Lawinowo rośnie liczba wniosków o unieważnienie małżeństwa. Katolickie media piszą o "pladze"
- Duchowni informują, że głównym powodem tego, dlaczego Polacy dążą do unieważnienia małżeństw, jest wysoki stopień niedojrzałości partnera lub partnerów
- Inną kwestią są uzależnienia od alkoholu oraz behawioralne zaburzenia dotyczące seksualności
- Na 144 prowadzone w 2022 roku procesy, wydano 127 wyroków, z czego większość unieważniała związek
Media katolickie mówią o "pladze" unieważnień małżeństw, które potocznie nazywa się "rozwodem kościelnym". Kościół sprzeciwia się takiej narracji, ponieważ zdaniem duchownych, powód unieważnienia małżeństwa musi zostać dokładnie zbadany i muszą zaistnieć konkretne przesłanki, które pozwolą na wydanie orzeczenia.
W depeszy Katolickiej Agencji Informacyjnej czytamy jednak, że większość pozwów rozpatrywanych jest zgodnie z oczekiwaniami wnioskodawców. Lawinowo rośnie też ich liczba.
Coraz więcej osób chce unieważnienia małżeństwa
Portal eKAI, należący do Katolickiej Agencji Informacyjnej podaje, że w sądzie diecezjalnym właściwym dla tylko jednej diecezji tarnowskiej, na rozpatrzenie czeka aż 700 pozwów. W ubiegłym roku spłynęło ich aż 140. Tyle rocznie wydaje się też orzeczeń, z czego większość kończy się unieważnieniem małżeństwa.
"W 2022 roku zakończono 144 procesy, w tym wydano 127 wyroków. W zdecydowanej większości są to orzeczenia stwierdzające nieważność małżeństwa z jednego lub kilku tytułów" – czytamy.
Przeszkodą w prowadzeniu postępowań zdaniem duchownych często jest to, że osoby, które chcą unieważnić małżeństwo, podchodzą do procesu tak jak w przypadku rozwodów cywilnych. Na to uwagę zwrócił oficjał Sądu Diecezjalnego ks. dr Rafał Wierzchanowski.
W procesach o nieważność małżeństwa napotykamy na wiele trudności, często związanych z brakiem odpowiednich dowodów bądź ich jednostronnością. Ale wydaje się, że ważniejszy problem stanowi dla stron rozumienie kanonicznego postępowania, które istotnie różni się od sprawy rozwodowej, prowadzonej przez sądy powszechne. To objawia się w takim podejściu, że powinno być szybko, bez szukania przyczyny, no i oczywiście pozytywnie. Tymczasem to tak nie działa. Sąd stara się na różny sposób wspomagać strony postępowania, ale zadaniem sądu nie jest szukanie przyczyn nieważności małżeństwa. Sąd ma szukać prawdy, bo do tego został powołany i to jest racją uzasadniającą jego działanie.
Dlaczego Polacy unieważniają małżeństwa?
Choć przedstawiciele Kościoła katolickiego podkreślają, że każda sprawa jest inna i wymaga innego podejścia oraz traktowania, istnieją pewne sytuacje, które nie pozostawiają zwykle wątpliwości co do tego, by orzec unieważnienie małżeństwa. Wśród nich, jak podaje serwis prawniczy kancelariakanoniczna.com, jest ukrycie przed partnerem braku zdolności posiadania dzieci, błędy formalne podczas ceremonii zawarcia związku, czy wady zgody małżeńskiej.
To w kwestii formalnej. W bardziej ludzki sposób o powodach mówił cytowany przez portal eKAI oficjał ks. dr Rafał Wierzchanowski:
To m.in. wysoki stopień niedojrzałości, często osoby są rozpieszczone, wyręczane przez rodziców i po ślubie kompletnie nie podejmują obowiązków małżeńskich. Dość często w naszej praktyce spotykamy się z uzależnieniami, zazwyczaj od alkoholu, narkotyków oraz są to uzależnienia związane ze sferą seksualną. Również dość często występuje osobowość bierno-zależna. To rodzaj nieodciętej pępowiny. Zazwyczaj to matka jest ważniejsza od współmałżonka.
Polacy odchodzą z Kościoła
Rosnąca liczba pozwów w sprawie unieważnienia małżeństw to tylko jeden z problemów, z którym boryka się ostatnio polski Kościół Katolicki. Jak pisaliśmy w naTemat, ciągle spada liczba powołań. Jak pisaliśmy w naTemat, w tym roku w Polsce zostało wyświęconych 212 nowych księży, czyli o 52 mniej niż w ubiegłym. W parafiach gdańskiej i pelplińskiej jest o połowę mniej nowych księży. W archidiecezji warmińskiej nie wyświęcono ani jednego kapłana – pierwszy raz od 72 lat. Z Kościoła odpływają także wierni. Nie tylko coraz mniej osób chodzi do kościoła, ale też coraz więcej z niego formalnie występuje, dokonując aktu apostazji. Zjawisko skomentował zresztą abp. Grzegorz Ryś.
– Jeśli ktoś odchodzi od Kościoła, bo ma jego złe doświadczenie, to nie można mu powiedzieć, że powinien mieć inne. Z doświadczeniem nie można dyskutować. Można jedynie z pokorą przeprosić za to złe doświadczenie, a potem trzeba sobie postawić pytanie: jaki Kościół tworzymy? – stwierdził duchowny i dodał, że konieczne jest stworzenie miejsc, gdzie ludzie będą mogli doświadczać Kościoła inaczej, gdzie będą mogli doświadczać dobra.