"Miałam podejrzenia, że coś jest nie tak". Dziennikarka badająca sprawę Wieczorek zabrała głos

Katarzyna Nowak
06 stycznia 2023, 13:39 • 1 minuta czytania
Dziennikarka magazynu "Reporter" Marta Bilska, która od dawna bada sprawę zaginięcia Iwony Wieczorek, zabrała głos ws. przeszukań Zatoki Sztuki i przebiegu śledztwa po zniknięciu 19-latki. – Klucz do zagadki mógł być właśnie w Dream Clubie. Pamiętam, że czułam, że ten wątek nie został odpowiednio przeanalizowany. Nieraz miałam podejrzenia, że coś tu jest nie tak – powiedziała Onetowi. Skomentowała też śmierć Patryka Kalskiego.
Działania policji przy dawnej Zatoce Sztuki fot. Piotr Hukalo/East News

Marta Bilska, dziennikarka magazynu "Reporter", która współpracowała z nieżyjącym już dziennikarzem śledczym, Januszem Szostakiem, w rozmowie z Onetem przekonuje, że w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek wciąż niewiele wiadomo, a przeszukania terenów dawnej Zatoki Sztuki wcale nie muszą świadczyć o przełomie.


– Tak naprawdę nie udało się praktycznie niczego potwierdzić, niczego wykluczyć. Nie ma ciała, nie ma podejrzanego – podkreśla. Dodała też, że nie sądzi, by w przeszukaniach chodziło o "wskazanie szczątków" 19-latki.

Przypomnijmy: 3 stycznia Prokuratura Krajowa przekazała, że działania na miejscu mogą jeszcze trochę potrwać.

Marta Bilska o śledztwie ws. Wieczorek: Miałam podejrzenia, że coś jest nie tak

Bilska zwraca też uwagę, że jej zdaniem śledczy w pierwszych latach po zaginięciu Wieczorek niedostatecznie mocno pochylali się wcześniej nad wątkiem trójmiejskich klubów (Dream Club, który opuściła 19-latka przed zaginięciem, należał do Marcina T., który później był także współwłaścicielem Zatoki Sztuki).

– Iwona wyszła z tego klubu, coś ją wcześniej wzburzyło, klucz do zagadki mógł być właśnie w Dream Clubie. Pamiętam, że czułam, że ten wątek nie został odpowiednio przeanalizowany. (...) Nieraz miałam podejrzenia, że coś tu jest nie tak – powiedziała.

– Sprawdzałam akta sprawy Iwony Wieczorek z pierwszych pięciu lat postępowania i tam nie było ani słowa o Kalskim. Ale nie było też słowa o "Krystku" i właściwie nikim z tego całego otoczenia Zatoki Sztuki – podkreśliła w rozmowie z Onetem dziennikarka, dodając, że w aktach były za to śladu wielu "pobocznych działań śledczych", które w jej odczuciu nie były dla sprawy istotne.

Jak zaznaczyła, dopiero po tym, gdy duże teksty w sprawie napisała ona i trójmiejski dziennikarz śledczy Mikołaj Podolski (rozmowę z nim można przeczytać TUTAJ), śledczy zaczęli bardziej brać pod uwagę wątki dotyczące trójmiejskich klubów. Chodziło m.in. o działania związanego z Zatoką Sztuki i Dream Clubem Krystiana W. ps. "Krystka" (oskarżony o 65 przestępstw, w tym 40 o charakterze seksualnym) i innych osób, w tym także m.in. Marcina T. "Turka".

Pytana o śmierć Patryka Kalskiego (właściciela trójmiejskiej strzelnicy, który w przeszłości współpracował z Zatoką Sztuki), Bilska stwierdziła, że jej zdaniem "żadnego związku ze sprawą Iwony Wieczorek on nie miał". – Miał związki z Zatoką Sztuki i nieszczęśliwie się zdarzyło, że umarł – powiedziała.

