Proboszcz naruszył nietykalność cielesną parafianki. Kuria nie zareagowała i ruszył proces sądowy
- Ksiądz mimo sprzeciwu pani Justyny miał wielokrotnie naruszać jej nietykalność cielesną, zniesławiać ją i znieważać
- Mimo zgłoszenia sprawy do kurii w Rzeszowie, ta do dziś nie rozwiązała problemu
- Ruszył więc proces proboszcza z Jasła
Jasło: rusza proces księdza, który naruszał nietykalność cielesną parafianki
Pani Justyna o sprawie opowiedziała "Gazecie Wyborczej". Krzywda i niesprawiedliwość, której doznała ze strony Kościoła, jest tym dotkliwsza, że zawsze uważała parafię za swoje miejsce, które nazywała domem. - Żyłam w tej wspólnocie, byłam blisko ludzi i blisko Pana Boga - mówiła dla "Wyborczej".
Rok temu po raz pierwszy proboszcz parafii w Jaśle potraktował ją niewłaściwie. Miał "wielokrotnie naruszyć jej nietykalność cielesną, zniesławić ją i znieważyć". Kobieta zgłosiła sprawę do kurii, licząc na dialog i początkowo taką obietnicą ją mamiono.
Spotkała się z kanclerzem i biskupem rzeszowskiej kurii, a biskup zaproponował wspólną rozmowę z parafianką i krzywdzącym ją proboszczem. Ostatecznie spotkanie się nie odbyło, a list, który napisała pani Justyna do rzeszowskiej kurii, nie doczekał się odpowiedzi.
Parafianka po pomoc zgłosiła się do sądu, by tam dochodzić sprawiedliwości. 21 grudnia rusza proces proboszcza z Jasła. Reprezentujący w sądzie panią Justynę mecenas Maksymilian Gurbisz, przekazał "Gazecie Wyborczej": "proboszcz starał się nawiązać z moją klientką, a swoją parafianką relację, której pani Justyna wyraźnie sobie nie życzyła i wielokrotnie dawała mu to do zrozumienia".
Dodał także, że wniesienie oskarżenia do sądu było dla jego klientki ostatecznością, ale wykonała ona wcześniej wszelkie działania, które miały spowodować, żeby ksiądz zaprzestał swoich niewłaściwych zachowań. Kobieta straciła spokój codziennego życia, więc postanowiła o powrót do normalności zawalczyć na drodze prawnej. - Tylko w ochronie sądowej upatruje możliwości powrotu do normalnego funkcjonowania - podkreśla mecenas.
Ksiądz oskarżony o molestowanie wyraził skruchę
Rzadko zdarza się, że oskarżeni o przemoc czy przemoc seksualną duchowni przyznawali się do winy. Jak informowaliśmy już w NaTemat.pl, taka sytuacja miała miejsce w Pleszewie, gdzie ruszył proces księdza Arkadiusza H., oskarżonego o molestowanie nieletniego chłopca. Duchowny przyznał się do winy i wyraził skruchę. – Wyznaję ze skruchą swoją winę i proszę pana Bartłomieja P. o wybaczenie moich słabości i grzechów – powiedział duchowny przed sądem. Arkadiusz H., jest księdzem przedstawionym w filmie braci Sekielskich "Zabawa w chowanego", wyemitowanym w 2020 roku. Sprawą molestowania małoletnich zajmowała się Prokuratura Rejonowa w Pleszewie, która zarzuciła Arkadiuszowi H., że "pomiędzy wrześniem 1998 a majem 2000 w Pleszewie z góry powziętym zamiarem dopuścił się przestępstw o charakterze seksualnym na szkodę 15-letniego pokrzywdzonego".
Arkadiusz H. skrzywdził jeszcze kolejnych sześciu chłopców, którzy zgłosili się do prokuratury. Jednak ich sprawy się przedawniły, przez co śledztwo zostało umorzone. Dzisiaj przed sądem rozpoczął się proces 52-letniego kapłana. Oskarżony przyznał się do winy.