Wpadka Brudzińskiego. Coś mu się pomyliło z historią PiS i wejściem Polski do NATO

Agata Sucharska
05 lutego 2023, 21:32 • 1 minuta czytania
Podczas ostatniej konferencji partii rządzącej w Koszalinie Joachimowi Brudzińskiemu pomyliły się pewne istotne fakty. Zapewniał on, że "PiS jako pierwsze opowiedziało się za koniecznością wejścia Polski do NATO". Problem tylko w tym, że kiedy w 1999 roku Polska wstępowała do sojuszu... PiS jeszcze nie istniało
Kiedy Polska wstąpiła do NATO? Joachim Brudziński z PiS zaliczył w tej sprawie wpadkę. Fot. Tomasz Jastrzebowski / REPORTER

Kiedy powstało PiS i kiedy Polska weszła do NATO? Wpadka Joachima Brudzińskiego

W sobotę odbyła się konferencja "Rozwój Koszalina i powiatu koszalińskiego szansą dla całego regionu" zorganizowana przez Prawo i Sprawiedliwość. Jednym z występujących był europoseł Joachim Brudziński, który twierdził, że jego partia wcale nie jest antyunijna.


PiS jako pierwsze opowiedziało się za koniecznością wejścia Polski wtedy jeszcze do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej (poprzedniczka Unii Europejskie - red.) i NATO. (...) My jesteśmy za Europą (...), która legła u podstaw idei ojców założycieli – równych, suwerennych, godnych państw, a nie ponadnarodowego tworu z pozbawionymi kompetencjami, kultury poszczególnych państw narodowych!Joachim Brudzińskieuroposeł PiS na konferencji w Koszalinie

Co tu się nie zgadza? Otóż trudno twierdzić, że "PiS jako pierwsze opowiedziało się za koniecznością wejścia Polski do NATO", gdyż Lech i Jarosław Kaczyński ugrupowanie to powołali do życia 29 maja 2001 roku. Wówczas zabieganie o akcesję do Sojuszu Północnoatlantyckiego było już bezcelowe, bo... Polska wstąpiła do niego 12 marca 1999 roku.

Spięcie Brudzińskiego z dziennikarką TVN24

Podczas tej samej konferencji doszło również do spięcia Joachima Brudzińskiego z dziennikarką TVN24, która zapytała o finansowanie jego kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego.

W reportażu stacji podano, że osoby zatrudnione w zależnych od rządu spółkach i państwowych instytucjach (w większości z Grupy Azoty) wpłaciły w 2019 roku ponad 400 tys. zł na kampanię wiceprezesa PiS. Wpłaty od tych osób stanowiły 83 proc. wszystkich wpływów na ten cel.

Ogromne pieniądze pomogły Brudzińskiemu dostać się do europarlamentu, a dziennikarze próbowali ustalić dobrowolność wpłat, możliwe konflikty interesów i to, czy przy takim systemie wybory były równe.

– Czy pan nie widzi nic niestosownego w tym mechanizmie? Później te kariery nabrały rozpędu – zapytała dziennikarka. – To okazja, by wybrzmiało to, co w tym materiale się nie pojawiło i dlatego później stwierdziłem, że jaka stacja, taka afera – odparł Brudziński.

I dodał: – Otóż są dwa rodzaje wspierania kampanii wyborczej. Jeden sposób to ten opisany przez byłego sekretarza generalnego PO Pawła Piskorskiego, a mianowicie na przynoszenie pieniędzy w reklamówkach. Inny sposób to na tzw. kanapki, czyli pliki pieniędzy dostarczane przez przedsiębiorców w zamian za dobrze rozstrzygnięte przetargi. Z materiałów operacyjnych prokuratury i CBA mogliśmy się dowiedzieć, że byli ważni politycy w PO, którzy otrzymywali w ten sposób pieniądze. Innym sposobem są tzw. reklamówki z Biedronki.

– Nawet w pani pytaniu jest brzydka sugestia, że były to środki (na kampanię wiceprezesa PiS – red.) ze spółek Skarbu Państwa wpłacane gdzie? Do mojej kieszeni? – pytał. I dodał, że fundusz wyborczy to konto, na które obywatele RP, nawet zatrudnieni w spółkach Skarbu Państwa, mogą wpłacać pieniądze na partię polityczną, którą popierają.

Czytaj także: https://natemat.pl/453382,joachim-brudzinski-postraszyl-przegrana-jak-jest-pozycja-europosla-w-pis