Poruszające słowa mamy zabitego 16-latka z Zamościa. Skatowano go w dzień na oczach ludzi
– Ja nie wierzyłam. Co mogłam poczuć? Jestem osobą, która wiele w życiu przeszła – powiedziała mama skatowanego w Zamościu Eryka w rozmowie z dziennikarką Polsat News. 16-latek został śmiertelnie pobity 28 lutego w centrum miasta, gdy szedł w odwiedziny do babci. Był brutalnie bity i kopany. W zasięgu zdarzenia znajdowały się kamery monitoringu, które zarejestrowały moment przed pobiciem i po nim. W sprawie zatrzymano czterech nastolatków, a w czwartek pojawiły się nowe szczegóły na temat okoliczności tragedii.
Matka 16-letniego Eryka zabrała głos ws. śmiertelnego pobicie syna. "Ci ludzie są tak samo winni"
Przypomnijmy: "Fakt" ujawnił relację jednego z rówieśników ofiary, który mówił: "Podobno nie rozliczył się z nimi. Nie oddał kasy za e-papierosa. Zaczepili go i zaczęli bić. Sporo osób na to patrzyło, nawet wtedy jak klęczał i prosił, żeby mu odpuścili".
Samo pobicie trwało kilka minut, a sprawcy po skatowaniu Eryka spokojnie oddalili się z miejsca zdarzenia. Po karetkę, jak opisuje Polsat News, miał zadzwonić w końcu przypadkowy świadek. Prokuratura Okręgowa w Zamościu przesłuchuje w czwartek zatrzymanych nastolatków: dwóch 16-latków, 16-letnią dziewczynę i 17-latka.
Jak podała wcześniej st. asp. Katarzyna Szewczuk z Komendy Miejskiej Policji w Zamościu, funkcjonariuszom udało się ustalić personalia zatrzymanych osób po rozmowie z okolicznymi mieszkańcami i dokładnym przeglądzie kamer monitoringu miejskiego.
Czytaj też: "Klęczał i prosił, żeby mu odpuścili". Wstrząsające kulisy zabójstwa 16-latka w dzień na ulicy
Mama chłopaka nie kryje rozżalenia, że świadkowie pobicia pozostali bierni i tylko przyglądali się działaniom sprawców: zwłaszcza że wszystko działo się w centrum miasta, w ciągu dnia.
– Skoro jesteśmy społeczeństwem, ludźmi, którzy żyją obok siebie, to powinniśmy reagować, chociażby krzyczeć. Jeśli nie mogę odciągnąć napastnika, to powinnam krzyczeć "Ratunku! Pomocy!". A tutaj stoją w milczeniu bierni i przyglądają się. Ci ludzie tak samo są winni, że patrzyli – powiedziała w rozmowie z dziennikarką Polsat News.
Kobieta podkreśliła, że chce mówić o swojej tragedii otwarcie, bo sytuacja może się powtórzyć. - Eryk był spokojnym dzieciakiem, to tak nie powinno być. Młody człowiek, który się nieźle uczył, spokojny, pomocny rodzinie, pisał muzykę, chodził na siłownię, chodził do babci, kochał zwierzaki... To nie może tak być – mówiła, dodając, że Eryk nie sygnalizował, by miał problemy z kolegami.
– Powinniśmy mówić, nagłaśniać, bo dzisiaj jest moje dziecko, jutro może być twoje, czyjeś inne czy ktoś starszy – powiedziała na koniec kobieta.
W piątek o godzinie 15 przez Zamość ma przejść czarny marsz przeciwko przemocy. Udział zadeklarowali w nim m.in. koledzy Eryka ze szkoły.
Czytaj też: Śmiertelne pobicie 16-latka z Zamościa. Policja zatrzymała czwórkę nastolatków