"Tylko piłka. Wszyscy mówią tylko o piłce". Cały świat zadziwia ich fenomen, a w Maroku szaleństwo
- Reprezentacja Maroka jest pierwszą w historii drużyną z Afryki, która zagra w półfinale mistrzostw świata w piłce nożnej
- Lwy Atlasu pokonały 1:0 Portugalię i w środę zagrają z Francją o medal
- Jaka atmosfera panuje w Maroku?
Piłka w Maroku zdominowała wszystko i nie ma się co dziwić. Marokańczycy to prawdziwa rewelacja MŚ w Katarze, są na ustach całego świata. Żaden inny kraj afrykański nie doszedł tak daleko w Mistrzostwach Świata. Ani żaden inny arabski.
– Są bardzo dumni, że tak daleko zaszli, bo nikt, kompletnie nikt, chyba nawet oni sami, do końca się tego nie spodziewał. I to jeszcze jako pierwsza drużyna afrykańska! Afryka dzięki nim nagle wyskoczyła jak z worka, jakby spadła z choinki. To kompletne zaskoczenie. Teraz czekamy na środę – mówi Agnieszka Stodolska.
Mieszka w Agadirze i na własne oczy mogła obserwować, jak wraz z kolejnymi sukcesami, narastało szaleństwo Marokańczyków.
Gdy np. po jednym z meczów król Mohamed VI założył koszulkę reprezentacji, wsiadł w samochód z kierowcą i wyruszył w miasto, machając przez okno flagą.
– Przez ostatnie dni naczelnym tematem w Maroku jest piłka. Wszyscy mówią i piszą tylko piłce. Jak wyjdę z domu i kogoś spotkam, też jest piłka. Teraz tylko w Agadirze mieliśmy trzęsienie ziemi, które na chwilę ją przysłoniło. Poza tylko piłka – mówi Polka.
Szaleństwo na marokańskich ulicach
Zdjęcia i nagrania z marokańskich ulic kibice pewnie widzieli w sieci. Albo te z Paryża i innych europejskich miast, gdy marokańscy kibice wyszli świętować awans do półfinału MŚ i doszło do zamieszek. Emocje są gigantyczne.
– Takiej atmosfery jak jest tutaj, to chyba nigdzie na świecie jeszcze nie było widać. Mieszkańcy praktycznie wszystkich miast i wiosek wyszli na ulice z bębenkami i trąbkami. Na ulicach tworzą się korki, wszędzie słychać klaksony. Niemożliwością jest dojechanie gdziekolwiek. Po ostatnim meczu połowa mieszkańców Agadiru chodziła w koszulkach reprezentacji Maroka. Flagi i koszulki można kupić na każdym kroku. W cukierniach i innych miejscach, gdzie sprzedają słodycze, pojawiły się ciasta i torty ze zdjęciami piłkarzy – opowiada.
Korki tworzyły się już na długo przed jednym, czy drugim meczem.
– Wiozłam ludzi z lotniska i na dwie godziny przed meczem z Portugalią bardzo ciężko było dojechać do hotelu. Wszyscy szukali miejsca, gdzie będzie można dojechać i obejrzeć mecz. Wszyscy wychodzą z domu. W każdym miejscu, gdzie tylko można usiąść i oglądać mecz jest multum, multum ludzi – mówi.
Przed środowym meczem Maroko-Francja zapewne będzie podobnie: – Szykują się na ten mecz. W kafejkach dostawiane są extra krzesła. Na lotniskach wywiesili telebimy. W mieście porobione są strefy kibica – podkreśla Polka.
Ale najfajniejsze, jak mówi, jest to, że na mecz wychodzą całe rodziny. – Samochody są wypchane dzieciakami w koszulkach marokańskich. To czas spędzany rodzinnie. Marokańczycy to bardzo rodzinny naród – dodaje.
Cały świat mógł to zobaczyć, gdy piłkarz Sofiane Boufal cieszył się z awansu do półfinału z mamą, która pojawiła się na murawie.
Również zachodnie media zauważały fakt, że do Kataru polecieli rodzice innych piłkarzy.
– Marokańczycy są bardzo rodzinni, a mama na murawie, jeszcze na koniec meczu, to wisienka na torcie. Czy to podnosi wizerunek piłkarza? W naszych oczach zapewne nie, ale w Marokańczyków na pewno tak – mówi Agnieszka Stodolska.
Przesyła nam zdjęcie wymowne zdjęcie:
Jak bardzo Marokańczycy interesują się piłką
Przypomnijmy, Maroko pokonało Hiszpanię, Belgię, Portugalię. A to, pomijając nieprawdopodobny sukces sportowy, właśnie tu może mieć znaczenie również z innego powodu.
– Maroko przez długi czas było kolonią hiszpańską, trochę byli tu Portugalczycy i przez długi czas Francuzi. Myślę, że to dodatkowa motywacja, żeby pokazać, że dawno te czasy minęły – zauważa Polka.
