Tusk zapowiada program "Cela Plus". Chwedoruk: PiS bardziej się boi czegoś innego
- Donald Tusk od miesięcy obiecuje rozliczenie PiS po tym, jak opozycja wygra wybory
- Przywódca Koalicji Obywatelskiej nazwał to programem Cela Plus
- Opozycja od lat zarzuca PiS wyprowadzanie publicznych pieniędzy i polityczną korupcję
Prof. Uniwersytetu Warszawskiego Rafał Chwedoruk nie dziwi się, że Donald Tusk zapowiada rozliczenie PiS-u.
– To ważna kwestia dla elektoratu opozycji, dla części wręcz priorytetowa – tłumaczy ekspert. Rozmówca naTemat zwraca uwagę na to, że wyborcy opozycji to około 10 milionów ludzi.
W tak wielkiej grupie nawet wspólne poglądy występują w różnym natężeniu.
– Dla niektórych wyborców opozycji rozliczenie PiS jest najważniejszą sprawą po wygranych wyborach. Są jednak i tacy, dla których to tylko jedna z kilku kluczowych spraw, którymi powinien się zająć nowy rząd – opisuje prof. Chwedoruk.
Wykładowca z Uniwersytetu Warszawskiego podkreśla, że pomiędzy tymi grupami występują przepływy. Po tym, jak – zgodnie z jego przewidywaniami – opozycja dojdzie w tym roku do władzy (jego zdaniem to "niemal przesądzone"), proporcje mogą się zmienić, zwłaszcza że narastający kryzys ekonomiczny może sprawić, że polityczne rozliczenia zejdą na dalszy plan. Na pierwszym będą wtedy pieniądze: koszty zakupów, rachunki i pensje, które coraz bardziej tracą na wartości w warunkach wysokiej inflacji.
Rozliczenie PiS. Kiedy jest możliwe?
Jednak same chęci wyborców opozycji to nie wszystko. – Polityka jest jednak sztuką czynienia tego, co możliwe, a nie zapowiadania tego, co niemożliwe – mówi prof. Chwedoruk. Obietnice Tuska w sprawie rozliczenia PiS, wskazuje, są obliczone na konkretny efekt: mobilizowania zaplecza i wskazywania wahającym się wyborcom, że jest wiarygodny w roli "bieguna najodleglejszego od PiS".
Zdaniem politologa po tym, jak opozycja wygra wybory, najprawdopodobniej dojdzie do rozliczenia PiS, ale w bardzo ograniczonym zakresie.
– Być może poleci kilka głów, kilka osób będzie przesiadywać w sądach. Jednak to będą płotki. W generalne rozliczenia nie wierzę – deklaruje politolog.
Dlaczego profesor jest sceptyczny? – W Polsce rozliczenia ograniczają się głównie do debaty o rozliczeniach. Jednak ostatecznie, mimo radykalnych postulatów, zwykle kończyło się na białych rękawiczkach. Wystarczy przywołać Okrągły Stół. Rozliczenia z władzami sprzed 1989 roku miały charakter kosmetyczny – przypomina Rafał Chwedoruk.
Jedną z podstawowych przeszkód na drodze do dogłębnego rozliczenia PiS jest rozkład sił w społeczeństwie. – Wszystko wskazuje na to, że opozycja zwycięży, jednak pozycja Tuska będzie słabsza niż w 2007 roku. Z kolei pozycja Kaczyńskiego będzie mocniejsza niż w roku 2007 czy 2011, bo Prawo i Sprawiedliwość okopało się na poziomie nie mniejszym niż 30 proc. poparcia – argumentuje rozmówca naTemat.
Inaczej mówiąc, pełne rozliczenie PiS będzie mało prawdopodobne w sytuacji, gdy partię Jarosława Kaczyńskiego nadal popiera znacząca część społeczeństwa. Wtedy "masowy" program Cela Plus mógłby wywołać niepokoje, a nawet zamieszki.
– Nowy rząd, który chce rozliczyć poprzedników, musi zdecydowanie wygrać wybory, w pełni panować nad aparatem państwa i mieć za sobą opinię publiczną. Pierwsza i trzecia rzecz są teraz mało realne, więc nowa władza będzie dążyła do utrzymania równowagi. Czasami lubimy myśleć o polityce w zero-jedynkowych kategoriach, ale trzeba pamiętać, nawet jeśli wygra partia, którą popieramy, elektorat innych ugrupowań nie znika – zwraca uwagę prof. Rafał Chwedoruk.
Kolejną kwestią w przypadku zwycięstwa opozycji – o ile nie będzie miażdżące, na co nic teraz nie wskazuje – będzie układ sił w nowym parlamencie. Nowa, krucha większość sejmowa może dążyć do powiększenia swoich szeregów za pomocą transferów mniej znanych posłów PiS.
– Nie będą to byli ministrowie czy nazwiska z pierwszych stron gazet, ale mimo wszystko nadal będą to politycy Zjednoczonej Prawicy. Wtedy głębokie rozliczenia, wraz z biało-czarnym przekazem "my jesteśmy dobrzy, oni źli" nie byłyby zgodne z próbami przyciągnięcia na stronę nowego rządu polityków z prawej strony – tłumaczy politolog.
