Nowe fakty ws. śmierci 38-latka. Ratusz: parawan ze zwłokami był w innym miejscu niż wypadek

Agnieszka Miastowska
22 grudnia 2022, 14:08 • 1 minuta czytania
Temat wypadku 38-latka, który na oblodzonym chodniku stracił życie, obfituje w nowe fakty. Onet podał informację, zgodnie z którą mężczyzna przewrócił się i zmarł w innym miejscu niż to, w którym ostatecznie nad zwłokami stanął policyjny parawan. Sugerowano, że policjanci mogli przenieść mężczyznę. Ratusz potwierdza, że parawan policji stał przy przejściu dla pieszych, a do upadku doszło w innym miejscu
Wypadek 38-latka na śliskim chodniku. Ratusz: parawan był w innym miejscu Adam Burakowski/REPORTER

Ratusz potwierdza: do upadku 38-latka doszło w innym miejscu niż stał policyjny parawan

Od początku na bieżąco informujemy o sprawie wypadku 38-latka, który we wtorek 20 grudnia zginął na oblodzonym chodniku w Warszawie. Onet podał, że mężczyzna przewrócił się u zbiegu ul. Kłopotowskiego i Targowej, na wysokości sklepu z meblami.

Jak się okazało, policyjny parawan zabezpieczający zwłoki został rozstawiony kilka metrów dalej obok przejścia dla pieszych. Potwierdzały to filmiki, które nagrywali przypadkowi obserwatorzy i można je zobaczyć na TikToku.

Brakowało oficjalnego potwierdzenia wersji dziennikarzy, którzy podali nawet informację, zgodnie z którą policjanci mieliby przenieść mężczyznę spod sklepu meblowego bliżej pasów, bo początkowo myśleli, że jest pijany. Rzeczniczka policji nie potwierdziła tej informacji. Ale fakt, że zwłoki faktycznie znalazły się w innym miejscu, niż doszło do upadku, potwierdził stołeczny ratusz, a dokładnie jego rzeczniczka Monika Beuth.

- W przestrzeni publicznej pojawiły się filmiki, gdzie widoczny jest parawan policji tuż przy samym przejściu, stąd sugestie, że to miejsce, za które odpowiada miasto. Do upadku doszło w innym miejscu: na chodniku kilka metrów dalej, bliżej kamienicy, stąd nasze stanowcze twierdzenie, że jest to chodnik przylegający do budynku - wskazała w rozmowie z tvnwarszawa.pl.

A swoje słowa oparła o filmiki z monitoringu, do których dostęp ma właśnie ratusz. Rzeczniczka odniosła się także do teorii, zgodnie z którą ciało mężczyzny mogło zostać przeniesione przez policjantów.

Policja nie potwierdza, że funkcjonariusze przenieśli mężczyznę

Rzeczniczka podkreśliła, że nie wie, dlaczego mężczyzna znalazł się później przy samym przejściu, obok śmietnika i tam prowadzono czynności. – Doszło do tragedii, sprawa jest bardzo poważna i musi zostać dokładnie zbadana. Przekazaliśmy Komendzie Stołecznej Policji nasze wątpliwości dotyczące tej sprawy – zaznaczyła Beuth. Dodała jednak, że z uwagi na toczące się śledztwo nie może zdradzać szczegółów. Przypomnijmy, że z nieoficjalnych ustaleń wynikało, iż policjanci mieli wziąć poszkodowanego za osobę pod wpływem alkoholu, bo takie zgłoszenie otrzymali. Wezwani do zdarzenia policjanci mieli przenieść 38-latka kilka metrów dalej, w stronę przejścia dla pieszych i posadzić, opierając go o kosz na śmieci. Czemu tak ważne jest, gdzie doszło do upadku? Determinuje to, kto ponosi konsekwencje za tragedię. Gdyby faktycznie doszło do niej przy przejściu dla pieszych, winne byłoby miasto Warszawa. Z powodu tego, że mężczyzna upadł przed budynkiem, za oblodzony chodnik odpowiada podmiot prywatny, o czym przypominał Rafał Trzaskowski, komentując tę sprawę.