Zamiennik cukru na cenzurowanym? Dietetyk: To nadal "zdrowszy cukier", a badania trzeba umieć czytać

Beata Pieniążek-Osińska
02 marca 2023, 22:05 • 1 minuta czytania
Wiele osób z powodu diety szuka zdrowszych zamienników cukru. Jeden z nich trafił na cenzurowane. Wiele portali napisało o wynikach badań dotyczących erytrytolu, strasząc skutkami jego stosowania. Dietetyk Kamil Paprotny w rozmowie z naTemat.pl ostrzega, ale nie przed erytrolem, a przed nieumiejętną interpretacją badań i szkodliwym straszeniem pacjentów.
Nie rezygnuj z alternatywy dla białego cukru - radzi dietetyk. East News

Erytrytol, znany również jako erytrol lub E 968, to powszechny zamiennik cukru. Obok stewii czy ksylitolu, zaliczany jest do często stosowanych zamienników cukru. Smakuje i wygląda jak cukier biały, ale nie dostarcza nam zbędnych kalorii (ma bardzo niską wartość energetyczną - jego 1 g dostarcza ok. 0,2-0,4 kcal). Znaleźć go można w wielu dietetycznych potrawach czy napojach.

Dzięki temu erytrytol nie wpływa na poziom glukozy i insuliny we krwi. Jego indeks glikemiczny (IG) jest równy zeru, co powoduje, że jest słodzikiem przyjaznym dla osób chorych na cukrzycę, osób z insulinoopornością oraz osób, które chcą pozbyć się nadmiarowych kilogramów.

Wiele mediów straszy erytrytolem po ostatniej publikacji jednego z badań. Jednak artykuły te nie zawierają analizy badania, a ich wymowa może przestraszyć pacjentów przed alternatywą dla białego cukru.

Tytuły, aby się klikało

Dietetyk Kamil Paprotny w rozmowie z naTemat.pl pytany o te publikacje nie ma wątpliwości, że niektóre media podeszły do tematu w mało profesjonalny sposób, upraszczając wnioski i nadając tytuły, które będą się dobrze klikały, ale nie biorąc pod uwagę tego, że mogą zaszkodzić części pacjentów.

– Pojawiły się nagłówki w mediach, że popularny słodzik erytrytol, może zwiększać ryzyko zakrzepicy, a przez to zawałów i udarów. Takie teksty mogą przestraszyć. Trudno się dziwić, przecież słodzik ten jest okrzyknięty jednym z najzdrowszych zamienników cukru – podkreśla Kamil Paprotny.

Jak dodaje, "badanie, na które wskazują media, nie jest jednak takie, jakim się wydaje, a opisała to dobrze naukowczyni dr Nicola Guess w swoich wpisach na Twitterze". Wskazuje ona, że już po pierwszych zdaniach artykułu opisującego badanie w piśmie Nature Medicine, zrezygnowała z dalszego czytania na rzecz serialu w telewizji.

Niewystarczające wyniki, twarde tezy

Kamil Paprotny tłumaczy, że badanie dotyczyło zaledwie ośmiu osób i były bez próby porównawczej, co świadczy o jego "niepewnej" wartości.

– Badacze jako główny czynnik i najsilniejszy argument wystosowali krążący w krwiobiegu erytrytol jako czynnik korelujący z poważnymi zdarzeniami sercowo-naczyniowymi. Problemy z tym argumentem są przynajmniej dwa. Po pierwsze korelacja nie oznacza przyczynowości! (...). Dodatkowo trzeba także wspomnieć o przyczynowości wstecznej i o tym, że cała grupa badanych była w grupie ryzyka. Mamy więc problem i z samą grupą, i możliwymi wnioskami – wyjaśnia Kamil Paprotny.

Po drugie - jak dodaje - erytrytol jest wytwarzany w organizmie w wyniku przemiany glukozy. Same przemiany mogą być nasilone stresem oksydacyjnym. Dietetyk podkreśla, że nie zbadano czy wysoki poziom erytrytolu pochodził z produkcji go przez organizm czy ze spożycia go.

– Badacze sprawdzili na ludziach hipotezę o agregacji płytek krwi związanej ze stężeniem poposiłkowym erytrytolu, ale nie skontrolowali tego pod kątem tego wytwarzanego w organizmie i tego, który jest spożywany z posiłkiem. Dlaczego to ważne? Ponieważ stężenie erytrytolu we krwi po posiłku może rosnąć w wyniku przemian metabolicznych. Samo to już zwiększa ryzyko incydentów. Wyciąganie wniosku, że to erytrytol z jedzenia jest przyczyną, bez uwzględnienia tego czynnika, może dawać błędne wyniki – wyjaśnia dietetyk.

Wylicza ponadto inne okoliczności, które w jego opinii podają w wątpliwość badanie.

– Badanie było bez randomizacji, mała grupa badanych (8 osób), co już wprowadza nutę… "niepewności" – wskazuje.

Napędzanie afery ze szkodą dla pacjentów

Dietetyk przekonuje, że powołując się na wyniki badań i pisząc tytuły, które mogą mieć wpływ na decyzje pacjentów i ich zdrowie, ważne jest, aby mieć dostęp do pełnych wyników badań, ale też rozumieć procesy badawcze i potrafić czytać badania.

Jak dodaje, to jest trudne. – Na szczęście, tak jak w tym przypadku, jest osoba, która ma dostęp i wyjaśni, o co chodziło w badaniu – podkreśla Kamil Paprotny odsyłając do publikacji dr Nicoli Guess.

Nie wyrzucać erytrytolu

Kamil Paprotny apeluje, aby nie wyrzucać erytrytolu i nie rezygnować z alternatywy dla białego cukru, bo to ten ma bardzo negatywne skutki dla naszego zdrowia.