"Nóż w kieszeni się otwiera". Kwiatkowski o kulisach Sylwestra Marzeń w TVP

Anna Dryjańska
02 stycznia 2023, 15:06 • 1 minuta czytania
Po tym, jak w ostatniej chwili swój udział w Sylwestrze Marzeń odwołała Mel C, do której dotarły sygnały o homofobii TVP, stacja szybko zakontraktowała występ zespołu Black Eyed Peas. Podczas koncertu muzycy zaskoczyli publiczność tęczowymi opaskami i deklaracją wsparcia dla osób LGBT oraz innych mniejszości. Noworoczne zamieszanie komentuje w naTemat poseł Robert Kwiatkowski, prezes TVP w latach 1998-2004.
Sylwester Marzeń. Zespół Black Eyed Peas wystąpił w koncercie TVP – muzycy założyli tęczowe opaski na znak solidarności z osobami LGBT i innymi mniejszościami. fot. Pawel Murzyn/East News

Anna Dryjańska: Oglądał pan Sylwester Marzeń w TVP?

Robert Kwiatkowski: Przeskakiwałem kanały: oglądałem na zmianę Polsat i TVP. Telewizję publiczną miałem jednak włączoną wystarczająco długo, by zobaczyć najgłośniejszy element wieczoru, czyli tęczowe opaski zespołu Black Eyed Peas. Tego nie dało się nie zauważyć – i dobrze.


Śmieje się pan.

To śmiech przez łzy. TVP ma już tak marną reputację w kręgach zagranicznego showbiznesu, że wszystko kręci się wokół jednego tematu. Gwiazdy albo rezygnują z pojawienia się w TVP, jak Melanie C, albo jeśli już występują, to dobitnie deklarują solidarność z osobami LGBT i innymi mniejszościami.

To świadczy o tym, że TVP, a szerzej Polska jako taka, ma poważny problem polityczno-wizerunkowy. Inaczej takie gesty po prostu nie byłyby wykonywane, bo po co. O tym, jak są potrzebne, świadczy choćby zgodny chór oburzenia ludzi Ziobry.

Wiceminister Marcin Warchoł napisał o "Sylwestrze Wynaturzeń".

To kolejny członek boysbandu Solidarnej Polski, niedoszły prezydent Rzeszowa, o ile mnie pamięć nie myli, na którego wpis zareagował zresztą wokalista will.I.am, wokalista Black Eyed Peas. Lata awantur w sprawie osób LGBT, film "Inwazja" czy "strefy wolne od", przyprawiły Polsce pod rządami PiS gębę kraju homofobicznego. Niestety jest to oblicze prawdziwe.

Najgłośniej protestował chyba wiceminister Janusz Kowalski. Zażądał dymisji Samuela Pereiry.

Trudno Kowalskiego traktować poważnie, bo to raczej performer niż polityk. Zobaczymy, czy w TVP polecą głowy, jednak na razie nic na to nie wskazuje. Te twitterowe przepychanki w piaskownicy między przedstawicielami władzy i telewizji tylko utrwalają negatywne opinie o Polsce.

Pereira twierdzi, że tęczowe opaski były uzgodnione z TVP. Podobnie podczas koncertu zapewniał Tomasz Kammel. Wierzy pan w to?

Dużo do myślenia daje brak reakcji posłów PiS. Pamiętajmy, że to Prawo i Sprawiedliwość kontroluje Telewizję Polską. Awanturuje się tylko Solidarna Polska. Ta cisza po stronie PiS może świadczyć o tym, że organizatorzy z wyprzedzeniem wiedzieli, że pojawi się symbol społeczności LGBT.

Głos zabrała posłanka PiS Joanna Lichocka. Zaapelowała do Kowalskiego, by w Nowy Rok odpuścić szczucie.

Może PiS uznał, że propaganda wymierzona w osoby LGBT już mu się nie opłaca? Łagodniejszy kurs przed wyborami może być korzystniejszy dla partii rządzącej. To czysta kalkulacja, dla PiS liczą się tylko słupki poparcia. 

