Podwarszawski dworek posła PSL jest "za daleko od Sejmu". Podatnicy wynajmują mu mieszkanie
- Posłowie spoza Warszawy mogą zatrzymywać się w hotelu sejmowym lub wynająć mieszkanie w stolicy, pobierając na ten cel do 3,5 tys. zł miesięcznie
- Władysław Teofil Bartoszewski (PSL) mieszka w podwarszawskich Chajętach
- Choć od Sejmu dzieli go 40 minut samochodem, poseł PSL zdecydował się na wynajem mieszkania w Warszawie
Mieszkanie posła Bartoszewskiego
Władysław Teofil Bartoszewski na stałe mieszka w miejscowości Chajęty pod Warszawą. Kiedy przed kilkoma miesiącami pokazywał w "Super Expressie" swój 500-metrowym dworek, okazało się, że może on zrobić na postronnych spore wrażenie. Na wyposażeniu znajdują się m.in. stuletni fortepian czy... łazienka dla psów.
Najważniejsze jest jednak to, że dworek Bartoszewskiego jest doskonale położony z punktu widzenia parlamentarzysty, który co jakiś czas musi udawać się do pracy do stolicy. Chajęty położone są bowiem w odległości zaledwie 40 minut samochodem od Warszawy.
Okazuje się jednak, że poseł Bartoszewski wcale tak nie uważa. W rozmowie z "Faktem" przyznał, że wynajmuje mieszkanie w stolicy i na ten cel pobiera pieniądze z Kancelarii Sejmu (parlamentarzystom przysługuje w tym wypadku 3,5 tys. zł miesięcznie). Jak to tłumaczy?
– Bywam w mieszkaniu w Warszawie bardzo często. Kiedy obradujemy przez całą noc, to jest mi ciężko się przemieszczać. Tak samo, gdy posiedzenia zaczynają się od świtu, to jest mi ciężko dojechać do Warszawy. Mógłbym mieszkać w hotelu sejmowym, ale wygodniej jest mi mieć mieszkanie – powiedział Bartoszewski.
Co więcej, poseł PSL nie widzi potrzeby rezygnacji ze wsparcia finansowego Sejmu. – Nie widzę powodu, aby rezygnować z mieszkania w Warszawie, bo to nikomu nie pomoże, a ja nie blokuję do końca kadencji pokoju w hotelu sejmowym – tłumaczy.
Argumentuje, że Chajęty "są zbyt daleko, żebym stamtąd dojeżdżał i wracał po nocy. W dworku (....) mieszkam, ale nie jestem jego właścicielem" – stwierdza Bartoszewski.
Miliony na loty posłów
Choć większość obecnej kadencji Sejmu minęła pod znakiem pandemii, podczas której podróżowanie było bardzo utrudnione, nie przeszkodziło to posłom, żeby do 30 czerwca 2022 roku odbyć 16 323 loty krajowe za łączną kwotę 9 693 708 złotych.
Za wszystko płaci oczywiście Kancelaria Sejmu, ponieważ posłowie podróżują komunikacją publiczną po kraju za darmo, a oprócz tego otrzymują zwroty kosztów za paliwo podczas wyjazdów służbowych.
Według wyliczeń "Super Expressu" na czele posłów-lotników jest Grzegorz Napieralski z KO, który w ciągu 955 dni wykonał 273 loty krajowe za 159 894 zł. Na drugim miejscu jest Sławomir Nitras z KO (262 loty za 155 tys. zł). Obaj politycy są ze Szczecina i samolot w tym wypadku jest najszybszym środkiem transportu (leci godzinę i 40 minut), potem jest samochód (około 5 godzin 50 minut) i pociąg (6 godzin 36 minut). Podium posłów-lotników zamyka Jarosław Rzepa, poseł PSL-KP, również w takiej samej sytuacji jak jego koledzy z KO, bo też jest ze Szczecina. Jego 240 lotów krajowych kosztowało 141 782 złote.