"Modelowa kariera epoki PiS-u, czyli rzecz o Stanisławie Piotrowiczu"

Karolina Lewicka
27 lutego 2023, 20:00 • 1 minuta czytania
Jeśli nie wiesz, jak się zachować, zachowuj się nieprzyzwoicie. Ten strawestowany cytat z Władysława Bartoszewskiego, w oryginale zachęcający nas do bycia przyzwoitymi, nawet jeśli to się „nie opłaca”, w tej nowej, odwróconej formie może wziąć na swoje sztandary prokurator stanu wojennego, obrońca księdza-pedofila, sejmowa twarz destrukcji polskiego sądownictwa, upartyjniony sędzia fasadowego Trybunału Konstytucyjnego – Stanisław Piotrowicz.
Stanisław Piotrowicz fot Jacek Dominski/REPORTER n/z: Stanislaw Piotrowicz

Lata lecą, zmieniają się epoki, ustroje i rządy, a Stanisław Piotrowicz stale konsekwentny w swym dziele opowiadania się po stronie niegodziwości. Nieustannie po złej stronie mocy. Wierny i lojalny w służbie tych, którzy szlachetnością nie grzeszą, ale dzięki którym może się urządzić w życiu. 


Ostatnie rewelacje na jego temat, ujawnione przez GW, tylko dopełniają tego obrazu. Oto córka prokuratora/posła/sędziego Piotrowicza miała przystąpić do egzaminu sędziowskiego. Ojciec postanowił pomóc w zwyczajowy dla siebie sposób – szwindlem.

Barbara Piotrowicz miała zakreślić na teście tylko te odpowiedzi, których była pewna, resztę – do czego Stanisław Piotrowicz namawiał członka komisji egzaminacyjnej – miała być przez tego sędziego dopisana „czarnym długopisem”, gdyż takiego używała Barbara. Poproszony o „uprzejmość” odmówił. Sytuację znamy z przypadkowo zarejestrowanej rozmowy dwóch sędziów, jej prawdziwość potwierdził także sędzia Edward Loryś, były prezes Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu.

Nihilista moralny

Piotrowicz idzie w zaparte. Twierdzi, że mu córkę prześladują. Która, swoją drogą, odnalazła się w ostatnich latach na godnym stanowisku w Prokuraturze Krajowej. Do elitarnego wydziału Przestępczości Zorganizowanej powołano ją bez konkursu. Wcześniej – w 2016 roku – także bez konkursu, otrzymała awans do prokuratury rejonowej w Krośnie. Decyzję podjął Bogdan Święczkowski, dziś kolega Stanisława Piotrowicza w TK. Barbara Piotrowicz od 2016 roku pnie się po szczeblach prokuratorskiej kariery w tempie dość zawrotnym – czytamy w piśmie Stowarzyszenia Prokuratorów „Lex Super Omnia”. 

Piotrowicz, na co zwrócił uwagę filozof, prof. Jan Hartman, to typowy przedstawiciel tradycji amoralistycznej w polityce. Nihilista moralny. Kimś takim był słynny Książę, opisany przez Machiavellego, ale gorszącym nadużyciem byłoby porównanie tych dwóch postaci – Księcia i Piotrowicza. Bo jednak celem, uświęcającym środki było dla Księcia państwo: jego jedność, stabilność i bezpieczeństwo.

Dlatego właśnie polityk koncentruje się raczej na warunkach skutecznego działania, abstrahując częstokroć od problemów i wyzwań etycznych. Przypadek Piotrowicza to inna para kaloszy, zwyczajne plugastwo, definiowane jako zachowanie budzące wstręt, odrazę, u którego podstaw leży wyłącznie własny interes. 

Stanisław Piotrowicz, członek PZPR od 1978 do 1989 roku. Odznaczony w 1984 roku Brązowym Krzyżem Zasługi PRL za m.in. „uczestnictwo w pracach organizacji partyjnej”.

I Stanisław Piotrowicz, który krzyczy z uśmiechem do ław opozycyjnych „precz z komuną!”.

Stanisław Piotrowicz, prokurator PRL-u, oskarżający działacza „Solidarności” z Jasła. 

I Stanisław Piotrowicz, który się tego wypiera, kłamie, że nie podpisał aktu oskarżenia, a kiedy poseł Krzysztof Brejza pokazuje mu skan dokumentu, to milczy. 

Stanisław Piotrowicz, poseł, składający w Sejmie projekty uchwał o konwalidacji wadliwych aktów prawnych dotyczących wyboru sędziów TK, co otwiera drogę dla sędziów dublerów.

Stanisław Piotrowicz, niszczący Trybunał Konstytucyjny i krzyczący jednocześnie, że właśnie „toczy batalię o przywrócenie ładu konstytucyjnego”.

Stanisław Piotrowicz, członek składu TK orzekającego, że jeden z fundamentalnych przepisów Europejskiej Konwencji Praw Człowieka jakoby narusza naszą konstytucję (i to w tym samym dniu, w którym Rosja ogłasza, że opuszcza Radę Europy, której państwa członkowskie umowę tę zawarły). Wstydu nie macie – komentuje to orzeczenie i termin jego ogłoszenia prof. Adam Bodnar. 

I Stanisław Piotrowicz, nakazujący Bodnarowi, by tytułował go „wysokim trybunałem”.

Stanisław Piotrowicz, prokurator w wolnej Polsce, który podczas procesu staje się obrońcą księdza-pedofila z Tylawy i z zaangażowaniem przekonuje, że „ksiądz jedynie dawał ciumka” lub „gilgotał brodą”, a palce w kroczu stanowiły zabieg bioenergoterapeutyczny.

Stanisław Piotrowicz, który sędziów nazywa złodziejami. 

Stanisław Piotrowicz, w całej rozciągłości swego charakteru, działań oraz zachowania, jest dla prezesa PiS-u wymarzonym członkiem drużyny władzy. Jego życiorys świadczy za nim, nie przeciwko niemu. Im więcej ma na sumieniu, tym pewniejszy jego zaangażowania i lojalności może być Jarosław Kaczyński. Tym na coraz bardziej plugawych odcinkach służbę można mu powierzać. Sprosta. Doskoczy. Doszlusuje. Byle się tylko opłacało, byle były profity i możność trwania przy ekipie, która rządzi.

Gdy wielokrotnie rozmawiałam z posłem Piotrowiczem na sejmowych korytarzach podczas pierwszego etapu burzenia naszego wymiaru sprawiedliwości, i widziałam jego niewzruszoną pewność w słowie i czynie, wręcz samozadowolenie (uśmiech nie schodził mu z twarzy i wcale nie sprawiał wrażenia sztucznego), zastanawiałam się, czy nie ma, tak po ludzku, wstydu.

Jednak rozwój jego kariery w kolejnych latach ewidentnie wskazuje na to, że nie ma nawet zielonego pojęcia, czym ów wstyd jest. 

Czytaj także: https://natemat.pl/470375,pis-to-kasta-oto-co-pokazuje-relacja-ws-egzaminu-corki-piotrowicza