Rzekomi poszukiwacze bursztynu łódź kupili 150 km od Gdańska. Mówili, że jadą na ryby

Dorota Kuźnik
19 stycznia 2023, 14:25 • 1 minuta czytania
Wiadomo, skąd Hiszpanie, którzy podawali się za poszukiwaczy bursztynów, mieli sprzęt. Jak udało się ustalić dziennikarzom portalu Trójmiasto.pl, niezarejestrowaną łódkę mężczyźni kupili w Polsce. Właściciel wystawił ją on jednym z portali ogłoszeniowych. Pozostały sprzęt mężczyźni wypożyczyli w Gdyni.
Poszukiwacze bursztynu kupili łódź na Mazurach. Mówili, że jadą na ryby. Fot. Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa

Łódka pochodziła z jednego z portali aukcyjnych. Właściciel z Iławy od kilku miesięcy próbował ją sprzedać, ale bezskutecznie. Ostatecznie kupiec znalazł się na dzień przed budzącą kontrowersje akcją w Zatoce Gdańskiej.

Jak podaje portal Trójmiasto.pl, powołując się na rozmowę z właścicielem łódki, obywatel Hiszpanii przyjechał na miejsce z tłumaczem. Wylegitymował się dokumentem tożsamości, na podstawie którego spisano umowę. Podczas dokonywania zakupu miał mówić, że łódka jest mu potrzebna do łowienia ryb.

"Mówił, że ma dużą łódź, z dwoma dużymi silnikami, ale trudno mu uzyskać zgodę na łowienie z niej ryb w Polsce" – cytuje byłego właściciel motorówki portal Trójmiasto.pl.

Łódka, jak twierdził w rozmowie z dziennikarzami właściciel, miała stać nieużywana przez kilka lat. To dlatego nie była zarejestrowana. Przepisy narzucające taki obowiązek na właścicieli weszły w międzyczasie.

Z Iławy do wypożyczalni w Gdyni

Część sprzętu hiszpańska ekipa rzekomych poszukiwaczy bursztynów miała także wypożyczyć. W tym celu, jak podaje Trójmiasto.pl, udali się do Centrum Techniki NurkowejGdyni. Stamtąd wynajęli sprzęt do nurkowania.

Wypożyczyli butle, automat (oddechowy, do nurkowania - red.) i skrzydło (potoczna nazwa systemu wypornościowego - red.). Kupili też latarkę. Zachowywali się jak zwykli, rekreacyjni nurkowie. Wspominali w sklepie, że będą chcieli szukać bursztynu.Łukasz PiórewiczCytat dla portalu Trójmiasto.pl

Pracownicy centrum mówili też, że część sprzętu Hiszpanie już mieli, a przyjechali naładować butle z tlenem.

– Pytali czy mamy jakiś sprzęt do wypożyczenia, bo chcą ponurkować w weekend. Pytali też o wynajęcie łodzi, ale powiedzieliśmy im, że warunku pogodowe są beznadziejne i możemy wypłynąć z nimi dopiero w poniedziałek lub we wtorek – powiedział portalowi Łukasz Piórewicz.

Akcja ratunkowa w Zatoce Gdańskiej

Mężczyźni jednak zdecydowali się wyruszyć na morze we własnym zakresie, co skończyło się akcją ratunkową. Awarii uległa bowiem kupiona w Iławie łódka.

Przypomnijmy, że cała sytuacja wzbudza jednak sporo kontrowersji, bo Hiszpanie podawali się za poszukiwaczy bursztynów. Na to, by faktycznie mieli zajmować się tym, o czym mówili, nie wskazuje jednak ani miejsce ich pobytu podczas akcji ratunkowej, ani znaleziony przy nich sprzęt.

Mężczyźni znajdowali się około 5 km od brzegu. Jak powiedziała w naTemat ekspertka z Międzynarodowego Stowarzyszenia Bursztynników, dr Regina Kramarska, w takiej odległości nigdy nie prowadzono specjalistycznych poszukiwań bursztynów.

Mężczyźni nie mieli także przy sobie żadnego worka na znaleziska, za to dysponowali profesjonalnym podwodnym skuterem i sprzętem do nurkowania. Kiedy kupiona w Iławie motorówka się zepsuła, musieli wezwać pomoc Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa.

Ratownicy przekazali mężczyzn policji, jednak funkcjonariusze stwierdzili, że historia rzekomych poszukiwaczy bursztynów jest wiarygodna, dlatego zostali wypuszczeni. Po czasie okazało się między innymi, że numery telefonów, które podali Hiszpanie, są nieaktywne.

Wśród hipotez dotyczących obecności Hiszpanów w rejonie terminalu kontenerowego, naftoportu oraz rafinerii są te, że ci mogli przemycać narkotyki lub szpiegować na rzecz Rosji.