Ukraiński dowódca udzielił Amerykanom szczerego wywiadu. Poniósł surowe konsekwencje
- "The Washington Post" rozmawiał z dowódcą batalionu działającego w ramach 46. Brygady Powietrznodesantowej. Żołnierz wyraził zaniepokojenie sytuacją na froncie
- Wojskowy mówił o słabym przygotowaniu części walczących Ukraińców. Powiedział także o brakach w amunicji i porzucaniu pozycji bojowych w trakcie walki
- – Jako patriota mojego kraju martwię się o swój kraj. Zawsze istnieje wiara w cud – powiedział. Tuż po wywiadzie został zdegradowany
Ukraiński dowódca udzielił zaskakującego wywiadu. Natychmiast poniósł konsekwencje
– Jako patriota mojego kraju martwię się o swój kraj. Zawsze istnieje wiara w cud. Albo będzie masakra i trupy, albo zawodowa kontrofensywa – powiedział w rozmowie z "The Washington Post" dowódca batalionu, będącego częścią 46. Brygady Powietrznodesantowej.
W wywiadzie dla amerykańskiego dziennika stwierdził, że w Ukrainie wielu wojskowych jest nieodpowiednio przeszkolonych. W wyniku strat ponoszonych przez Wołodymyra Zełenskiego na front mają być wysyłani niekompetentni ochotnicy. Część z nich ma mieć problemy z prawidłową obsługą broni czy granatów.
To ma utrudniać prowadzenie działań bojowych. Wojskowy zwrócił także uwagę na braki w amunicji i wysokie straty. Jak stwierdził, jego batalion liczył 500 żołnierzy. 100 zginęło w walce, a pozostałych 400 odniosło obrażenia. Ukraiński żołnierzy wyraził także zaniepokojenie możliwościami obronnymi swojej armii w przypadku kolejnej kontrofensywy w wydaniu Władimira Putina.
Rzecznik Sił Powietrznodesantowych prostuje słowa żołnierza
Tuż po publikacji wywiadu wojskowy został zdegradowany. W rozmowie z "Ukraińską Prawdą rzecznik Sił Powietrznodesantowych Walerij Szewczenko potwierdził, że mężczyznę usunięto ze stanowiska dowódcy batalionu, a także przeniesiono go do ośrodka szkoleniowego.
Jak podkreślił, żołnierz nie poprosił ani nie otrzymał zgody na udzielanie wypowiedzi dla prasy. Miał także wyolbrzymić straty oraz przesadzić, mówiąc o niskich kompetencjach niektórych osób walczących na froncie.
Warto podkreślić, że ukraińscy żołnierze od początku wojny są szkoleni między innymi z obsługi technologii, dostarczanych do Kijowa przez NATO. Z krajów bałtyckich, Europy Zachodniej oraz USA płynie między innymi amunicja, kamizelki kuloodporne, hełmy, drony, śmigłowce, wozy bojowe, czołgi, pociski przeciwpancerne, czy systemy antyrakietowe.
Jeszcze przed wojną zaś Polska i Litwa zaczęły szkolić Ukraińców w ramach Brygady im. Wielkiego Hetmana Konstantego Ostrogskiego. Dzięki tej współpracy nasi sąsiedzi poznają taktyki operacyjne stosowane przez Pakt Północnoatlantycki.