Nieduże państwo w północno-zachodniej Afryce liczy 33 mln mieszkańców. Ale z dumy pęka też cała Afryka i arabski świat. W oddalonej o ponad 4,5 tys. km Nigerii kandydat na prezydenta właśnie zapowiedział, że będzie budował boiska sportowe w każdej miejscowości – na wzór Maroka, które potrafiło zadbać o młode, piłkarskie talenty.
– W Maroku można znaleźć boiska do piłki nożnej prawie wszędzie. W każdej dzielnicy, do której się udasz w Maroku, w małych wioskach, miasteczkach i miastach, znajdziesz publiczne boiska do piłki nożnej. Dzieci w wieku szkolnym grają w piłkę nożną wcześnie rano, zanim pójdą do szkoły. A później wieczorem, kiedy wrócą ze szkoły. Myślę, że musimy do tego zachęcać – stwierdził Atiku Abubakar.
Czy tak faktycznie jest?
– Zdecydowanie. Maroko to nie jest super bogaty kraj, rozrywką już dla najmniejszych dzieci jest granie w piłkę. Na plaży, na każdym kroku widać, że młodzież gra w piłkę. Piłka jest obecna cały czas. A teraz pewnie będzie jeszcze bardziej – odpowiada nasza rozmówczyni.
Przesyła nam zdjęcie boiska w górach Atlasu, niedaleko Agadiru. Właśnie przejeżdża obok tego miejsca: – Tu są góry, naokoło piach, nie ma nic. I jest boisko.
O tym, że piłka w Maroku jest wszechobecna, w radiu Wnet mówił też ambasador RP Krzysztof Karwowski.
– Nawet jak się przejedzie wieczorem po ulicach Rabatu czy innych miast, to widać setki, jeśli nie tysiące, dzieciaków, młodzieży i dorosłych, którzy kopią piłkę. To jest ta sama zabawa i ta sama chęć i wola gry, jaką my mieliśmy w latach 70. I może dzięki temu wówczas mieliśmy taki zespół – powiedział.
Dodał jeszcze, że żałuje, że widzi Marokańczyków bawiących się piłką na ulicy, a młodych Polaków bardziej przy smartfonach czy komputerach. – I też chyba jest to jeden z elementów tego efektu, że my mamy trochę gorszą drużynę niż Marokańczycy – stwierdził.
Przyczyny niech oceniają teraz znawcy piłki nożnej. Nasza rozmówczyni wskazuje tylko na młodego trenera drużyny Maroka, który w tym kraju właśnie staje się gwiazdą.
– Hoalid Regragui to stosunkowo młody człowiek, który bardzo dobrze wpasował się w drużynę. Potrafi się przebrać i pograć z nimi, pożartować. Myślę, że duże znaczenie ma zmiana trenera. Że sukcesy to jego duża zasługa – uważa.
Jakie problemy ma Maroko
Można zapytać, no dobrze, ale jeśli nie piłka, to co? Czym żyliby Marokańczycy, gdyby nie mundial?
– Swoim życiem. Tu dużo ludzi przyjmuje to, co jest, nie angażuje się w politykę. To naród, dla którego jest ważne, by rano wstać, iść do pracy, mieć co zjeść, gdzie spać, nikomu nie zawadzać i być szczęśliwym – odpowiada nasza rozmówczyni.
Mówi, że owszem, tu też wszystko podrożało, ale nie na taką skalę jak w Europie. Wzrosty cen są odczuwalne, ale nie jest to taki drastyczny skok. A Marokańczycy nie narzekają. – Ale nie wiem, czy wynika to z tego, że nie wypada, czy tak uważają. Faktycznie na króla złego słowa się nie mówi – mówi.
Król Muhammad VI rządzi Marokiem od 1999 roku. Przez lata wprowadzał reformy, które niekoniecznie podobały się konserwatystom, nawiązał też bliższe relacje z UE i USA, spotkał się również z papieżem Franciszkiem. Wśród zasług króla wymienia się m.in. poprawę sytuacji kobiet. Ułaskawił np. kobietę skazaną na rok więzienia za aborcję.
Przez ostatnie kilka lat media żyły głównie historią jego małżeństwa z księżną Lallą Salmą, która najpierw zniknęła na dwa lata i plotkowano, że popadła w niełaskę, potem mówiono o ich rzekomym rozwodzie.
Dla Europejczyków, również Polaków, Maroko to jednak przede wszystkim cel turystycznych i wakacyjnych podróży. – Myślę, że po tym mistrzostwach Maroko będzie jeszcze chętniej odwiedzane przez turystów – przypuszcza Polka. Po ostatnich meczach dostała mnóstwo telefonów z gratulacjami z Polski.
Oczywiście, wszyscy tu chcą, żeby Lwy Atlasu wygrali. Ale jak zauważa Agnieszka Stodolska, marokańscy piłkarze i tak wykonali swoją robotę podwójnie.
– Zrobili więcej, niż wszyscy od nich oczekiwali. I nawet jeśli przegrają ten mecz, to będzie smutek, ale naczelną zasadą w Maroku jest to, że "Jak Bóg da", "Jak bóg będzie chciał", więc wszystko przyjmą z pokorą. Ale gdy piłkarze wrócą, i tak będą witani, jak mistrzowie świata.