Jednak to nie jedyne czynniki, które mogą zablokować nieformalny program Cela Plus.
Prof. Chwedoruk: Kluczowy jest czynnik międzynarodowy
Politolog zwraca uwagę na to, że w tej pozornie czysto wewnętrznej sprawie dużo do powiedzenia mają Stany Zjednoczone Ameryki.
– Mówiąc w dużym skrócie: solidnie można rozliczyć takiego wewnętrznego rywala, który na arenie międzynarodowej ma pozycję politycznego bankruta. PiS nie cieszy się nadmierną sympatią administracji Joe Bidena, która wyczekuje zmiany władzy w Polsce. Jednak należy też pamiętać, że politycy PiS podpisywali różne umowy z USA, zawierali kontrakty, pozowali do zdjęć. Nie będzie tak łatwo rozliczać w inny sposób, niż tylko przez odsunięcie od władzy – wskazuje prof. Chwedoruk.
Ekspert przypomina, że poprzednie amerykańskie ekipy wykazywały się sporą dozą pragmatyzmu, gdy współpracowały z ugrupowaniami, z którymi ideowo nie było im po drodze – jak choćby otwarcie antykomunistyczna administracja George'a W. Busha, która nie miała oporów, by układać się z SLD.
Wykładowca zwraca za to uwagę na inny fenomen: z polityki znikają ci, którzy chcieli rozliczyć polskich polityków za działania związane z amerykańskimi więzieniami na terenie Polski, powstałymi w ramach walki z terroryzmem. – Janusz Palikot czy Józef Pinior są już poza czynną polityką, natomiast ci, którzy podejmowali decyzje o współpracy z USA jako rządzący, mają się dobrze i wciąż są obecni w polityce – mówi prof. Rafał Chwedoruk.
Z kolei w samych Stanach, relacjonuje, pomimo szumnych zapowiedzi rozliczeń poprzedników, wszystko rozchodzi się po kościach. Donald Trump jako prezydent nie rozwikłał sprawy Huntera Bidena (syna obecnego przywódcy USA), z kolei ekipa Joe Bidena pociągnęła do odpowiedzialności za szturm na Kapitol tylko bezpośrednich sprawców, a nie inspirujących przemoc Trumpa i jego najważniejszych współpracowników.
– Podobnie jest z rozliczeniami w Polsce. To nie jest tak, że Tusk nie chce, albo Kaczyński nie chciał. Po prostu możliwości mają kres: koszty polityczne rozliczeń są zbyt wysokie – mówi Rafał Chwedoruk.
To nie rozliczenia będą największym problemem PiS, gdy straci władzę
Prof. Rafał Chwedoruk uważa, choć wizja generalnego rozliczenia raczej nie spędza snu z powiek politykom Prawa i Sprawiedliwości, to istnieje coś, co po tym, jak PiS przegra wybory, będzie dla niego znacznie większym problemem.
– PiS nigdy nie miał przełożenia na elity społeczne, więc od 2015 roku musi korzystać ponadstandardowo ze środków publicznych dla rozwoju partii. Gdy Zjednoczona Prawica straci dostęp do środków publicznych, będzie to dla niej potężny cios. Tysiące członków PiS nagle będzie musiało odnaleźć się poza polityką, na rynku pracy. Utrata posad np. w spółkach skarbu państwa zdestabilizuje ich życie na wiele sposobów – przewiduje politolog.
Rozmówca naTemat wskazuje, że PiS nie ma równie luksusowej sytuacji co PSL czy dawne SLD (po połączeniu z Wiosną zmieniło się w Nową Lewicę), które mogło spokojnie przetrwać odsunięcie od władzy nie tylko dzięki subwencji budżetowej, ale też wielkim zasobom organizacyjnym.
– PiS ma trochę przyczółków w samorządach, ale w skali kraju jego możliwości nie są wielkie. Polityka jest znacznie bardziej sprofesjonalizowana, a więc droższa. Utrata władzy przez PiS to odcięcie od publicznych pieniędzy, które będzie ogromnym kłopotem dla członków partii – tłumaczy prof. Chwedoruk.
Zdaniem eksperta formacja Tuska i inne partie opozycyjne dokonały czegoś znaczącego, co często umyka ich zniecierpliwionym wyborcom. – Opozycja przetrwała osiem lat w zwartej formule organizacyjnej do momentu, gdy sytuacja przestała sprzyjać PiS: w kraju narastają trudności ekonomiczne, a w USA do władzy doszli lekceważeni przez prawicę Demokraci – ocenia politolog.
Podczas gdy działacze PiS będą walczyć o finansowe przetrwanie, priorytetem nowej władzy będzie odebranie PiS-owi części wyborców, co będzie dużym wyzwaniem.
– PiS też próbował przyciągnąć do siebie zwolenników opozycji, jednak był niekonsekwentny w stosunku do mniejszych ugrupowań. Najpierw przypuszczał frontalny atak na inne partie i ich zwolenników, potem puszczał oko np. do elektoratu PSL czy Polski 2050, gdy w niektórych kwestiach przyznawał rację ich liderom. I tak w kółko. W efekcie PiS ani nie rozliczył poprzedników, ani nie podebrał wyborców opozycji w znaczącej skali – podsumowuje prof. Rafał Chwedoruk.