Polacy powiedzieli, co sądzą o uczciwości najbliższych wyborów. Odpowiedź zaskakuje
- Badania wskazują, że w uczciwość wyborów wierzy nieco ponad 30 proc. Polaków.
- Że wybory nie będą przebiegały uczciwie uważa prawie połowa respondentów po 50 roku życia i z wyższym wykształceniem
- Na nastroje społeczne mogła wpłynąć niedawna informacja byłego działacza PiS, który podawał przykłady tego, jak działacze partii fałszowali wybory
Uczestników sondażu SW Research dla rp.pl zapytano, czy – ich zdaniem – najbliższe wybory w Polsce zostaną przeprowadzone uczciwie. Z odpowiedzi wynika, że takiego zdania jest zaledwie 30,2 proc. Polaków. Odpowiedzi "nie" udzieliło prawi 13 proc. więcej, czyli 42,9 proc. ankietowanych. Zdania w tej kwestii nie ma 26,9 proc. respondentów.
Starsi Polacy coraz mniej ufają PiS-owi
Wielokrotnie badania pokazywały, że w gronie wyborców Prawa i Sprawiedliwości są głównie seniorzy. To zresztą do nich PiS stara się dotrzeć z różnego rodzaju programami. Tymczasem sondaż pokazuje ciekawą tendencję, która może świadczyć o tym, że twardy elektorat będzie w tym roku odpływał od Prawa i Sprawiedliwości.
– Prawie co drugi respondent (47%) w wieku powyżej 50 lat oraz nieco mniejszy odsetek osób (45%) z wykształceniem wyższym nie ma pewności, czy najbliższe wybory w Polsce zostaną przeprowadzone uczciwie. Takiego samego zdania jest niemal połowa badanych (47%) z dochodem w przedziale między 3001 a 4000 zł netto. Co druga osoba z miast liczących między 200 a 499 tys. mieszkańców nie jest pewna, czy najbliższe wybory w Polsce zostaną przeprowadzone uczciwie - komentuje dla "Rzeczpospolitej" wyniki badania Justyna Sobczak, senior project manager w SW Research.
PiS chce fałszować wybory?
Niepokoje Polaków dotyczące uczciwości wyborów mogą iść w parze z gwałtownymi ruchami, które w kwestii ich organizacji dokonuje ostatnio PiS. Chodzi między innymi o zmiany w Kodeksie wyborczym, o czym pisaliśmy zresztą tutaj.
Przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości, w tym sam Jarosław Kaczyński mówili wielokrotnie o chęci zwiększenia liczby lokali wyborczych oraz zabiegach, które mają ułatwić udział w głosowaniu. To między innymi powołanie specjalnych grup, które mają dowozić do urn osoby z problemami komunikacyjnymi.
Drugą kwestią, która mogła wpłynąć na wyniki sondażu, są ostatnie doniesienia medialne (więcej tutaj). Były działacz Prawa i Sprawiedliwości Marek Zagrobelny, w wywiadzie dla "Newsweeka" zasugerował, że zmiany w Kodeksie wyborczym mają umożliwić PiS sfałszowanie wyborów.
– Czerwona lampka zapaliła mi się w głowie już we wrześniu. Jarosław Kaczyński, ogłaszając przy okazji rocznicy wybuchu II wojny światowej, że Polska będzie domagać się reparacji od Niemiec, na jednym oddechu powiedział, że trzeba będzie powołać korpus ochrony wyborów. Później powtarzał to przy innych okazjach, a ja pomyślałem, że robi się niebezpiecznie – stwierdził podczas rozmowy z Renatą Grochal.
– Korpusy ochrony wyborów zawsze były taką partyjną formą ochrony wyborów. Skoro teraz PiS ma władzę, to dla mnie jest jasne, że będą chcieli to jakoś zinstytucjonalizować i dofinansować partyjnymi pieniędzmi – mówi gazecie były działacz PiS. Zdradza, że w latach 2007-2014 był członkiem takich organizacji.
– Powiem z pełną odpowiedzialnością: członkowie tych korpusów byli zawsze gotowi do tego, by fałszować pojedyncze głosy – przekonuje.
– Po prostu dostawia się krzyżyki na kartach do głosowania lub fałszuje się podpisy wyborców. To się robi dyskretnie – tłumaczy były działacz partii rządzącej.
Członek komisji wyborczej bierze dyskretnie długopis, maluje krzyżyk na opuszce palca i przy kontakcie ręki z kartą wyborczą chucha na palec tak, by ten atrament był wilgotny i stawia krzyżyk, jakby odbijał pieczęć na karcie. Jeśli to karta, na której jest oddany głos na Koalicję Obywatelską, to dostawia drugi krzyżyk na liście innej partii, a wiadomo, że jak są krzyżyki na dwóch różnych listach, to głos jest nieważny