Sprawa Patryka Kalskiego. W rozmowie z dziennikarzem wskazywał na wątek "Bola"

Ze wstępnych informacji przekazanych przez prokuraturę wynika, że do śmierci mężczyzny nie przyczyniły się osoby trzecie. Kalski w Nowy Rok miał dostać zawału w garażu. Reporter "Dziennika Bałtyckiego" Maciej Naskręt ujawnił, że po 1 stycznia miał się spotkać z 43-latkiem na rozmowę o przeszukaniach w Zatoce Sztuki.

"Zapytałem Kalskiego, czy coś wie na temat czynności policji i prokuratury w Zatoce Sztuki. – Łączenie Zatoki Sztuki i Dream Clubu z Iwoną Wieczorek nie ma kompletnie żadnego sensu – mówił. - Służby nic tu nie znajdą. Jedyny człowiek, który może coś powiedzieć, to Wojtek ps. "Bolo", ale on milczy jak grób" – relacjonował dziennikarz.

"Bolo" to były szef ochrony w Zatoce Sztuki, który odpowiadał także za ochronę Dream Clubu. To właśnie do niego miał wielokrotnie telefonować Paweł P., kolega Iwony, który usłyszał w grudniu zarzuty ws. mataczenia w sprawie.

Z kolei w czwartek dziennikarze PolskiegoRadia24 podali, że skontaktował się z nimi statysta biorący udział w filmie dotyczącym Iwony Wieczorek. Redakcja nie podaje jego imienia i nazwiska. – Patryk Kalski był aktorem i konsultantem technicznym w filmie o losach Iwony Wieczorek – powiedział serwisowi mężczyzna. Jak wyjaśnił, w filmie zmieniono imię i nazwisko głównej bohaterki na Aldona Owczarek.

– Film łudząco przypomina historię jej zniknięcia. Część nagrań odbywała się na strzelnicy w Kolibkach, którą zarządzał Patryk Kalski. W jednej ze scen kazano mi kopać dół – opowiadał rozmówca PR24.

Czytaj też: Nowe fakty o Kalskim. Miał pomagać przy filmie o Wieczorek i był w konflikcie z "Turkiem"

Zaginięcie Iwony Wieczorek a Zatoka Sztuki

Zarówno Marta Bilska, jak i Mikołaj Podolski w książce "Łowca nastolatek" (opisano w niej działania "Krystka") ujawnili, że Iwona Wieczorek na krótko przed zaginięciem spotykała się z policjantem, który z kolei dobrze znał się z "Krystkiem"

Jak opisywał Podolski, wspomniany policjant (opisywany pseudonimem "Absztyfikant") sam również bywał w Dream Clubie, robił sobie też zdjęcia ze współpracującymi z klubem hostessami. Iwona miała chodzić do sopockich dyskotek od 2008 roku (czyli od dwóch lat przed zaginięciem)."Absztyfikant" i Wieczorek oficjalnie nie byli w związku, ale miał on kilkukrotnie podjeżdżać pod blok dziewczyny.

Nowy trop na sprawę rzucił też prezydent Sopotu, który w rozmowie z "Gazetą Krakowską" opisał, że skontaktował się z nim ksiądz, który miał "opiekować się jakimiś dziewczynami pokrzywdzonymi przez "Krystka". Duchowny popełnił samobójstwo. Z ustaleń dziennikarzy wynikało, że dziewczyny miały mieć informacje na temat Iwony Wieczorek i widzieć kłótnię 19-latki z jednym z biznesmenów z Zatoki Sztuki.

Prokuratura nigdy nie potwierdziła oficjalnie, że w jakikolwiek sposób łączy sprawę "Krystka" ze sprawą Iwony Wieczorek.

Czytaj więcej: Co łączy Zatokę Sztuki i Iwonę Wieczorek? Ważny trop prowadzi do tajemniczego policjanta