Kolejna afera z Barceloną w roli głównej. Przekupili sędziego, by ogrywać rywali?
- FC Barcelona znów ma problemy z prawem, znów przez byłego prezydenta
- Dziennikarze dotarli do faktur, które klub wystawił jednemu z ważnych sędziów
- Arbiter dostał niemal dwa miliony euro za przychylność wobec Katalończyków
- Sprawa jest w toku, zajmuje się nią prokurator, a klub pomaga mu jak może
FC Barcelona za czasów prezydentury Josepa Marii Bartomeu stała się z piłkarskiego giganta firmą skompromitowaną, zadłużoną i funkcjonującą na granicy prawa. Dziennikarze "El Mundo" właśnie odkryli kolejny przekręt za czasów byłego prezydenta. Duma Katalonii miała opłacać Jose Marię Enriqueza Negreirę, by ten przychylniej spoglądał na klub w trakcie podejmowania decyzji przez hiszpańskie kolegium sędziowskie.
Dziennikarze właśnie opublikowali 33 faktury na łączną sumę 1,68 miliona euro. Barca płaciła za to, by były hiszpański sędzia pomagał jej za kulisami rozgrywek i w latach 2016-2018 faktycznie tak się działa. Wszak klub opłacał byłego wiceszefa kolegium sędziów, który miał wpływ na najważniejsze decyzje w trakcie rozgrywek. Blaugrana miała sowicie opłacać firmę, która należy do sędziego. Środki trafiały więc na rachunki bankowe firmy Dasnil 95.
Jak informuje "El Mundo", hiszpańska agencja podatkowa w swoich raportach potwierdziła już wpłaty FC Barcelona dla spółki Jose Marii Enriqueza Negreiry i ma twarde dowody na złamanie prawa. Co więcej, uznano już to za działanie służące "nie podejmowaniu żadnych decyzji sędziowskich przeciwko klubowi". Madryckie dzienniki informują więc o kolejnej "Barcagate" i żądają surowych kar dla klubu. Te katalońskie bagatelizują sprawę i przypominają, kto za nią stoi.
A stoją byli włodarze klubu, czyli niesławny prezydent Josep Maria Bartomeu oraz jego współpracownicy Oscar Gray i Jayme Masferrer. Wszyscy trzej trafili do aresztu 1 marca 2021 roku. Były już prezydent został aresztowany przez policjantów z Centralnego Obszaru Przestępstw Gospodarczych Wydziału Śledczego w związku ze sprawą "Barcagate", polegającą na rzekomym wynajęciu przez zarząd klubu osób i firm do niszczenia wizerunku ludzi, którzy sprzeciwiali się władzom klubu.
W ten sposób atakowano nie tylko rywali i krytyków, ale też samych piłkarzy, w tym Lionela Messiego czy Gerarda Pique. W klubie zawrzało, zwłaszcza że zespół wpadł w potężny kryzys sportowy i wizerunkowy. Potem okazało się jeszcze, że włodarze wydawali ciężkie miliony euro zadłużając klub, ale wzmocnienia nie przekładały się na wyniki. Podpisywano z piłkarzami astronomiczne kontrakty, a Barcelona nie zarabiała, tylko tonęła w długach. Te przekroczyły miliard euro.
Obecne władze FC Barcelona współpracują z organami ścigania, już przekazały Krajowemu Urzędowi ds. Dochodzeń ds. Nadużyć Finansowych (ONIF) wszystkie faktury zapłacone firmie Dasnil 95. Wydaje się, że klub może uniknąć kary, wszak ekipa Joana Laporty odcięła się od działań poprzedników i już trzeci rok sprząta bałagan, który zrobili w klubie poprzednicy. I krok po kroku wychodzi na prostą, choć nadal z szaf wypadają trupy.
Joan Laporta rządzi od marca 2021 roku i to jemu Duma Katalonii zawdzięcza przetrwanie kryzysu i mozolny powrót na szczyt. Sytuacja finansowa okazała się tak zła, że z zespołu odszedł latem 2021 roku Lionel Messi, ale w jego miejsce kilka miesięcy temu sprowadzono Roberta Lewandowskiego. Drużynę prowadzi Xavi Hernandez, Barca mknie po tytuł mistrzów Hiszpanii, wygrała już Superpuchar kraju, jest faworytem Ligi Europy i Copa del Rey.
Ale droga na sam szczyt w Lidze Mistrzów nadal jest przed nią bardzo długa. Duma Katalonii na razie zagra wiosną w Lidze Europy, gdzie czeka ją dwumecz z Manchesterem United. Pierwsze starcie już w czwartek o godzinie 18:45 na Camp Nou.