
Dominikanin ojciec Marcin Mogielski to duchowny, który podczas kazania odniósł się do reportażu o Janie Pawle II i przyznał przed wiernymi: "Byłem krzywdzony jako ministrant". Potem mówił jeszcze: "w Kościele osoby krzywdzone się nie liczą". Teraz w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" ponownie zabrał głos i opisał, z jakimi reakcjami spotkało się jego wyznanie.
– Ja byłem skrzywdzony, jako pobożny ministrant wysyłany do kościółka przez mamusię i tatusia. I jak grochem o ścianę! Mało tego, prawda jest używana przeciwko nam (...) Czy ktoś stanął po mojej stronie? Do tej pory nie – to słowa wypowiedziane przez o. Marcin Mogielskiego podczas prowadzonej przez niego mszy w kościele św. Wojciecha we Wrocławiu pod koniec marca.
W trakcie kazania nie ukrywał, że odnosi się do reportażu Marcina Gutowskiego pt. "Franciszkańska 3". Stwierdził wprost, że "Kościół, szczególnie polski, ogarnęła ciemność".
Jasno odniósł się do ustaleń reportera TVN 24, z których wynika, że Karol Wojtyła miał tuszować przestępstwa pedofilskie w Kościele katolickim. – Czy było, czy nie było – trzeba to sprawdzić, otworzyć archiwa – przekonywał. Dodał też: "Trzeba spotkać się z ofiarami, wysłuchać osób skrzywdzonych. A nie krzyczeć: 'to nieprawda, to nieprawda, precz z synagogi, nie chcemy tego widzieć, nie chcemy słyszeć'".
O. Mogielski opisał reakcje po słynnym kazaniu. Jego przełożeni zareagowali ciszą
Nagranie z kazaniem duchownego błyskawicznie zyskało popularność w mediach społecznościowych, obejrzało je kilkaset tysięcy osób. W poniedziałek "Gazeta Wyborcza" opublikowała wywiad z o. Mogielskim. Duchowny mówi w nim, jak zareagowano na jego kazanie.
– Dostałem setki wiadomości od ludzi z całego świata z gratulacjami, to często były głębokie historie. Cieszę się, że może niektórym kazanie dodało odwagi, że nie są sami – powiedział.
Dodał też: "Tylko dlaczego głoszenie Ewangelii i stawanie po stronie skrzywdzonych i wykluczonych jest czymś niezwykłym? Wystarczy, że ksiądz z ambony opowie się po stronie kobiet, jest życzliwy dla osób nieheteronormatywnych, wspiera niechcianych uchodźców na granicy białoruskiej albo chce dawać komunię osobom w trudnych związkach, i zaraz jest sensacja".
– Mówiono, że zaatakowałem w kazaniu Jana Pawła II, ale wszystkim powinno zależeć na wyjaśnieniu jego roli – powiedział. Jak zaznaczył, jego przełożeni na wyznanie podczas kazania zareagowali ciszą. – Widziałem za to komentarze pod kazaniem, żebym umarł, bo pluję na świętość, ktoś pisał: "zdechnij wieprzu" – typowy hejt. Ale większość jest pozytywna i to mi daję siłę – tłumaczył.
Wskazał też, że czuje się w Kościele osamotniony. – Wbrew temu, o co się mnie oskarża, ja wcale nie atakowałem papieża. Można nawet powiedzieć, że stanąłem w jego obronie. Bo musimy oddzielić człowieka od zaniedbań, błędów czy nawet grzechów. On nie jest swoim zachowaniem. I każdego należy tak traktować – zaznaczył.
Jak dodał, Jan Paweł II był i jest dla niego autorytetem, pisał też o papieżu swoją pracę magisterską. – A cokolwiek złego zrobił i zostanie to pokazane, nazwane i wytłumaczone, nie sprawi, że przestanę w nim widzieć tego, co dobre. Chcę jednak zrozumieć dlaczego – skwitował.
Jan Paweł II a pedofilia. Co wiedział papież?
W reportażu TVN24 "Franciszkańska 3" ujawniono nazwiska księży, których przestępstwa miał ukrywać Karol Wojtyła. Niektóre dowody ws. księży Sadusia, Surgenta i Loranca dziennikarz Marcin Gutowski znalazł w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej.
W przypadku ks. Sadusia dziennikarze zdobyli też list Karola Wojtyły, który – wnioskując o przeniesienie oskarżanego o pedofilię Sadusia – pisał do swojego austriackiego odpowiednika kard. Franza Königa. Wskazywał w liście, że duchowny w Austrii będzie zajmował się pracą naukową, a wśród jego zainteresowań jest "wpływ cywilizacji technicznej na psychikę dziecka".
W niedzielę przez kilka polskich miast przeszły marsze papieskie, Janowi Pawłowi II poświęcono też specjalne wydanie "Wiadomości" TVP. Widzowie mogli usłyszeć m.in., że "Polacy nie uwierzyli w kłamstwa o papieżu" i wyliczano, że materiał TVN24 na jego temat "powstał przy użyciu esbeckich metod". Przekazano też: "Telewizja TVN, założona przez konfidentów komunistycznej bezpieki, zaatakowała świętego Jana Pawła II, emitując szkalujący go pseudoreportaż".
W "Wiadomościach" TVP nie padło jednak, o jakie konkretnie "ataki" i nie odniesiono się konkretnie do tego, co właściwie zarzuca się papieżowi. Prowadząca program Danuta Holecka wygłosiła za to: "Święty Jan Paweł II jest i na zawsze pozostanie świętym".
Nie tylko w reportażu TVN 24 poruszono kwestię wiedzy Jana Pawła II o przypadkach molestowania nieletnich. Holenderski dziennikarz Ekke Overbeek, autor książki "Maxima Culpa. Jan Paweł II wiedział" również drobiazgowo opisał, że Karol Wojtyła już jako arcybiskup wiedział o pedofilii w Kościele, jednak odwracał wzrok od ofiar.
– Jan Paweł II dostawał setki listów od ofiar i nigdy nie było odpowiedzi. Odwracał zawsze wzrok. A gdy chodziło o inne sprawy, o np. odchylenie od nauki Kościoła, to reakcja była natychmiastowa – mówił w rozmowie z Jackiem Pałasińskim w naTemat.pl.
Zobacz także
