu".

Czy politycy tak przestraszyli piłkarzy, że boją się zaprotestować? Obserwując mistrzostwa świata mamy przed oczami bardzo różne obrazy. Od początku Katar wygląda jak kraj z piosenki Kazika: 

„Plamy na Słońcu upał w okolicy

Cierpi tu z gorąca niemal pół dzielnicy”

Disco-polonizacja polskich stadionów

To są mistrzostwa cierpienia z wielu powodów, również pozasportowych związanych z prawami człowieka, tolerancją i szacunkiem. Dlatego te mecze, podobnie jak w 2018 roku w Rosji oglądamy przez telewizory zalane łzami. W takiej sytuacji odwaga piłkarzy daje nadzieję.

Świat podziwia milczenie reprezentacji Iranu i zakryte symbolicznie usta Niemców.

Dla nas zamazany obraz potęguje dodatkowo cierpienie na boisku z powodu jakości gry Polaków. W efekcie tzw. polskiej myśli szkoleniowej Polacy grają od lat jak z nut disco-polo, czyli  w sposób nudny, przewidywalny, pozbawiony kreatywności i radości. Dla odmiany kiedyś Maradona, a dzisiaj Modrić i Mbappe grają jak z nut Ennio Moricone z elementami jazzu i heavy metalu.

Piłkarze tworzący spektakl na boisku są jak najlepsi aktorzy, którzy mówią w teatrze szeptem, a mimo to są słyszalni. Niestety postępująca disco-polonizacja polskich stadionów jako symbol braku jakości stała się zjawiskiem szkodliwym wykraczającym poza sport i piłkę.

Upadek zaczyna się od upokarzania zawodu nauczyciela. Za dużo meczów widziałem w życiu, żeby teraz uwierzyć w teorię, że ultra defensywny styl reprezentacji jest skuteczny.

Mający wyjątkowy talent do rozmów telefonicznych Prezydent Andrzej Duda może zadzwonić z podziękowaniami do prezydentów Argentyny i Meksyku. Wyszliśmy z grupy dzięki regulaminowi, w ramach którego pomogła nam Argentyna, Meksyk i Arabia Saudyjska. I przede wszystkim wyszliśmy z grupy dzięki temu, że Wojciech Szczęsny jest obecnie najlepszym bramkarzem na świecie.

Przy okazji popatrzmy kto kształtował talent Szczęsnego - poza latami spędzonymi w Polsce, to wybitni trenerzy w Anglii, a we Włoszech uczył się od słynnego Gianluigi Buffona. Efekty widzieliśmy na boisku w Katarze.

Sztuką jest grać z podniesioną głową. To dla mnie jest szansa na najważniejszy przekaz piłkarzy dla młodych ludzi, grajcie w piłkę z podniesioną głowa i idźcie przez życie z podniesiona głową, realizując marzenia.  

Porównywanie gry polskich piłkarzy w 2022 roku z sukcesami reprezentacji na mistrzostwach świata w 1982 roku lub 1986 r. jest nieporozumieniem! Opozycjonista, człowiek prawy i niezłomny - Jan Lityński opowiadał mi jak wiele nadziei i siły dawali piłkarze Polakom w czasie mistrzostw świata w 1982 roku.

Włodzimierz Smolarek swoimi akcjami przy chorągiewce upokorzył piłkarzy ZSSR w czasie stanu wojennego. Nawet więźniowie polityczni poczuli się w tym meczu przez chwilę wolni. Wszystkich jednoczyła Solidarność. Euforia dawała nadzieję w beznadziejności. W obliczu takich okoliczności zdobyliśmy srebrny medal mistrzostw świata w Hiszpanii.

Dlatego apeluje do piarowców PZPN-u, z szacunku dla tamtych czasów nie nazywajmy gry Polaków w Katarze sukcesem. Jedynie w meczu z Francją piłkarze pokazali, ze nuty disco-polo nie są ich ulubionym stylem. Przypomnieli sobie i nam o radości z gry, o kreatywności. Zagrali momentami z podniesioną głową.

W grze Francuzów widzieliśmy wszystkie kolory impresjonistów, kreatywność i sztukę w każdym golu. W grze Polaków w Katarze zabrakło "Szału Uniesień" Władysława Podkowińskiego, jako symbolicznego momentu przejścia z jednej strony przeciętności na drugą stronę jakości, techniki i umiejętności. Tak, tak - sport ma sens, jeśli jest ważną częścią kultury.

Michniewicz zabrał marzenia

Czesław Michniewicz jest poprawnym trenerem ligowym. Z polskimi trenerami jest odwrotnie niż z tenorami. Nie mamy odpowiedników Artura Rucińskiego czy Piotra Beczały, którzy występują w największych operach świata.

Michniewicz swoimi pomysłami schował potencjał piłkarzy. Zachował się jak reżyser, który zabrania mówić na scenie teatru najlepszym aktorom. Zabrał marzenia piłkarzom. I jeszcze przed rozpoczęciem Mistrzostw Świata Trener Polaków sam siebie zdyskwalifikował, przeklinając publicznie w programie "Kanału Sportowego". Po tych słowach powinien zostać wyrzucony dyscyplinarnie z reprezentacji.

Szanowny Panie Czesławie, wierzę, że z tej lekcji wyciągnie Pan wnioski w przyszłości na nowej drodze życia. 

Niestety Polskę zamiast myślenia o piękniejszej przyszłości, zdominowała dyskusja o kolejnych skandalicznie obiecanych, wirtualnych pieniądzach rozdawanych przez premiera Morawieckiego.

A Świat żegnał w tym czasie wybitnego trenera, zmarł Nick Bollettieri. Amerykański trener tenisa, twórca słynnej akademii tenisowej, pracujący z wieloma pokoleniami tenisowych mistrzów.

Wzruszony Andre Agassi napisał: "Nick dał tak wielu, szansę na spełnienie swoich marzeń. Pokazał nam wszystkim, jak można żyć pełnią życia. Dziękuję".

Jeśli tzw. Polska piłka ma się zmienić, powinniśmy zainwestować w edukację, w akademie na wzór słynnej szkoły  Bollettieriego. Kultura Fizyczna może być ważną terapią zdrowia psychicznego dzieci i dorosłych. Tenis jest dobrym przykładem. Iga Świątek edukuje i jednocześnie promuje Polskę w Świecie, w sposób, z którego jesteśmy dumni.

Panowie piłkarze – uczcie się od Igi Świątek. 

Tomasz Ziółkowski: dziennikarz, producent. Autor idei "Orlików". W 2005 roku w swoich programach śledczych w TVP pokazał wspólnie z Arturem Brzozowskim korupcję w polskiej piłce nożnej.

Czytaj także: https://natemat.pl/36601,tomasz-ziolkowski-o-polskiej-pilce-upadlismy-juz-tak-ze-nizej-sie-nie-da-wywiad