Szokujące słowa ministra. Zasugerował, że ambasador USA jest "rzecznikiem" TVN
- Reportaż stacji TVN24 o pedofili w Kościele i roli Jana Pawła II wywołał szeroką debatę w Polsce
- Na cenzurowanym rządzących znalazł się nawet ambasador USA w Polsce. Jeden z ministrów w MFiPR uważa, że jest on "rzecznikiem" tej stacji
– To elementarz wojny hybrydowej, czyli atak na system wartości innego kraju. (...) Dla Polaków postać Jana Pawła II jest kluczowa. Co wspólnego miał ambasador USA z tym, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nałożyła na TVN karę? W tej sprawie się wypowiadał. (..) Skoro sami weszli w rolę "rzecznika" tej stacji, to jak jest ważna sprawa dotycząca tej stacji, to trzeba prozmawiać – przekonywał w programie "Tłit" Wirtualnej Polski wiceminister w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej Marcin Horała.
Horała sugeruje, że ambasador USA jest "rzecznikiem" TVN
I dodał: "Był niedawno u nas Joe Biden. W przemówieniu wspominał o roli Jana Pawła II. Jeżeli stacja, której właścicielem jest kapitał amerykański, w którego imieniu ambasada USA się wypowiadała, atakuje tezy prezydenta USA, to warto się upewnić, że ambasada jest tego świadoma".
TVN24 wyemitował na początku marca reportaż "Franciszkańska 3" z cyklu "Bielmo" Marcina Gutowskiego, dotyczący tuszowania pedofilii w polskim Kościele katolickim przez Karola Wojtyłę w okresie, w którym pełnił funkcję kardynała krakowskiego.
Autor reportażu rozmawiał z ofiarami podlegających mu księży pedofilów, ich bliskimi, świadkami i tymi, którzy mieli osobiście informować kardynała Wojtyłę o przestępstwach podlegających mu księży. Dotarł też do oficjalnych kościelnych dokumentów potwierdzających działania i zaniechania przyszłego papieża.
Prawica histerycznie broni Jana Pawła II
Po emisji reportażu prawica i rządzący zaczęli bronić papieża. Sejm podjął nawet uchwałę w sprawie obrony dobrego imienia Jana Pawła II. Zaproponowali ją politycy rządzącej Zjednoczonej Prawicy.
Z kolei MSZ wezwało krótko po emisji reportażu na spotkanie ambasadora USA w Polsce Marka Brzezinskiego. "W związku z działaniami jednej ze stacji telewizyjnych, będącej inwestorem na polskim rynku, MSZ zaprosiło ambasadora Stanów Zjednoczonych. MSZ uznaje, że potencjalne skutki tych działań są tożsame z celami wojny hybrydowej mającej na celu doprowadzenie do podziałów i napięć w polskim społeczeństwie"– podano wtedy w komunikacie polskiego MSZ. W jego pierwszej wersji była informacja " o wezwaniu ambasadora Stanów Zjednoczonych", a nie "zaproszeniu".
Całą dość bulwersującą sprawę komentował w naTemat znawca protokołu dyplomatycznego dr Janusz Sibora. – Pierwsze pytanie: kto podjął decyzję? Nawet obserwując w Sejmie, jestem przekonany, że to decyzja polityczna, podjęta na Nowogrodzkiej – zastanawiał się Sibora, dodając, że możliwe, iż tę decyzję podjął prezes PiS lub ktoś z jego bliskich współpracowników.