Śmierć Andrzeja Iwana wstrząsnęła światem piłki. Polak żegnany m.in. w Bundeslidze
- Andrzej Iwan to medalista mundialu z kadrą Polski z 1982 roku
- Były napastnik niemal całe życie był związany z ukochanym Krakowem
- Oprócz roli piłkarza Iwan był także m.in. komentatorem piłkarskim
Tuż po świątecznym okresie z Krakowa napłynęły bardzo smutne wiadomości. Andrzej Iwan odszedł w wieku zaledwie 63 lat.
Iwan to przede wszystkim jeden z największych ofensywnych talentów reprezentacji Polski. Zawodnik uczestniczył w dwóch mundialach, dokładnie w 1978 i 1982 roku. W tym drugim przypadku zakończyło się na ogromnym sukcesie, jakim było miejsce na najniższym stopniu podium Biało-Czerwonych.
Prowadzona przez trenera Antoniego Piechniczka drużyna na MŚ w Hiszpanii pokazała, że potrafi powtórzyć sukces sprzed ośmiu lat legendarnego teamu Kazimierza Górskiego. Iwan nie był gwiazdą drużyny, ale zapewne istotnym elementem układanki Piechniczka. Niestety, podczas turnieju doznał kontuzji.
Nawałka próbował pomóc Iwanowi
Iwan poza występami w polskiej kadrze, których zaliczył łącznie 29, zdobywając przy tym 11 goli, był charakternym zawodnikiem w piłce klubowej. Jego ukochanym klubem była Wisła Kraków, dla której napastnik zaliczył 198 meczów, dokładając 69 goli. Z krakowskim zespołem zdobył zresztą tytuł mistrza Polski w 1978 roku.
W swojej karierze zdobył jeszcze trzy tytuły mistrzowskie, ale już w barwach Górnika Zabrze, w latach 1986-88. Następnie Iwan wyjechał do Niemiec, grając dla VfL Bochum. W karierze zaliczył jeszcze epizod w Grecji, a następnie wrócił do polskiej piłki. Iwan był także m.in. asystentem Adama Nawałki za czasów pracy klubowej w Wiśle Kraków czy Zagłębiu Lubin.
"Gdyby nie alkohol, mógł z nim stworzyć duet trenerski na długie lata. Tym bardziej że Adam [Nawałka dop. redakcja] próbował go odciągać od imprezowego towarzystwa. Niestety Andrzej nie umiał odmówić. A pracując z zawodnikami, trzeba być świeżym, wypachnionym, ogolonym. Wielokrotnie go pytałem, czy nie dałby rady wytrzymać na trzeźwo. Odpowiadał: Marcyś, ja to kocham, nie umiem żyć bez alkoholu. Wszyscy próbowaliśmy go z tego wyciągnąć, ale nikt nie dał rady" – przyznał w wywiadzie dla TVP Sport kolega z boiska Iwana, Marek Motyka.
Pożegnanie od VfL Bochum i przyjaciół
W Niemczech Iwan spędził stosunkowo niewiele czasu, ale został zapamiętany. W klubie z Bochum, który obecnie występuje w Bundeslidze, zdobył m.in. ważne trafienie na wagę awansu do finału Pucharu Niemiec.
Przedstawiciele VfL pamiętali o Polaku, umieszczając wpis w mediach społecznościowych.
"VfL Bochum opłakuje Andrzeja Iwana. Jak poinformował Polski Związek Piłki Nożnej, nasz były zawodnik odszedł w wieku 63 lat. Jego gol w półfinale Pucharu Niemiec z 1988 r. nigdy nie zostanie zapomniany. Nasze myśli są z rodziną i przyjaciółmi Andrzeja! Spoczywaj w pokoju!" – napisano na klubowym profilu niemieckiej drużyny.
Szczególna więź łączyła Iwana z Krzysztofem Stanowskim. Założyciel m.in. portalu Weszlo.com czy jeden z twórców Kanału Sportowego od wielu lat przyjaźnił się z byłym reprezentantem Polski. Razem współpracowali również w świecie mediów.
Iwan jest żegnany przez środowisko sportowe w ciepły sposób.
"Andrzej Iwan, czyli nasz pierwszy nauczyciel futbolu. Skomentowaliśmy razem dziesiątki meczów, zjeździliśmy Polskę wzdłuż i wszerz. Kochał życie i go nienawidził. Dokładnie tak jak piłkę. Niech spoczywa w spokoju" – napisał Łukasz Wiśniowski z Canal + Sport.
"Ale smutna informacja, Andrzej Iwan to był świetny facet, dobry człowiek, a dla dziennikarzy cudowny rozmówca, genialny narrator z fotograficzną pamięcią. Ludzkie słabości sprawiły, że nie osiągnął tyle, ile mógł, ale zostanie w pamięci jako postać zdecydowanie pozytywna" – dodał na Twitterze Marek Wawrzynowski, dziennikarz "Przeglądu Sportowego" oraz Onetu.