11-latek zaginął w zamieci śnieżnej. Chłopca odnaleziono na północnym grzbiecie Pilska

Katarzyna Florencka
27 lutego 2023, 20:06 • 1 minuta czytania
W niedzielę 26 lutego beskidzcy ratownicy GOPR dostali sygnał o 11-letnim snowboardziście, który zaginął na północnym grzbiecie Pilska. Chłopca udało się odnaleźć i bezpiecznie oddać rodzicowi.
Ratownicy GOPR uratowali 11-latka, który zaginął w zamieci śnieżnej Fot. GOPR Beskidy

Akcja GOPR w Beskidach. Zaginiony 11-latek

Ratownicy z Grupy Beskidzkiej Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego zdołali w niedzielę uratować 11-letniego chłopca, który zaginął na północnym grzbiecie Pilska. Jak relacjonują beskidzcy goprowcy na swoich mediach społecznościowych, o godz. 15:10 ratownicy z SR Hala Miziowa otrzymali zgłoszenie o zaginięciu 11-letniego snowboardzisty w rejonie Hali Cebulowej.


"Z dyżurki na pomoc wyruszyli ratownicy dyżurni na skuterach i nartach skiturowych. O godz. 15:55 w ciężkich warunkach (zaspy, zawiany szlak, ograniczona widoczność, opad śniegu i wiatr) dotarli do chłopaka, którego zaopatrzyli w rakiety śnieżne" – opowiadają przedstawiciele GOPR.

Zaginiony chłopiec był w dobrym stanie; ewakuowano go do dyżurki GOPR na Hali Miziowej i przekazano pod opiekę rodzica. Ostatnie zespoły wróciły do stacji ratunkowej o godz. 17:00.

Ratownicy beskidzkiego GOPR przeprowadzili w niedzielę jeszcze jedną akcję ratunkową, na Babiej Górze. W godzinach popołudniowych otrzymali oni zgłoszenie o wypadku podczas trzyosobowej wycieczki, której uczestnicy stracili orientację w terenie przy schodzeniu ze szczytu. Jedna z osób pośliznęła się i zsunęła ok. 100 m na północnym zboczu. Mężczyzna nie był w stanie – ani samodzielnie, ani z pomocą kolegów – wydostać się z powrotem na szlak.

Na pomoc ruszyło dziewięciu ratowników. "Gdy dotarli do mężczyzny, był wyczerpany i mocno wychłodzony. Został zabezpieczony termicznie pakietami grzewczymi i przy wsparciu ratowników o własnych siłach wyszedł na szlak i wraz z kolegami został sprowadzony przez Przełęcz Brona do schroniska na Markowych Szczawinach" – relacjonują goprowcy.

W niedzielę po południu w partiach szczytowych Babiej Góry warunki były bardzo trudne: prędkość wiatru dochodziła do 100 kilometrów na godzinę.

Turyści poszli w Tatry z rocznym dzieckiem

Na początku miesiąca głośno było o turystach, którzy pomimo zagrożenia lawinowego postanowili wybrać się w Tatry z rocznym dzieckiem. We wtorek 7 lutego wieczorem do HZS spłynęła prośba o pomoc trójce turystów, którzy utknęli na odcinku Tatrzańskiej Magistrali pomiędzy Szczyrbskim Jeziorem a Popradzkim Stawem. Turyści nie przyjęli do wiadomości informacji, że ogłoszone zostało tam zagrożenie lawinowe i kontynuowali wycieczkę tą trasą.

W pewnym momencie turyści zrozumieli, że nie dadzą rady iść dalej i wezwali pomoc. Okazało się, że była to kobieta z rocznym dzieckiem oraz jej partner – mężczyzna ważący ponad 150 kilogramów, dla którego droga okazała się ogromnym wyzwaniem. Najtrudniej szło mu się w głębokim śniegu, aż wreszcie opadł z sił całkowicie.

Ratownicy z powodu zaśnieżenia terenu dotarli do turystów na nartach i skuterach śnieżnych. Matka z dzieckiem została przetransportowana do Popradzkiego Stawu, natomiast mężczyznę przewieźli tam na saniach skuterem śnieżnym. Akcja ratunkowa skończyła się o północy.