Nadciągają filmy z naćpanymi zwierzętami. Jest "Kokainowy miś", będzie jeszcze rekin i aligator
- "Kokainowy miś" to film w reżyserii Elizabeth Banks. W filmie zagrali m.in. Keri Russel ("Zawód: Amerykanin"), Margo Martindale ("Mrs. America") oraz w swojej ostatniej roli: Ray Liotta ("Chłopcy z ferajny").
- Komediowy horror z naćpanym niedźwiedziem, który atakuje turystów, już możemy oglądać w polskich kinach. Rozpoczął nowy trend na filmy ze zwierzętami w narkotycznym szale.
Horrory z morderczymi zwierzakami towarzyszą kinu niemal od początku. Niemal każdy popularny gatunek doczekał się strasznego filmu: były już zabójcze ptaki, rekiny, komary, dziki, niedźwiedzie, ślimaki, anakondy, ryjówki, a nawet zombiebobry. Naćpane zwierzaki, które zabijają ludzi to jednak coś stosunkowo nowego i świeżego.
"Kokainowy miś" to zwariowany horror komediowy, ale prawdziwa historia jest już tak wesoła
"Kokainowy miś" to film, który na długo przed premierą wywołał spore zainteresowanie widzów. Historia wydaje się niedorzeczna, ale jest minimalnie inspirowana faktami. W 1985 roku znaleziono bowiem martwego niedźwiedzia w lesie w stanie Georgia. Okazało się, że zmarł od przedawkowania kokainy. Pożarł aż 40 kilogramów towaru.
– Nie ma na tej planecie ssaka, który by to przeżył. Krwotok mózgowy, niewydolność oddechowa, hipertermia, niewydolność nerek, niewydolność serca, udar. Powiedz cokolwiek, a ten niedźwiedź to miał – mówił lekarz sądowy, który zajrzał mu w bebechy. Niedźwiedź zjadł koks, który wcześniej wypuścił słynny przemytnik Andrew Thornton, a cała jego historia jest jeszcze bardziej szalona i pewnie też kiedyś doczeka się filmu.
Film Elizabeth Banks wyciąga z niej sam motyw, o którym nie wiemy nic i dorabia fabułę: co się działo z misiem zaraz po tym, gdy zjadł górę kokainy? Nie ma dowodów na to, że kogoś zabił w narkotycznym szale, ale właśnie o tym jest ten horror. I wyszło to naprawdę nieźle i zabawnie, o czym możecie przeczytać w recenzji "Kokainowego misia" pióra Mai Mikołajczyk.
"Kokainowy miś" nie jest hitem jak "Avatar", jednak na siebie zarobił - kosztował 30-35 mln dolarów, a wpływy z biletów na całym świecie przekroczyły 56 milionów dolarów, czyli powyżej oczekiwań. Nic więc dziwnego, że już kręcone są podobne horrory, choć tworzone przez innych twórców znanych miłośnikom filmów klasy B i wyżej.
Jeszcze w tym roku wyjdą filmy z kokainowym rekinem i metamfetaminowym aligatorem
Najbliższy, przynajmniej pod kątem tytułu, będzie "Cocaine Shark" ("Kokainowy rekin") od studia Wild Eye Releasing. Ma o wiele mniejszy budżet, co zresztą widać po tak okropnym, że aż pięknym, trailerze. Nie trafi nawet do kin, tylko od razu na VOD i DVD - 7 lipca 2023 roku.
To historia jeszcze bardziej absurdalna - baron narkotykowy wypuszcza na ulice nowy silnie uzależniający narkotyk, który testowany na rekinach w tajnym laboratorium. Po eksplozji w tymże ośrodku "badawczym" zmutowane zwierzęta (jeden wygląda jak skrzyżowanie rekina młota z homarem) wydostają się na wolność i sieją spustoszenie.
Drugi film, którego też raczej nie zobaczymy w kinach (chyba, że na maratonach klasy B), to "Attack of the Meth Gator" ("Atak Meta Gatora"). Za to anty-dzieło wzięło się kultowe studio The Asylum, które ma na koncie m.in. "Rekinado", "Titanic II" czy "Megarekin kontra krokozaurus". Nowy film nie ma być zwykłą parodią "Kokainowego misia", bo pomysł na niego narodził się wcześniej i też w minimalnym stopniu inspiruje się faktami. Powiedzmy.
Nie słyszeliśmy o aligatorze, który zmutował po spożyciu metamfetaminy i mści się na ludziach, ale policja z Tennesse w 2019 roku odradzała narkomanom spłukiwania towaru w toalecie, bo skażona woda potem trafiała do rzeki i zatruwała zwierzęta (naprawdę). Możemy się więc spodziewać, że właśnie taki będzie punkt wyjścia kręconego filmu. Premiera również w tym roku.