To nie jest prawdziwa Lady Gaga z "Jokera 2", ale wszyscy to łyknęli. Fake newsy to pikuś przy AI
- Lady Gaga naprawdę zagra Harley Quinn w drugiej części "Jokera" z Joaquinem Phoenixem. Film będzie mieć premierę dopiero w 2024 roku.
- Jednak najnowsze zdjęcia rzekomo z planu filmu to fake news – prawdopodobnie nawet nieświadomy.
- Sztuczna inteligencja w popkulturze mogłaby być wykorzystywana do wspaniałych rzeczy, a na razie głównie służy złym celom.
Jeszcze kilka lat temu panikowaliśmy z powodu fake newsów. Od tego czasu wyczuliliśmy się na informacje, które brzmią niewiarygodnie i coraz częściej sami je sprawdzamy. Tekst stosunkowo łatwo zweryfikować, np. docierając do źródeł przy pomocy wyszukiwarki. Możemy też po prostu korzystać tylko ze sprawdzonych miejsc w sieci – choć i one często padają ofiarą trolli i sprytnych manipulantów.
Kiedy jednak dostajemy takie zdjęcie jak niżej, nawet mając świadomość istnienia filtrów czy całej iluzji życia na Instagramie, w pierwszej chwili łykamy je jak pelikany, bo nasze oczy szybko dają się oszukać. W drugiej chwili możemy spróbować znaleźć źródło, ale jak, skoro to rzekomy wyciek, które z natury są anonimowe. A ten dodatkowo wygląda, jakby serio był zrobiony przez profesjonalnego papa-pararazzi, cytując refren hitu Lady Gagi.
Zdjęcia Lady Gagi z "Jokera 2" obiegły internet. Praktycznie wszyscy dali się na nie nabrać
Dali się na to złapać nie tylko zwykli internauci, ale też duże strony popkulturowe – niektóre mają po milion obserwujących i przedstawiły to jako fakt (niektóre po czasie edytowały swoje posty - widać to w historii edycji na Facebooku). Myślę, że zupełnie nieświadomie, bo ktoś dla zabawy wygenerował obraz i go wrzucił do sieci, a reszta to podłapała. Wszystko w tym zdjęciu współgrało - Lady Gaga jest znana z ekstrawaganckich strojów, a ten ma dodatkowo kolory charakterystyczne dla Harley Quinn.
Do tego kilka dni wcześniej pojawiło się też pierwsze, już prawdziwe, bo wrzucone przez oficjalny profil, zdjęcie z "Jokera: Folie à Deux", ale z Joaquinem Phoenixem. Wszyscy fani czekają na fotki z Gagą, no i je dostali... w wersji z czterema palcami. Jedyne, co się nie zgadza to szczegóły - AI nie potrafi jeszcze przekonująco odwzorować dłoni (nawet "żywi" rysownicy mają czasem z tym problem), okularów czy oczu, ale to przecież kwestia czasu. I to nie dekady, ale roku lub dwóch lat.
Sztuczna inteligencja miała zbawić świat, ale na razie jest zupełnie odwrotnie
Sieci neuronowe potocznie nazywane sztuczną inteligencją mogą służyć wspaniałym celom w popkulturze. Tyle się mówiło o tym, że dzięki nim stare filmy dostaną drugie życie – będzie można je koloryzować automatycznie (od dawna są np. strony do zdjęć), a nie tak jak kiedyś, kiedy ktoś siedział i żmudnie malował klatkę po klatce. Można też w ten sposób poprawiać jakość dźwięku czy przerabiać obraz na 4K lub 3D. Gdzie są więc te wszystkie klasyki z VHS-ów, które wyglądają i brzmią jak nowe?
Oczywiście AI może służyć też zabawie - wygenerowano np. wiersz nieżyjącego od ponad stu lat Edgara Allana Poe lub piosenkę The Beatles na podstawie wcześniejszych dokonań zespołu. Marzysz o kolejnym dziele swojego ulubionego autora? Nie ma sprawy, AI to napisze, może nawet lepiej niż zrobiłby to on sam.
Nowoczesna technologia może być niesamowita i ekscytująca, ale częściej słyszymy o jej mrocznej stronie. Rzecz jasna to nie wina linijek kodu, ale tego, kto ich używa. Od miesięcy toczy się dyskusja o tym, jak zawodowi artyści są okradani, bo algorytmy z łatwością naśladują ich styl, a oni nie mają z tego nic - najlepszy tego przykład to komercyjna aplikacja Lensa AI z "magicznymi awatarami".
Dopiero raczkujący wynalazek już teraz potrafi tworzyć fotorealistyczne filmy deep fake - to daje ogromne pole do eksploatacji wizerunku. Nie tylko w kwestii manipulacji, jak to było z Witalijem Kliczko, ale wykorzystania celebrytów - np. w filmach porno. Możliwe, że jest to nawet gorsze niż polityczne fejki.
Powstało ich pełno tzw. deep fake porn, oczywiście bez zgody "grających" w nich aktorek czy aktorów. Bez problemu znajdziemy realistyczne filmy z np. Jenną Ortegą, Billie Eilish, Margot Robbie - w sumie każdą popularną gwiazdą, która przyjdzie nam do głowy. Wiem, że dla wielu osób to super opcja, ale nikt też nie chciałby, by jego rzekoma seks taśma, której nigdy nie nagrał, trafiła do sieci. A takie rzeczy przytrafiły się już zwykłym ludziom.
Uratować nas przed fejkami może tylko sztuczna inteligencja "zdradzająca" swój gatunek - trochę jak w science-fiction, ale my naprawdę żyjemy w realiach jak z "Black Mirror". Mam na myśli algorytmy, które wykrywają, czy w danym filmie lub zdjęciu maczała palce AI. Nasze oko już za chwilę nie będzie w ogóle już w stanie tego zauważyć. Nawet patrząc komuś na ręce.