– Ja byłem skrzywdzony, jako pobożny ministrant wysyłany do kościółka przez mamusię i tatusia – tak do afery wokół Jana Pawła II odniósł się o. Marcin Mogielski. Podczas celebrowania mszy świętej skrytykował Kościół katolicki za tuszowanie przestępstw pedofilskich.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Spór o postać Jana Pawła II toczy się nie tylko między lewicą a prawicą, ale również między duchowieństwem. O. Marcin Mogielski wstawił się za ofiarami przemocy
– Ja byłem skrzywdzony, jako pobożny ministrant wysyłany do kościółka przez mamusię i tatusia – powiedział podczas kazania
Dominikanin stwierdził, że sprawę polskiego papieża należy dokładnie wyjaśnić. Zacząć należy od otworzenia kościelnych dokumentów
Dominikanin o aferze ws. Jana Pawła II: byłem krzywdzony jako ministrant
W minioną niedzielę dominikanin o. Marcin Mogielski celebrował nabożeństwo w jednym z wrocławskich kościołów. Transmisja z mszy świętej została udostępniona w serwisie YouTube.
– Ja byłem skrzywdzony, jako pobożny ministrant wysyłany do kościółka przez mamusię i tatusia. I jak grochem o ścianę! Mało tego, prawda jest używana przeciwko nam – powiedział z ambony.
– Trzeba spotkać się z ofiarami, wysłuchać osób skrzywdzonych. A nie krzyczeć: "to nieprawda, to nieprawda, precz z synagogi, nie chcemy tego widzieć, nie chcemy słyszeć" – dodał.
O. Mogielski skrytykował także postępowanie całej instytucji Kościoła wobec księży, którzy dopuścili się przestępstw wobec dzieci. – Kościół każe się wyspowiadać, sprawa jest załatwiona i idzie do innej parafii. Ktoś, kto krzywdzi dzieci, bo ma zrytą naturę, po spowiedzi będzie takim samym człowiekiem – zauważył.
– To nie jest problem przebaczenia grzechów, ale problem naprawy jego człowieczeństwa, a także uchronienia innych przed jego krzywdzeniem – podsumował.
Duchowni i eksperci o Janie Pawle II
W rozmowie z Jackiem Pałasińskim dla naTemat o postaci Jana Pawła II jeszcze w ubiegłym roku mówiła watykanistka Franca Giansoldati z dziennika "Il Messaggero"
– W Kościele obowiązywała zasada (skodyfikowana za czasów Jana Pawła II), wyłożona również czarno na białym przez kardynałów, którzy kierowali kongregacją duchowieństwa, że księża oskarżeni o nadużycia muszą być kryci, przenoszeni na inne parafie lub diecezje – powiedział.
– Uprzedzając twoje pytanie: czy Jan Paweł II wiedział? Tu pozostaje wielka wątpliwość, ale myślę, że wiedział. Wiedział, ale nie wierzył – dodała, po czym podsumowała: – Zbyt szybko zrobili Jana Pawła II świętym.
Już po publikacji reportażu Marcina Gutowskiego do najnowszych doniesień odniósł się ojciec Paweł Gużyński. – Będzie dokonywała się po części dekonstrukcja wizerunku Jana Pawła II, jaki znaliśmy do tej pory – ocenił w rozmowie z Łukaszem Grzegorczykiem dla naTemat.
– Powiedziałbym, że to żadne odkrycie. Zaskakuje mnie, że jest to podnoszone, do nie wiadomo jakiej rangi. Wystarczyła prosta refleksja wcześniej, oparta o pewną wiedzę społeczną, że Karol Wojtyła po prostu musiał wiedzieć. Kiedy był biskupem, statystycznie u niego w diecezji musiały się zdarzać takie przypadki. To nie jest wielkie odkrycie – dodał.
W rozmowie z naTemat głos zabrał także ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski. – Po śmierci należało w mądry sposób to opisać, nie można Jana Pawła II traktować jak pomnika. Jestem przeciwny mówieniu, że jest herosem bez skazy, to błąd, że zrobiono z niego herosa, bo jak każdy człowiek miał swoje rysy – ocenił.