Prokremlowski bloger zginął w wybuchu w Petersburgu. Ładunek miał znajdować się... w statuetce
- W wybuchu w kawiarni w Rosji zginęła jedna osoba, 32 zostały ranne
- Śmiertelne obrażenia odniósł prorządowy bloger
- Niewykluczone, że był to celowy zamach na jego życie
- Rosyjska policja poszukuje w tej sprawie młodej kobiety
W niedzielę 2 kwietnia doszło do wybuchu w kawiarni Street Bar Cafe w Sankt Petersburgu w Rosji. Ranne zostały 32 osoby, 10 jest w stanie ciężkim. W eksplozji zginęła jedna osoba – bloger wspierający Kreml Władlen Tatarski.
Władlen Tatarski prowadził w lokalu propagandowe spotkanie. Ładunek, który eksplodował, miał zostać ukryty w figurce żołnierza, którą otrzymał. Rosyjskie media podają, że w związku z wybuchem poszukują młodej kobiety.
Przypomnijmy, że Władlen Tatarski był zwolennikiem idei "Noworosji", czyli "nowego państwa rosyjskiego", które miałoby rozciągać się od Charkowa po Odessę. Był orędownikiem rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
Mężczyzna regularnie uczestniczył w wiecach organizowanych przez prezydenta Rosji Władimira Putina. Na jednym z nich powiedział o Ukraińcach, że "wszystkich zabijemy i okradniemy".
– Wszystkich pokonamy, wszystkich zabijemy, wszystkich okradniemy. Wszystko będzie tak, jak nam się podoba – mówił na nagraniu z 2022 r., kiedy Władimir Putin ogłaszał "wojskową operację specjalną", czyli wojnę.
40-letni Tatarski pochodził z obwodu donieckiego na wschodzie Ukrainy i walczył po stronie separatystów. Wcześniej odbywał karę pozbawienia wolności za napad z bronią w ręku. Na swoim kanale nawoływał do "zaanektowania Ukrainy".
Jego kanał na Telegramie zgromadził ponad 500 tys. obserwujących. Ze względu na swoje poglądy został objęty sankcjami przez ukraińskie władze. Miał zakaz wstępu do kraju przez 10 lat, a jego majątek został skonfiskowany. Rosyjskie obywatelstwo uzyskał w 2021 roku.
"Należy skończyć z państwem Ukraina wcześniej czy później. To musi być nasza polityka" - pisał w swoim ostatnim poście w social mediach, który zamieścił w sobotę. Niejednokrotnie krytykował też rosyjskie wojsko za nieudolność w walce z Ukrainą.
W czasie spotkania w kawiarni młoda kobieta wręczyła mu statuetkę w kształcie żołnierza, co widać na jednym z nagrań. To w niej miał być umieszczony ładunek wybuchowy. Rosyjskie media podają, że to 26-letnia aktywistka antywojenna Daria Trepowa – nie wiadomo jednak, czy to prawda.
– Nagle nastąpił wybuch. Wybiegłem na zewnątrz z całym tłumem, ale to był naprawdę szok, wciąż dzwoni mi w uszach. Po eksplozji jeszcze bardziej dzwoniło mi w uszach. Wszyscy po prostu biegli, potykali się, panikowali – cytuje uczestnika spotkania portal Meduza.
Informację o śmierci mężczyzny potwierdził rosyjski resort spraw wewnętrznych. Jeśli Tatarski został zabity celowo, byłoby to drugie zabójstwo osoby związanej z atakiem na Ukrainę na terenie Rosji. Wcześniej zabito Darię Duginę - córkę rosyjskiego stratega.
"Aparat rosyjskiej propagandy wykorzystuje śmierć rosyjskiego propagandysty do deprecjonowania obrazu Ukrainy. W. Tatarski jest kreowany na 'ofiarę ukraińskiego reżimu', a sama Ukraina na 'państwo terrorystyczne'. Rosja na tym tle przedstawiana jest jako państwo 'walczące z terroryzmem' a promujący nienawiść propagandysta kreowany jest na 'męczennika' - całkowite zniekształcenie rzeczywistości" - ocenia dr Michał Marek, badacz rosyjskiej propagandy z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełeńskiego ocenia, że zamach jest oznaką pęknięć wśród rosyjskich oficjeli. Z kolei władze Kremla sugerują, że za atakiem stoi Kijów.