Tak samo "ideowe" podejście do nagonki na Polaków LGBT wyłania się przecież z maili Dworczyka. Ówczesny doradca premiera Morawieckiego, Mariusz Chłopik, szukał gwiazd, które mogłyby wypowiedzieć się przeciw prawom osób nieheteronormatywnych. To było kolejne zadanie do odhaczenia, a nie wyraz jakichś głębokich przekonań czy silnych emocji. 

Czy władza właśnie przestawia wajchę ws. osób LGBT? To byłaby dobra wiadomość, ale zalecałbym ostrożność w wyciąganiu wniosków. Czas pokaże.

Co pan sądzi o kwocie 1 mln dolarów, którą TVP zapłaciła Black Eyed Peas za udział w Sylwestrze Marzeń?

Nóż w kieszeni się otwiera. Przecież te 4,5 mln zł de facto poszło z budżetu państwa, bo to stąd pochodzi lwia część finansowania mediów publicznych. To karygodne.

Jest jeszcze jeden skandaliczny aspekt sytuacji. Gdzie podczas tej imprezy był polski showbiznes? Gdzie były polskie gwiazdy muzyki? Przecież TVP to polski, publiczny nadawca. Tymczasem rodzimych artystów mogliśmy zobaczyć głównie u komercyjnej konkurencji, w Polsacie. To tam zaśpiewała plejada gwiazd: od Maryli Rodowicz po Ralpha Kamińskiego.

Według ustaleń Onetu Mel C już dostała od TVP 800 tys. zł. Co więcej, była wokalistka Spice Girls, która ostatecznie nie wystąpiła, nie musi tych pieniędzy oddać.

Mam nadzieję, że TVP się do tego odniesie. Standardem w branży medialnej jest zabezpieczenie kontraktu w taki sposób, by chronić stację przed nagłym zerwaniem koncertu. Jeśli nie mamy do czynienia z siłą wyższą, taką jak np. huragan czy powódź, to artysta, który odwołuje występ, ma obowiązek zwrócić pieniądze i zapłacić kary umowne.

Taka konstrukcja umowy jest normalnym zabezpieczeniem wielkiej imprezy telewizyjnej, zwłaszcza gdy wszystko wisi na występie jednego wykonawcy. Nie rozumiem, jak mogłoby dojść do podpisania umowy, w której nie ma podstawowych bezpieczników. To byłoby działanie na szkodę TVP.

Telewizja Polska chwali się, że Sylwester Marzeń przyciągnął przed ekrany 8,3 mln widzów. Może mimo wszystko to całe zamieszanie się opłaciło?

Bądźmy poważni. Oglądalność imprezy noworocznej nie była skutkiem obecności Black Eyed Peas czy nieobecności Mel C. O wyniku zdecydowała siła marki, jaką od ponad 20 lat jest Sylwester Marzeń. Oczywiście koncert powinien być wypromowany i atrakcyjny, ale nie dajmy się zwariować.

Czy zauważa pan jakieś zmiany w TVP po tym, jak Jacek Kurski został wymieniony na Mateusza Matyszkowicza?

Nowe kierownictwo wprowadziło drobne korekty kursu – tak drobne, że nie zasługują na komentarz. Tak jak przewidywałem, po upokarzającym odwołaniu Kurskiego TVP będzie kontynuować do wyborów linię, którą wytyczył. O ile nie dojdzie do rewolucji w samym PiS, nic się nie zmieni.

Czego chciałby pan życzyć TVP w Nowym Roku?

To trudne pytanie, bo sytuacja TVP jest bardzo trudna… Telewizji Polskiej życzyłbym wypisania się z bieżącego sporu partyjnego. Marzy mi się nadawca, który nie będzie uczestnikiem przepychanek pomiędzy ugrupowaniami politycznymi.

Apolityczna telewizja?

To niemożliwe. TVP jest spółką skarbu państwa, jako publiczny nadawca ma obowiązek relacjonować to, co się dzieje w polityce – nie powinna być natomiast jednym z zawodników. Życzyłbym więc mniej partyjnych przepychanek, a więcej zrównoważenia, różnorodności, dystansu. I w sumie jest coś to coś, czego chciałbym życzyć nam wszystkim.