Kaczyński ma nowy plan, jak uderzyć w opozycję przed wyborami. "Misja specjalna" dla Dworczyka

Katarzyna Nowak
01 lutego 2023, 18:21 • 1 minuta czytania
Jarosław Kaczyński chciałby "podejść opozycję" i zwiększyć przewagę PiS w nadchodzących wyborach parlamentarnych, zawiązując nieformalny sojusz z Bezpartyjnymi Samorządowcami. Za kontakty z nimi ma odpowiadać Michał Dworczyk, były szef KPRM – ustaliła Wirtualna Polska. Ten ruch miałby pomóc PiS-owi w osłabieniu przedstawicieli ruchu "TAK! Dla Polski".
Jarosław Kaczyński w Sejmie fot. JACEK DOMINSKI/REPORTER

Prawo i Sprawiedliwość może chcieć wykorzystać Bezpartyjnych i Samorządowców (pełna nazwa: Ogólnopolska Federacja Bezpartyjni i Samorządowcy, czyli wywodzący się z Dolnego Śląska polski ruch polityczny, który zrzesza osoby z całej Polski) do zwiększenia przewagi nad opozycją w nadchodzących wyborach parlamentarnych - wynika z ustaleń Wirtualnej Polski.

O tym, że liderzy ugrupowania (to prezydent Lubina Robert Raczyński i marszałek województwa dolnośląskiego Cezary Przybylski) będą chcieli wprowadzić swoich reprezentantów na Wiejską, przedstawiciele organizacji poinformowali w poniedziałek 30 stycznia podczas konferencji we Wrocławiu.

Wcześniej próbowali to zrobić także w 2019 roku – bezskutecznie. Dlaczego? Pod listami KWW Bezpartyjni i Samorządowcy znalazły się... nazwiska i podpisy osób zmarłych albo ze złym PESEL-em. Teraz, jak ogłosili, "wyciągają rękę do współpracy ze wszystkimi środowiskami". Domagają się też zmian, by wystarczyło zebranie 500, zamiast 5 tys. podpisów w okręgu.

Bezpartyjni i Samorządowcy szansą dla PiS? Kaczyński miał oddelegować Dworczyka do zawiązania sojuszu

Z nieoficjalnych ustaleń portalu wynika, że Jarosław Kaczyński widzi szansę, by - zawiązując sojusz z ruchem - uszczknąć poparcie samorządowcom związanym z opozycją, a przede wszystkim: opozycyjnymi prezydentami dużych miast.

Chodzi zwłaszcza o polityków związanych z ruchem "TAK! Dla Polski", do którego należą m.in. prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, prezes ruchu: prezydent Sopotu Jacek Karnowski czy prezydent Wrocławia Jacek Sutryk.

"Za kontakty z Bezpartyjnymi ma być odpowiedzialny były szef KPRM Michał Dworczyk" – ustalił portal, dodając, że politycy obozu rządzącego w nieoficjalnych rozmowach zgodnie powtarzają, że start Bezpartyjnych i Samorządowców w nadchodzących wyborach to "bardzo dobra wiadomość" dla PiS.

W PiS miało powstać kilka scenariuszy zakładających rolę Bezpartyjnych i Samorządowców w zmniejszaniu poparcia opozycji i utracie przez nią większej liczby mandatów.

"Jak słychać nieoficjalnie – PiS może wspomóc Bezpartyjnych w zbiórce podpisów pod listami (w każdym okręgu musi być zebrane co najmniej 5 tys. podpisów)" – wynika z ustaleń Wp.pl.

Poparcie dla PiS: co mówią sondaże?

A co o poparciu dla partii rządzącej mówią ostatnie sondaże? Z badania, który przeprowadził Instytut Badań Pollster na zlecenie "Super Expressu", wynika, że gdyby opozycja wystartowała w najbliższych wyborach parlamentarnych pod jednym szyldem, Prawo i Sprawiedliwość nie zachowałoby władzy w Polsce (Platforma Obywatelska, Nowoczesna, PSL, Polska 2050, Lewica – Wiosna, SLD, Razem i Zieloni mogłyby zdobyć razem 50,62 proc. wszystkich głosów, z kolei Zjednoczona Prawica uzyskałaby wówczas wynik na poziomie 35,99 proc.).

W tym samym sondażu zbadano również, jak wybory przebiegłyby w przypadku wspólnego startu Koalicji Obywatelskiej z Polską 2050. Oddanie swojego głosu na taką listę zadeklarowało 41,73 proc. ankietowanych. Zjednoczona Prawica mogłaby liczyć na 35,31 proc., Konfederacja 9,92 proc., a Lewica 9,46 proc.

Z kolei z sondażu przeprowadzonego przez Estymator dla "Do Rzeczy" wynika, że gdyby wybory odbyły się pod koniec stycznia, to na Prawo i Sprawiedliwość zagłosowałoby 37 proc. ankietowanych. Nawet z takim poparciem Jarosław Kaczyński nie ma jednak szans na samodzielne rządy.

Co, oprócz pogarszającej się sytuacji gospodarczej, może mieć wpływ na osłabienie poparcia dla PiS? Jedną z odpowiedzi może być zdaniem ekspertów "kurczący się" elektorat partii oraz brak pozyskiwania nowych wyborców wśród młodszych pokoleń. – Cztery roczniki po prostu wymarły, taka kolej losu, a ci, którzy ich zastępują, nie mają aż tak twardych poglądów. Nie są aż tak pisowscy – mówił w rozmowie z naTemat prof. Radosław Markowski.

Czytaj też: Zaskakujący kandydat PiS w sondażu prezydenckim. Oto jak wypadłby w starciu z Trzaskowskim